Chcę wygrać Dakar - rozmowa z Krzysztofem Hołowczycem, kierowcą rajdowym

Jednym z faworytów do wygrania 35. Rajdu Dakar jest Krzysztof Hołowczyc. - Tak, chcę wygrać ten rajd. Do tej pory najwyżej, dwa razy, kończyłem Dakar na piątym miejscu - stwierdził Hołowczyc

W tym artykule dowiesz się o:

Marcin Frączak: 5 stycznia stanie pan w Limie na starcie Rajdu Dakar, którego metę zaplanowano 19 stycznia w Santiago. Czego oczekuje pan po rywalizacji po bezdrożach Peru, Argentyny i Chile?

Krzysztof Hołowczyc: Cel się nie zmienił. Tak, chcę wygrać tan rajd. Do tej pory najwyżej, dwa razy, kończyłem Dakar na piątym miejscu. Bardzo chciałbym znaleźć się na podium, a najlepiej od razu na najwyższym. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że nie wszystko zależy ode mnie. W tym rajdzie trzeba mieć trochę szczęścia. Siedemdziesiąt pięć procent sukcesu przypada na człowieka, a dwadzieścia pięć procent na samochód. Jeśli te dwadzieścia pięć procent zawiedzie, to tak naprawdę nic nie będę mógł zrobić. Wystarczy, że będę miał pecha. Czasami jest tak, że po danym kamieniu przejedzie pięć samochodów i nic się nie stanie. Jednak mogą go tak odsłonić, że z ziemi będzie wystawał ostry fragment. Ten, kto wiedzie na niego jako szósty może mieć problem, może rozwalić samochód. To nie będzie wtedy wina kierowcy, a po prostu pech.

Pojedzie pan razem z Portugalczykiem, Filipe Palmeiro, który jest pana pilotem, Mini All 4 Racing. Jak pan ocenia ten samochód?

- Jestem kierowcą fabrycznym Monster X-raid Team. To najlepszy zespół, do tego mam świetny samochód i całe zaplecze w postaci mechaników, logistyków oraz inżynierów. Już w Maroku zaprezentowaliśmy się dobrze. Pokazaliśmy razem z Filipe, że jesteśmy szybką załogą. Jeśli będziemy mieli trochę szczęścia, to możemy być bardzo wysoko. Samochód jest wspaniały, ma odpowiednią moc, wierzę, że wytrzyma trudy rajdu.

Najbliższa edycja Dakaru będzie dla Polaków szczególna. Na starcie stanie powołana reprezentacja Polski w rajdach terenowych, działająca pod patronatem Polskiego Związku Motorowego, pod dumnie brzmiącą nazwą, Poland National Team!

- Na strojach będziemy mieli znak Poland National Team. Myślę, że to doda mi jeszcze więcej mocy. Jestem dumny z tego, że reprezentuję Polskę. Od początku startów w Dakarze zawsze miałem czy to na kasku, bądź na samochodzie biało-czerwone kolory. Jednak reprezentowaliśmy barwy jakiegoś sponsora, a teraz oficjalnie Polskę. To dla mnie strasznie ważne.

Jednak wiele rozmów odbywa się w języku angielskim. Jak to jest więc z polskością?

- Polskość zależy od nas. Wcześniej miałem pilota Belga, teraz jest Portugalczyk. Do tej pory startując na Dakarze szukałem naszego języka. Chodziłem do motocyklistów, do tych co prowadzą quady. Poprzez znak, to że jesteśmy w jednej reprezentacji, łatwiej będzie się nam znaleźć, używać języka polskiego.

Jakie znaczenie w przekazie medialnym z Dakaru będzie miało to, że powstał Poland National Team?

- Czasami sponsorzy naciskali na media, aby pokazywali ich zawodników. Jednak gdy ktoś jechał w pierwszej trójce, to i tak wszyscy musieli go pokazać. Po powstaniu Poland National Team sytuacja o tyle się zmieniła, że każdy będzie pokazywany w mediach. Niezależnie od miejsca jakie w danej chwili będzie zajmował, bo reprezentuje Polskę.

Poland National Team będzie reprezentować przynajmniej trzynastu zawodników. Być może do drużyny dołączą też motocykliści. A jak obecność Polaków odbierają organizatorzy? 

- Jesteśmy coraz liczniejszą nacją na Dakarze. Organizatorzy Dakaru coraz bardziej się z nami liczą, z tym jak bardzo rajd jest popularny w Polsce. Zresztą sam fakt, że zdecydowali się na prezentację Dakaru w Polsce świadczy, że jesteśmy dla nich ważną nacją.

Co pan sądzi o swojej formie?
 

- Uważam, że moja forma jest bardzo dobra. Nie mogę się już doczekać startu rajdu. Bardzo chcę osiągnąć coś więcej niż piąte miejsce. Najlepiej byłoby wygrać ten rajd.

Jest pan wymieniany wśród kandydatów do zwycięstwa w Dakarze, tak samo jak Stephane Peterhansel i Nani Roma! 

- Oczywiście bardzo się z tego cieszę, ale to nic jeszcze nie oznacza. Muszę pojechać od początku do końca bardzo szybko. Rajd Dakar można porównać od igrzysk olimpijskich. To najważniejsza impreza w rajdach. Sam start, to ogromne przeżycie. Poza tym Dakar jest strasznie nieprzewidywalny. Możesz jechać najszybciej, ale nie wygrasz jak nie masz szczęścia.

Jak wiele może pan korzystać na bezdrożach Peru, Argentyny i Chile z doświadczeń z WRC?

- To jest zupełnie inna jazda. Podczas rajdów WRC walczy się o każde dwieście metrów, a na Dakarze o każdy kolejny dzień. Choć na pewno tempo z WRC zaczyna mi się przydawać na Dakarze.

Źródło artykułu: