WP SportoweFakty: Jacek Stańczyk, Marek Wawrzynowski: W waszej najnowszej książce, "Krótka Piłka", Robert Lewandowski zaatakował dość ostro Czarka Kucharskiego, swojego wieloletniego agenta. Mówi: "Na Czarka źle działało, że ja się rozwijam i jako człowiek, i jako firma".
Mateusz Borek: Sam tytuł rozdziału "kiedyś milczałem, teraz chcę mówić" jest manifestem dojrzałości piłkarza i człowieka. Robert liznął trochę innego świata, ma inny światopogląd, inaczej patrzy na rzeczy piłki, biznesu, relacji kulturowych. Siedząc w szatni Bayernu gdzie są piłkarze z najwyższej półki, Robert uznał prawdopodobnie, że wyczerpała się jego współpraca z Czarkiem. W tej książce poświęciliśmy Czarkowi wiele ciepłych słów. Robert też poprzez swoją postawę życiową, wysyłał mu sygnały zaufania i sympatii. Przecież potwierdził, że ta ich współpraca przez wiele lat nie była sformalizowana.
Zupełnie niezwykłe.
Borek: Przy takich pieniądzach, jakie się kręcą na poziomie zawodowego futbolu tylko dlatego, że dałeś słowo, że podałeś rękę... a przecież to nie jest tak, że przez te wszystkie lata nie było chętnych do współpracy z Robertem. Non stop ktoś się kręcił i coś proponował, wysyłał maile, posłańców. Agenci byli przekonani, że tam jest wieloletnia umowa obarczona różnymi klauzulami, zabezpieczona przez najlepsze kancelarie.
Co się zmieniło?
Borek: Przyszedł taki dzień, że Robert strzelił 50 bramek w sezonie i był 8. w plebiscycie "France Football". Może wtedy pomyślał: "O co chodzi w tej zabawie? To ja muszę trafić do jednego z najlepszych klubów świata, inaczej wystartować marketingowo". Nie oszukujmy się, istnieje lobbing. Słynny przykład Ronaldo w finale mundialu 1998 roku, gdy jeszcze przed meczem organizatorzy zmieniali kartki ze składami. W pierwszym go nie było, ale wyszedł i półmartwy snuł się po boisku.
Przypomnijmy, że istnieje teoria, która głosi iż to firma Nike wymusiła jego udział w mundialu.
Borek: Na pewno podpisując kontrakt globalny z dwoma, trzema markami, każdy twój gol wygląda inaczej.
Ale czy mając ten cały background Lewandowski mógłby wygrać złotą piłkę?
Borek: Nie wiem czy złotą, ale na trójkę miałby szansę. Wyobraźmy sobie, że taki bilans ma na przykład Benzema.
Sprzed afery.
Borek: Francuz, reprezentant trójkolorowych, zawodnik Realu. Gdyby strzelił 50 bramek w sezonie, to nie ma możliwości, by nie było go w trójce. Żeby było jasne, nie jest powiedziane, że z Czarkiem Kucharskim nie miałby szansy iść do Realu Madryt, czy któregoś z czołowych angielskich klubów. Miałby. Ale idzie ten sam piłkarz, ale nie ten sam. Jak idziesz przez któregoś z tych wielkich menedżerów - Raiola, Mendes, Zahavi - startujesz z innej pozycji.
Cezary Kowalski: Jest jeszcze jedna rzecz: gdy zaczęli współpracować, Kucharski mówił: "Piłkarz staje się jak menedżer, przejmuje jego cechy". I to było u nich widać. Lewandowski powoli stawał się takim człowiekiem jak Kucharski. Zaciekły, potrafił stanąć okoniem wobec autorytetów. Stał się butny, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. I niestety nastąpiło zderzenie dwóch takich samych charakterów. Nie chodziło o kwestie czysto finansowe i wizerunkowe, wybicie na wyższą półkę. Tu mogły decydować sprawy charakterologicznie. To co mówi Lewandowski: "Czarek walczył o swoje i ja też tak walczę". Niemcy nazwali go chciwcem.
Pisali: "Wozi Lewandowskiego handlarz świnię od wioski do wioski".
Kowalski: To tłumaczy, dlaczego tak bardzo walczył o swoje. Miał kolosalne pieniądze, status półboga. Ale jak wyjaśnia, choć nie wprost, my Polacy byliśmy w Niemczech ludźmi drugiej kategorii i on chciał ten mur zburzyć. I to mu się udało. Myślę, że to korzystne dla polskich piłkarzy w przyszłości.
Padł mit budowanej współpracy. Mamy wrażenie, że zarzuca Kucharskiemu zazdrość.
