O tym, że Williamsowi będzie ciężko zająć punktowane miejsce, wiadomo było już po kwalifikacjach. - Wiedziałem, że startując dopiero z 16. pozycji po sesji kwalifikacyjnej nie będę miał łatwego zadania i będę musiał podjąć ryzyko, żeby wyścig mi się opłacał - mówi Nico Rosberg. - Poszło mi nawet dobrze na początku, biorąc pod uwagę, że miałem dużo paliwa. Potem ścigałem się z Timo Glockiem. Gdy tylko zostawił mi trochę miejsca byłem już koło niego. On mnie chyba nie widział, skręcił, a ja nie miałem się jak wycofać - zrelacjonował Niemiec.
Mimo kiepskiego wyniku Nico Rosberg przyznaje, że jego samochód spisywał się w malezyjskim wyścigu całkiem nieźle. - W niedzielę bolid spisywał się już lepiej, lecz chociaż ja próbowałem dosłownie wszystkiego, to naprawdę nie był nasz weekend. Teraz czekamy na Bahrajn, gdzie wszystko powinno być już lepiej - zakończył z nadzieją kierowca Williamsa.
Podobnie jak Rosberg, tak i jego partner z zespołu Nakajima już na starcie miał trudne zadanie. - Startując z końca stawki musieliśmy się zdecydować na agresywną taktykę. Na początku zdołałem nadrobić kilka pozycji, ale później ciężko było uzyskać przewagę. Na drugim odcinku złapałem gumę i musiałem się zatrzymać wcześniej niż to planowaliśmy. W ostatniej części wyścigu dużo traciłem i koncentrowałem się tylko na tym, żeby ukończyć dwa wyścigi na jednym silniku - zakończył Japończyk.
- To był weekend, o którym musimy jak najszybciej zapomnieć - podsumował wypowiedzi kierowców dyrektor techniczny teamu Sam Michael.