Lewis Hamilton mógł nie wystąpić w Walencji

Lewis Hamilton podczas całego weekendu zmagał się z gorączką, a w nocy z piątku na sobotę wystąpił u niego skurcz mięśni szyi. Wbrew pozorom szyja, to u kierowcy F1 bardzo ważna część ciała - przeciążenia podczas hamowania osiągające 5G, niezwykle mocno obciążają mięśnie - u zwykłego śmiertelnika takie przeciążenie mogłoby spowodować bardzo poważne skutki - w skrajnym przypadku uszkodzenie szyjnego odcinka kręgosłupa.

W tym artykule dowiesz się o:

- Miałem już grypę, gdy przyjechałem, tak więc prawie każdego dnia byłem osłabiony i miałem dość wysoką gorączkę - Lewis Hamilton opowiadał po wyścigu. - Miałem także dość duży problem ze skurczem mięśni szyi, w rodzaju, który omal nie wyeliminował mnie z wyścigu w ten weekend.

Lewis Hamilton miał problem z ponoszeniem się – konieczny były zastrzyk w szyję, duża dawka środków przeciwbólowych oraz pomoc fizjoterapeuty, a Pedro de la Rosa był gotów w każdej chwili go zastąpić.

Zapytany o start za dwa tygodnie w Spa, Lewis miał jednak optymistyczne nastawienie. - Problem już się nie pojawi – jestem tego dosyć pewny. Ciągle mnie boli! To prawdopodobnie coś z moją poduszką, moim ułożeniem podczas snu, ponieważ to pojawiło się gdy się obudziłem.

Na tę wypowiedź Lewisa Hamiltona – a było to podczas konferencji prasowej - zareagował Robert Kubica. - Znam kierowcę, który wozi ze sobą na każdy wyścig swoją poduszkę. Hamilton - Chyba ty? Kubica - Nie. Hamilton - Myślałem, że zabierałeś misia. Do tej reakcji Hamiltona najlepiej pasuje stare polskie przysłowie - "Uderz w stół, a nożyce się odezwą".

Źródło artykułu: