David Villa: Mamy swoją filozofię gry

Niewątpliwie jedną z gwiazd piłkarskich Mistrzostw Świata będzie napastnik reprezentacji Hiszpanii, David Villa. Piłkarz ten był ostatnio bohaterem głośnego transferu do Barcelony. Teraz powalczy o tytuł króla strzelców na mundialu. - Mamy swoją filozofię gry i pewne schematy, które wykorzystujemy na boisku - mówi gwiazda La Roja.

W tym artykule dowiesz się o:

David Villa to jedna z gwiazd reprezentacji Hiszpanii. O wartości tego piłkarza świadczy niedawny transfer do słynnej Barcelony. Teraz może już w pełni skoncentrować się na mundialu, który jest kolejnym etapem na drodze tego zawodnika. Po sukcesie na EURO 2008 Hiszpania postrzegana jest jako jeden z głównych kandydatów do zdobycia mistrzostwa świata.

Na fali sukcesu sprzed dwóch lat, ale zważając na znaki ostrzegawcze, jak choćby szybkie odpadnięcie na MŚ w Niemczech i Pucharze Konfederacji w 2009 roku, Villa opowiada o stylu gry "La Selección", duchu zespołu i determinacji, aby sięgnąć po upragniony tytuł najlepszej drużyny na świecie.

- Myślę, że obecny styl gry prezentujemy już od dobrych kilku lat. Najważniejszy jest fakt, iż zespół ten nie był budowany w miesiąc czy dwa, jesteśmy razem od trzech lat. Mamy swoją filozofię gry, pewne schematy i doskonałych zawodników, którzy w pełni wykorzystują to na boisku - mówi 28-letni piłkarz.

Napastnik reprezentacji Hiszpanii a także Dumy Katalonii analizuje grę swoich rywali. Podkreśla, iż najgroźniejszym rywalem w grupie będzie Chile. O pozostałych przeciwnikach wie nieco mniej, ale nikogo nie zamierza lekceważyć: - Teoretycznie mogliśmy trafić na trudniejszych przeciwników, ale ci są w stanie uprzykrzyć nam życie. Nie wiemy zbyt wiele o Hondurasie, ale jest to solidny zespół, który zasłużenie gra na mundialu. Szwajcaria z kolei to młody, dynamiczny zespół, prezentujący europejski styl gry. Najgroźniejszym moim zdaniem przeciwnikiem jest Chile. Swoją siłę potwierdzili na kontynencie południowoamerykańskim, gdzie spisywali się świetnie. To zespół kompletny, kompaktowy, bardzo niebezpieczny w przodzie.

A jak ocenia ostatni mundial, ten rozgrywany w Niemczech? - Zaczęliśmy ten turniej od zwycięstwa z Ukrainą 4:0. Strzeliłem wówczas dwie bramki. Pierwsza faza w naszym wykonaniu była bardzo dobra. Potem na naszej drodze stanęła Francja. Nie był to dobry mecz w naszym wykonaniu, przegraliśmy i musieliśmy pakować się do domów. Turniej zakończyłem z trzema bramkami, ale mimo to pozostał gorzki niesmak z naszego występu - wspomina Villa.

Po triumfie La Rojy na EURO 2008 zmieniło się podejście wielu kibiców do tej drużyny. Wcześniej bowiem do Hiszpanii przylgnęła łatka drużyny "grającej jak nigdy, przegrywającej jak zawsze". Zdobyte mistrzostwo Europy zmieniło te opinie. - Potrzebowaliśmy jakiś zmian, pozytywnego bodźca. Nie chodziło tu o nasze umiejętności, problem tkwił gdzie indziej. Chcieliśmy zmienić opinie, która o nas krążyły. A mówiły, iż gramy ładny a mimo to szybko wracamy do domu. Pojawiały się też inne głosy: "oni myślą, że są już mistrzami przed rozpoczęciem turnieju". Brakowało nam też szczęścia w konkursie rzutów karnych. Teraz jednak jest to przeszłość. I myślę, że nie zmieni się nic w tym kierunku przez wiele lat - stwierdza David Villa.

- Gramy razem już od kilku lat. Fakt, iż znamy się bardzo dobrze, nie oznacza, że nie walczymy na boisku. Owszem różnimy się, ale wszystko to na koniec dnia nie jest ważne. Gdy przychodzi mecz pojawiają się często spięcia, ale potem nie jest to ważne, gdyż jesteśmy przyjaciółmi i odbiera się to wszystko pozytywnie. Dobrze razem współpracujemy na boisku, uczymy się nawzajem. Jego gra przynosi mi dużo korzyści, tak samo jak moja gra przynosi mu - wypowiada się na temat Fernando Torresa swojego kolegi z boiska i przyjaciela zarazem.

- Obaj są świetnymi pomocnikami. Nadają jakość drużynie narodowej, a także klubowej. Znają się bardzo dobrze, wszak grają ze sobą w klubie i w reprezentacji. Styl gry Hiszpanii jest podobny do tego, jaki prezentuje Barcelona. Wiedzą więc, jak się zachować. Grają na instynkt, często są przy piłce, wymuszają presję na obrońcach. My napastnicy z kolei musimy być bardzo czujni i gotowi na przyjęcie piłki w każdym momencie - ocenia z kolei duet Xavi-Iniesta.

- Nigdy jeszcze nie miałem spokojnego lata. Niezależnie od sytuacji klubowej zawsze wokół mojej osoby panowała burza medialna. To wywoływało presję na mnie. Teraz jest inaczej i nie mam wątpliwości, że czuję się z tym inaczej, lepiej. Uwolniłem się do tego - puentuje Villa.

Komentarze (0)