Borek: Może nie nazwałbym tego zazdrością. Przyszedł Polak, wszedł do szatni, gdzie roi się od wielkich światowych gwiazd. Wszyscy zastanawiają się czy da sobie radę - nie na boisku, ale właśnie w szatni. Wszędzie słyszysz, że Bayern jest najważniejszy. W pewnym momencie zaczynasz uczyć się gry. Widzisz co się dzieje w środku, a co wypływa na zewnątrz. Widzisz, że tam się odbywa gra.
Kowalski: Gdy szedł do Niemiec wydawało mu się, że to co prezentuje na boisku, wystarczy by robić karierę. Po jakimś czasie zorientował się, że to nie jest takie proste, że toczy się cała gra wokół boiska, łącznie z wykorzystywaniem mediów, różnymi manipulacjami, takimi gierkami. Ten wywiad z magazynem "Der Spiegel" [Lewandowski skrytykował politykę transferową Bayernu] to była taka gra.
Miał poczucie, że sam będzie grał lepiej niż z Cezarym Kucharskim?
Borek: Myślę, że były dwie sytuacje, które mogły wywołać u niego niepewność. Pierwsza to podpisanie umowy z Bayernem. Zgłosił się Real z lepszą ofertą, a on jest kibicem Realu.
Kowalski: I Ania bardzo chciała iść do Hiszpanii.
Borek: Był taki czas, gdy z chęcią odwołałby słowo dane Bayernowi. Był zawodnikiem Dortmundu, więc mógł to zrobić. Ale agenci naciskają: "Daliśmy słowo, nie możemy". W tym momencie "Lewy" mógł rozumować tak, że agenci grają o swoje, że jeśli przegrają, to już nigdy żaden ich piłkarz nie zagra w Bayernie, a być może i w żadnym innym niemieckim klubie. Inna sytuacja to przedłużenie kontraktu. Oni "Lewemu" chcą dać dużo więcej niż miał. A on ma poczucie, że można zgarnąć jeszcze więcej, ale menedżerowie są nasyceni i mówią: "Już wystarczy, bierzemy co jest".
Ma poczucie, że stracił szansę na Real?
Borek: Niekoniecznie. Po prostu zrozumiał, że sam może inaczej rozpoznawać rynek.
Kowalski: Do pierwszego tarcia między nimi doszło, gdy padła pierwsza oferta z Realu Madryt. To już był pierwszy zgrzyt.
Kucharski chciał teraz, żeby Lewandowski koncentrował się na piłce, że w ten sposób zarobi więcej.
Kowalski: 30-letni facet może już prowadzić wielkie biznesy. Dużo podróżuje, ma czas na zajmowanie się biznesem. Nie jest problemem odpisać w pociągu na maila.
Z waszej książki dowiadujemy się wielu zupełnie nowych rzeczy. Choćby tego, że niewiele brakowało, a Adam Nawałka nie prowadziłby naszej drużyny podczas mundialu.
Borek: Każdy menedżer w dużej firmie musi mieć wariant B, być przygotowany na zmianę. Więc dla Bońka skuteczne negocjacje z Adamem Nawałką były priorytetem, ale musiał mieć też inne rozwiązanie. Zobaczcie, że Nawałka dostał informację o tym, że będzie selekcjonerem kilka miesięcy przed wyborem. A więc miał szansę się przygotować, przyjrzeć piłkarzom.
To rozsądne.
Borek: Dokładnie. Więc prezes i jego współpracownicy przeanalizowali jaki progres zrobiła Albania. Boniek miał tu łatwy dostęp do informacji. I doszli do wniosku, że Gianni de Biasi jest dobrym kandydatem. Akurat jeśli chodzi o zarządzanie, sprawy kontraktowe, Boniek radzi sobie bardzo dobrze. Gdyby te oczekiwania finansowe stron się zgrały, to może mielibyśmy dziś innego selekcjonera.
Kowalski: Musimy oczywiście pamiętać, że Nawałka i jego współpracownicy też radykalnie zeszli z oczekiwań finansowych.
Borek: Chyba Nawałka zrozumiał jedną rzecz. Tu kocha go naród. A pojedzie gdzieś do Francji, 7 meczów, 2 porażki, 3 remisy i nikt nie będzie patrzył, że prowadził Polskę. Nie ma cię. A tu masz spokój, czas, znasz pracę. Masz fajne pokolenie piłkarzy. Ryzyko nie jest duże. A więc te wszystkie umowy ze sponsorami podpiszesz i to co chciałeś i tak masz.
Po mundialu będzie chciał zostać?
Kowalski: Jeśli się nie skompromitujemy, to tak.
