- Na tym odcinku, na którym wypadłem z trasy, było bardzo ślisko. W trakcie zawodów padało, ale nie to było przyczyną nieszczęścia. Po prostu tam, w tym feralnym miejscu, był rozlany olej napędowy. W piątek, gdy robiliśmy rozpoznanie, tej plamy nie było. Mam nadzieję, że nikt nie wylał tego oleju celowo, że to był tylko przypadek - zrelacjonował wypadek Kuzaj.
Mimo że Kuzaj nie ponosi winy za wypadek, jest nim przybity. - Źle się z tym wszystkim czuję. Jest coś takiego, jak odpowiedzialność moralna. Wiem, że tych ludzi nie powinno tam być, ale to niczego nie zmienia. Muszę teraz to wszystko sobie jakoś poukładać. Jestem tak przybity, że nic mi się nie chce.