Kimi Raikkonen na pierwszym zakręcie 28. okrążenia zaczepił swoim samochodem o przednie skrzydło bolidu Adriana Sutila. Niemiec musiał zjechać do boksu, przez co stracił szansę na historyczną zdobycz punktową.
Po wyścigu obaj zawodnicy rozmawiali ze sobą i uznali, iż ich zderzenie było normalnym incydentem wyścigowym. Fin stwierdził: - To było typowe wyścigowe zajście. Obaj staraliśmy się zająć tę pozycję i chciałem go wyprzedzić po zewnętrznej, a on bronił swojego miejsca. Niestety, zderzyliśmy się i on stracił kawałek swojego skrzydła. Nie było to nic szczególnego, po prostu normalny wyścigowy incydent. To był tylko drobny kontakt, ale dla niego nie skończyło się to dobrze.
To już druga kolizja pomiędzy tymi zawodnikami. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku podczas wyścigu w Monako, Kimi Raikkonen wjechał w tył bolidu prowadzonego przez zawodnika Force India. - Tym razem to nie była ani jego, ani moja wina. Na pewno wtedy w Monako to ja zawiniłem, ale takie są wyścigi. Walczymy między sobą i niestety on stracił przednie skrzydło - zakończył były mistrz świata.