Rok 2011 rozpoczął się dla Roberta Kubicy bardzo dobrze. Podczas ostatniego dnia testów w Walencji polski kierowca uzyskał najlepszy czas i tym samym sprawił, że kibice żyli nadzieją, iż nadchodzący sezon będzie wyjątkowy. Niestety kilka dni później, 6 lutego Kubica miał wypadek podczas rajdu Ronde di Andora. Początkowe wiadomości nie były takie złe - Polak "tylko" złamał nogę w kilku miejscach. Niestety wraz z upływem czasu do mediów przeciekały kolejne informacje oraz zdjęcia. Okazało się, że poważnie została uszkodzona dłoń, która - wg niektórych doniesień - miała nawet zostałać amputowana. Szybko jednak zdemontowano tą informację, a lekarze kilka godzin walczyli, aby przywrócić rękę do zdrowia. Jak się potem okazało, lekarze również walczyli o życie Kubicy…
Stan zdrowia kierowcy szybko się poprawiał, a dłoń została uratowana. Na Polaka czekała intensywna i długa rehabilitacja. Niestety włoskie oraz polskie media nie mogły odpuścić kierowcy i pojawiało się sporo artykułów nt. decyzji Polaka o wzięciu udziału w rajdzie. Sam zainteresowany tłumaczył, że pomaga to w przygotowaniu do sezonu i pozwala stać się lepszym kierowcą. Kubica szybko wracał do formy i po kilku dniach opuścił oddział intensywnej terapii i zapewniał, że zrobi wszystko, aby wrócić znowu do ścigania. Jednak najpierw Kubica musiał przejść, jeszcze w lutym, kilka operacji barku, łokcia oraz stopy.
W marcu polski zawodnik rozpoczął już lekką rehabilitacje, a lekarze musieli przeprowadzić jeszcze kilka zabiegów, aby ręka odzyskała jak największą sprawność. O Kubicy nie zapominali także rywale z toru, którzy życzyli mu szybkiego powrotu do zdrowia, podobnie jak kibice z całego świata.
Robert Kubica po raz pierwszy wstał z łóżka i wykonał kilka kroków w kwietniu. Także pod koniec tego miesiąca w komunikacie medycznym poinformowano, że pacjent opuścił szpital w Pietra Ligure i wrócił do domu. W tej placówce Polak spędził 76 dni.
Maj przyniósł informacje o kolejnym zabiegu Kubicy. Lekarze musieli usunąć zrosty, które wpływały na funkcjonalność mięśni przedramienia i łokcia. Smutne informacje przekazał również Gerard Lopez fanom Roberta Kubicy, który był zdania, że kierowca nie wystąpi w żadnym wyścigu sezonu 2011.
Czerwiec. Kubica poruszał już bez pomocy kul, a w mediach zaczęto spekulować o konflikcie na linii Lopez-Kubica. Podobno zainteresowane Polakiem były dwie ekipy, który pytały Daniele Morelli o ważność kontraktu. W tym miesiącu lekarze przeprowadzili siódmą operację, po pechowym wypadku w rajdzie. Pojawiły się także miłe informacje, że polski zawodnik wyprzedza program rehabilitacyjny, a Ferrari nadal jest zainteresowane usługami Polaka.
W lipcu i sierpniu pojawiło się zaledwie kilka wzmianek o zdrowiu Kubicy, ale najważniejszym faktem było to, że Polak odzyskał sprawność w prawej ręce oraz nadal ciężko pracuje nad powrotem do Formuły 1. Spekulowano również, że polski kierowca nie zamierza przedłużać kontraktu z Lotus Renault GP.
We wrześniu do internetu przeciekło foto Roberta Kubica, który pozował do zdjęcia z włoskimi kibicami. Kibice dowiedzieli się również, że krakowianin miał podpisaną wstępną umowę z Ferrari, ale lutowy wypadek przekreślił szanse na angaż we włoskiej stajni.
Październik i listopad to kolejne miesiące, w których mało było oficjalnych informacji o postępach Kubicy, a sporo miejsca poświęcono spekulacjom. Lekarze byli zdania, że Polak wróci na tor w roku 2012. Najpierw jednak musieli wykonać drobny zabieg na nadgarstku Polaka. Natomiast władze Renault chciały zrobić wszystko, aby krakowianin podpisał z nimi kontrakt - w zamian mógłby wracać do formy za kierownicą starszego bolidu oraz ćwiczyć w symulatorze. Pojawiły się również pierwsze informacje o testach na torze w styczniu, a także coraz częściej w mediach można było usłyszeć plotki o Ferrari. Włoska stajnia miała zaoferować Kubicy 1,5 miliona euro.
W grudniu ekipa Lotus Renault GP zatrudniła Kimi Raikkonena oraz Romaina Grosjeana, więc stało się już jasne, że dla Polaka nie będzie miejsca w ekipie. Natomiast Ferrari zaczynało tworzyć team, który miałby pomóc Kubicy w powrocie na tor. W grudniu poinformowano również, że polski kierowca zakończył współpracę z doktorem Ceccarellim, a Ferrari oficjalnie potwierdziło, że Kubica jest na liście kandydatów do fotela w Maranello na sezon 2013.
Kiedy wydawało się, że Polak wkrótce rozpocznie testy w styczniu doznał kolejnej kontuzji - złamanie piszczela. Według lekarzy, kość nie goiła się dobrze i założono wewnętrzny stabilizator. Sam Kubica przyznał, że zrobi wszystko, aby wrócić na tor w czerwcu. Natomiast włoskie media podały nieoficjalne informacje, że Polak będzie testerem w Ferrari…
Minął już rok, od pechowego wypadku i nadal nie wiemy za wiele, kiedy i z jakim zespołem wróci Robert Kubica do Formuły 1. Czy w ogóle wróci? Musimy nadal być cierpliwi, bo na pewno krakowianin jest już kilkanaście metrów przed metą swojej długiej rehabilitacji.