MŚ 2018. Najważniejszy mecz Kremla. Nie być pożytecznym idiotą. Rozmowa z Romanem Imielskim

East News / Ilnar Tukhbatov/Sputnik / Na zdjęciu: Mural, jaki Cristiano Ronaldo zobaczył w Kazaniu z okna w hotelu.
East News / Ilnar Tukhbatov/Sputnik / Na zdjęciu: Mural, jaki Cristiano Ronaldo zobaczył w Kazaniu z okna w hotelu.

- Możemy na ścianie wymalować Lewandowskiego! - mówią Rosjanie. Chcą zadowolić wszystkich gości mundialu. Władimir Putin zamierza zyskać nowych pożytecznych idiotów. Rozmowa z Romanem Imielskim, współautorem książki "Najważniejszy mecz Kremla".

Jacek Stańczyk, WP SportoweFakty: Będziemy pożytecznymi idiotami Władimira Putina i zachwyceni pięknymi mistrzostwami staniemy się sympatykami Rosji?
Roman Imielski:

Mam jednak nadzieję, że nie, i ludzie, którzy tam pojadą, będą zdawać sobie sprawę z tego, w jakim kraju odbywa się mundial.

Czyli w jakim?

Rosja ma dwa poziomy: polityczny i ten czysto ludzki. Ja Rosję uwielbiam, tylko mam ten problem, że nie lubię reżimu Władimira Putina. Wielokrotnie tam byłem i nigdy nie spotkałem się z żadną agresją. Ludzie są bardzo uczynni, otwarci, pomocni, chcą poznawać innych. Ale jest też polityka. Kiedy Rosja dostawała mistrzostwa świata 2 grudnia 2010 roku, sytuacja była zupełnie inna. Świat mówił o odprężeniu, prezydentem nie był Putin tylko Dmitrij Miedwiediew. Był reset w relacjach amerykańsko - rosyjskich.

A potem mieliśmy Donbas, Krym, zestrzelenie malezyjskiego samolotu pasażerskiego.

I już dziś wiemy na sto procent, że to żołnierze, którzy przyjechali z Rosji i zestrzelili ten samolot.

Może więc my tymi idiotami nie będziemy, bo znamy sytuację. Ale przyjadą tysiące kibiców z Ameryki Południowej, z egzotycznych kierunków i pewnie wyjadą z przeświadczeniem, że wszystko jest w tej Rosji takie piękne.

Na to oczywiście liczą Rosjanie. I staną na głowie, żeby to był perfekcyjny turniej. Nie możemy się też dziwić Brazylijczykowi czy Argentyńczykowi, że nie interesuje się bieżącą rosyjską polityką. On może coś tam, gdzieś słyszał. I bardziej już sobie wyobraża, że spotka białe niedźwiedzie z bałałajką na ulicy, a nie strasznego Putina. Rosja już miała próbę generalną, w czerwcu ubiegłego roku był tam Puchar Konfederacji. Przyjechało 10 tys. Chilijczyków, którzy byli w Sankt Petersburgu, w Kazaniu i oni byli zachwyceni. Na pewno z tej kibicowskiej strony jest to operacja, aby tych pożytecznych idiotów, jak mówił Lenin, zyskać.

Po co Putinowi piłkarskie mistrzostwa świata?

W życiu przeciętnego Niemca mundial był ważnym wydarzeniem, ale jednym z wielu. Dla Rosjanina to potwierdzenie mocarstwowości. Przeciętny Rosjanin bardzo przeżywa, że jego państwo nie jest już taką potęgą, jaką było kiedyś. Jego poczucie dumy narodowej najbardziej cierpi, gdy mówi mu się, że Rosja nie jest mocarstwem. I próbuje się ją spychać do poziomu Kazachstanu. Olimpiada czy mundial pomagają Putinowi pokazać: zobaczcie, jesteśmy pierwszą ligą. Rosjanie organizują wiele mniejszych imprez, mistrzostw w mniej popularnych dyscyplinach. Telewizje kremlowskie je pompują, mówią, że przyjeżdżają najlepsi zawodnicy. To jest jeden z ważnych mechanizmów propagandowych.

Mają urażoną dumę?