Brak wyjścia z grupy będzie kompromitacją?
Kowalski: Zobaczcie na oczekiwania. Konfiguracja jest taka, że mamy dobry zespół, jesteśmy ćwierćfinalistami EURO 2016, gdzie przypominam, został niedosyt, bo można było wejść do półfinału. Mamy piłkarza wybitnego.
Przeciwnicy łatwi nie są.
Kowalski: Ok, Kolumbia, Senegal, to świetne zespoły, ale musimy pamiętać o kontekście, oczekiwaniach. I o Lewandowskim, który nie zagrał jeszcze żadnego wielkiego turnieju. Gdy pytamy ludzi: Ile bramek strzelił Lewandowski na mundialu, zastanawiają się czy trzy, może cztery. A strzelił zero. Bo nigdy nie zagrał. I on też to czuje. Dlatego moim zdaniem niewyjście z grupy to będzie więcej niż niedosyt.
Jednak mówimy trochę w oderwaniu od świata. Przecież taki Senegal to dziś najlepszy zespół Afryki.
Borek: To nie jest taki zespół jak kiedyś w czasach, gdy grał El Hadji Diouf, decydował o tym, kto zagra w kadrze, menedżerowie dostarczają piłkarzy. Dziś to zespół, który ma kilka gwiazd, jak Mane, Balde, Koulibaly. Są tu chłopcy wychowani we Francji, grają faktycznie najlepsi. Możemy mieć tu duży problem w aspekcie fizycznym, takich elementach jak wybieganie, skoczność. A Kolumbia? U nas 18 czerwca cały naród pójdzie na kolanach do Częstochowy by modlić się o zdrowie Lewandowskiego. A u nich? Liderem, formacji ataku jest Falcao, ale zespół pokazał, że umie bez niego grać. Jest Bacca, jest James, jest Cuadrado. U nas w kadrze za wynik odpowiada skrzydłowy Hull City, a u nich Juventusu. Takie są fakty. I jeszcze Japonia. Trochę zmartwiła mnie zmiana trenera. Nishino przywrócił tych trzech doświadczonych - Okazaki, Honda, Kagawa.
Kowalski: Ale to nie Japonii będziemy się bali.
Borek: Jednak to naród, który woli popełnić seppuku niż się położyć.
A porażka to koniec przygody Nawałki?
Borek: Ja myślę, że Boniek doskonale wie, że zmiana trenera - nawet po nieudanym turnieju - nie musi być dobrym ruchem. Sam ma swoje doświadczenia po nieudanej przygodzie w eliminacjach do EURO 2004. Więc jeśli będzie tak, że zagramy dobrą piłkę, ale coś się nie uda, jestem pierwszym zwolennikiem tego, by trener został.
Jednak trener też będzie miał świadomość, że coś się kończy. Kilku zawodników ma już 30 lat albo i więcej, kilku kończy...
Borek: Ale Lewandowski zostaje na kolejne kilka lat. W ataku ma Milika i Kownackiego, w pomocy są Zieliński, Żurkowski, Szymański. Przecież sami piszecie, żeby zabrać ich na turniej kosztem kogoś doświadczonego. W obronie Bereszyński, Gumny, zobaczymy co będzie z Bednarkiem.
Kowalski: Ja się przychylam do tezy, że bez Lewandowskiego kadry nie będzie.
Borek: Ale "Lewy" będzie jak Zlatan. Nie rozmawiamy o 2022. Zmieni klub, dostanie nowy "drive" i będzie nakręcony jak po Duracellu.
Czyli Lewandowski się nie zwija, jest solidne pokolenie, wszystko pod selekcjonera.
Kowalski: Gdyby było 3-4 kandydatów na to stanowisko to ok, ale dziś nie ma trenerów, którzy mogliby zastąpić Nawałkę. Wszyscy wypadają przy nim blado.
Borek: Wyobraźcie sobie trenera, który wchodzi po Nawałce, człowieku, który zrobił sukces. On miał zupełnie inną sytuację, wchodził w momencie, gdy wszyscy byli tą kadrą zmęczeni.
Gdzie pójdzie Lewandowski? Anglia? Francja?
Kowalski: Real jest wciąż realny.
Borek: Też tak sądzę. Dziś oczywiście inni płacą większe pieniądze. Ale czy dla Roberta 5 milionów to jest dziś najważniejsza sprawa? Nie chodzi tylko o sprawy marketingowe, ale też o to gdzie chcesz mieszkać, z kim chcesz grać, w jakim stylu chcesz grać, co było twoim marzeniem.
ZOBACZ WIDEO Polacy już trenują w Jastarni. Pierwsze przygody i kłopoty