MŚ: Holandia wygrywa, Hiszpania nie traci goli

 / Piłka nożna
/ Piłka nożna

Holandia jest jedyną drużyną, która w drodze do finału piłkarskich mistrzostw świata w RPA wygrała wszystkie mecze. Jej niedzielny rywal - zespół Hiszpanii - zaliczył falstart, ale później zwyciężył w pięciu kolejnych spotkaniach, tracąc tylko jedną bramkę.

W tym artykule dowiesz się o:

Dla Holandii faza grupowa okazała się lekka, łatwa i przyjemna. Podopieczni Berta van Marwijka pokonali kolejno: Danię 2:0, Japonię 1:0 i Kamerun 2:1. Dokonali tego mimo faktu, że dopiero w ostatnim z grupowych meczów zagrał Arjen Robben (od 73. minuty), wcześniej leczący kontuzję odniesioną w przedmundialowym sparingu z Węgrami.

Droga Hiszpanów do 1/8 finału nie była tak usłana różami. Zaczęło się od sensacyjnego falstartu, czyli porażki 0:1 ze Szwajcarią.

- Trochę niespodziewanie znaleźliśmy się pod ścianą. Zostały dwa mecze i trzeba je wygrać - powiedział wówczas selekcjoner mistrzów Europy Vicente del Bosque.

Terminarz gier był jednak dla jego podopiecznych łaskawy, ponieważ w kolejnym spotkaniu zagrali z najsłabszym zespołem grupy - Hondurasem. Dzięki zwycięstwu 2:0 podbudowali się psychicznie przed meczem z Chile - wygrana 2:1 zapewniła im pierwsze miejsce w grupie.

W fazie pucharowej obaj finaliści MŚ grali bardzo zgodnie - wszystkie mecze wygrali różnicą jednej bramki. W 1/8 finału Holandia pokonała Słowację 2:1 (gol dla Słowaków padł w ostatniej sekundzie), w ćwierćfinale wygrała z Brazylią 2:1, a w półfinale 3:2 z Urugwajem.

Największy podziw Holendrzy wzbudzili w spotkaniu z "Canarinhos". Przegrywali do przerwy 0:1 i praktycznie nie istnieli na boisku. Na drugą połowę wyszli jednak zupełnie odmienieni. Przez 45 minut zdominowali wydarzenia na boisku i po dwóch golach Wesleya Sneijdera (pierwszy z nich początkowo zaliczono jako samobójcze trafienie Felipe Melo) znaleźli się w półfinale.

Z kolei Hiszpanie w kolejnych rundach pucharowych grali bardzo konsekwentnie. Atakowali od początku spotkania, ale dopiero po przerwie uzyskiwali wyraźną przewagę, strzelali bramkę zmęczonym rywalom i wygrywali po 1:0. Tak było w spotkaniach z Portugalią (David Villa w 63. minucie), Paragwajem (Villa w 83. minucie) i Niemcami (Carles Puyol w 73. minucie).

Del Bosque już po nieco wymęczonym zwycięstwie nad Portugalią wiedział, że jego zespół może dokonać w RPA wielkiego wyczynu.

- Jeśli dalej będziemy się tak grać, trudno będzie nas pokonać - zapowiedział hiszpański selekcjoner.

Nie pomylił się, podobnie jak były reprezentant Polski Grzegorz Wędzyński, który przed półfinałem z Niemcami był absolutnie pewny awansu Hiszpanii. - Niemcom należy się szacunek za dotychczasowe występy w RPA, ale tym razem przegrają. Atutem Hiszpanii jest fantazja, świetna technika i kolektyw - powiedział dwukrotny mistrz Polski z Legią Warszawa.

Hiszpania w drodze do finału strzeliła tylko siedem goli w sześciu spotkaniach, ale straciła zaledwie dwa. Holendrzy są skuteczniejsi (12 bramek), jednak ich statystyki w defensywie nie wyglądają tak imponująco: pięć straconych goli, wszystkie w ostatnich czterech meczach.

Holendrzy wystąpią w finale MŚ po raz trzeci (w 1974 i 1978 roku przegrali), Hiszpanie - zadebiutują.

- Nie dociera do mnie jeszcze, co się stało. Gdy po raz ostatni wystąpiliśmy w finale MŚ, miałem ledwie roczek - powiedział po półfinałowym zwycięstwie nad Urugwajem pomocnik reprezentacji Holandii Mark van Bommel.

Teraz ma 33 lata i niepowtarzalną okazję przejścia do historii futbolu. Tyle tylko, że przed identyczną szansą staną Hiszpanie.

Komentarze (0)