W miniony weekend Kimi Raikkonen zadebiutował w Finlandii w Rajdowych Mistrzostwach Świata. Pomimo wypadku na końcowym odcinku drugiego dnia zmagań, Fin uznał swoją przygodę w WRC za świetną zabawę. Raikkonen startował za kierownicą Abartha Grande Punto S2000. Początkowo jechał on bardzo ostrożnie, ale później podkręcił tempo na dwóch leśnych odcinkach.
Pierwszego dnia kierowca Ferrari został sklasyfikowany na 17. miejscu i 4. w swojej klasie, tracąc mniej niż 16 sekund do Janne Tuhino, który na tym etapie zmagań zmierzał na podium w grupie N. W sobotę Raikkonen wskoczył na 15. pozycję. Zgubny dla fińskiego kierowcy okazał się nieco ponad 29 kilometrowy odcinek Vaarinmaja. Raikkonen dachował swoim Grande Punto w tym samym miejscu, gdzie wcześniej spotkało to Madsa Ostberga z Adapta WRT. Fin oraz jego pilot Kaj Lindstrom w wypadku jednak nie ponieśli żadnych obrażeń.
Kierowca Ferrari przybliżył nieco przyczyny swojej kraksy. - Wiedziałem, że jadę trochę za szeroko, ale niestety tam było dużo kamieni, przez co dachowaliśmy. Myślę, że mimo wszystko nie ukończylibyśmy tego rajdu, bo mieliśmy spore problemy z silnikiem. To była dla mnie dobra zabawa. Nikt nie odniósł obrażeń, dlatego też wypadek nie miał większego znaczenia - tłumaczy Fin.
Raikkonen był natomiast bardzo zadowolony po pierwszym dniu rajdów. Przyznał on wówczas, że coraz pewniej czuje się za kierownicą swojego samochodu. - Miałem pewne problemy z dwoma odcinkami testowymi, ale później odnalazłem swój rytm. Największym wyzwaniem w tym rajdzie są notatki pilota, do których musisz mieć całkowite zaufanie - podkreślił Raikkonen.