Sport jest emanacją państwa rosyjskiego. Tymczasem żyjemy w czasach po skandalu dopingowym w Soczi. Mieli sukces organizacyjny, a potem wyszła na jaw ta cała machina z podmienianiem próbek sportowców. Rosjanie mocno przeżyli, że w Pjongczangu ich reprezentacja nie startowała pod flagą rosyjską i nie było hymnów. Byłem w Rosji, gdy ogłaszano tę decyzję. Narracja była następująca: to spisek Zachodu, chcą nas zniszczyć. A my przecież wszystkich na mundialu przyjmiemy z otwartymi ramionami. I pokażemy, że nie jesteśmy takim diabłem, jak nas malują.
 
Trzeba bojkotować mundial?

Namawiam do bojkotu politycznego. Nikt z ważnych polityków, szeroko pojętego świata zachodniego, nie powinien pojawić się u boku Putina. I nie chodzi o to, żeby zrobić mu przykrość, bo on się tym nie przejmie. I tak nie jest już zapraszany na światowe salony. Chodzi o to, żeby nie dać mu pretekstu do wykorzystywania tego propagandowo. Nigdy natomiast nie namawiałem do bojkotu sportowego, bo on nic nie daje. Byłby skuteczny tylko wtedy, gdyby nikt nie przyjechał. A to jest niemożliwe.

Rosjanom pewnie przydałby się sukces ich reprezentacji.

Akurat są w lepszej sytuacji niż poprzedni gospodarz - Brazylia. Oni nic nie muszą. Mają tak słabą reprezentację, że i tak będą się cieszyć, jak wyjdą z tej słabej grupy. Ta Sborna jest jak nasza kadra z lat 90. Wszyscy z niej się śmieją.

Będą w Rosji zadymy?

Gdyby to nie była Rosja, można byłoby spodziewać się wiele złego. Relacje między rosyjskimi fanatykami a polskimi chuliganami są złe. Jednak to jest Rosja. I reżim tłumaczy tak: "Wysyłaliśmy za państwowe pieniądze naszych chuliganów do Polski w 2012 roku, do Francji w 2016. Były wielkie zadymy jak w Starym Porcie w Marsylii i to było fajne. U nas tego nie będzie". Spacyfikowali już wszystkich kiboli. Tam każdy kibol wie, że jeśli cokolwiek zrobi, co miałoby wpłynąć na negatywny obraz mundialu, będzie miał przerąbane.

W książce rozmawiacie z Aleksandrem Szpryginem, wieloletnim szefem rosyjskich chuliganów, który jest przerażony.

To prawda. Szprygin rządził kibicami, oczywiście pod egidą Kremla. Miał wielkie przywileje, a to środowisko żyło jak królowie. Ale się skończyło. Najpierw podpalono mu samochód, choć on twierdzi, że to po prostu jakieś kryminalne sprawy. Potem go aresztowali, bo ktoś tam przypomniał sobie, że Niemcy i Francuzi w 2016 roku mieli jakieś zastrzeżenia. Wypuścili go, ale to był jasny sygnał. Najbardziej zagorzali kibice uznali, że na czas mundialu trzeba z Rosji wyjechać. Najlepiej do Unii Europejskiej, żeby mieć stempel, żeby mieć alibi, gdyby coś się wydarzyło.

A co zrobią władze, gdy jednak dojdzie do skandalu?

Najlepiej to podsumował Andriej Lipski z opozycyjnej "Nowej Gazety". Zdradził, że już poszedł sygnał od najwyższych służb specjalnych: jak rzucisz na murawę jednego banana, to będziesz żarł te banany w tiurmie [czyli w więzieniu] do końca życia…

Co polski kibic powinien wiedzieć przed wyjazdem na mundial?

Rosjanie do kibiców będą podchodzić z dużym zrozumieniem. Warto jednak sprawdzić dokładnie dokumenty i mieć je przy sobie. Tam papier to świętość. Trzeba przyzwyczaić się do ogromnych odległości, 16-godzinna podróż pociągiem jest w Rosji krótka. Radzę też, jeśli ktoś się uczył, przypomnieć sobie cyrylicę i nauczyć kilka słów po rosyjsku, bo może się okazać, że będą miejsca, gdzie ciężko będzie się dogadać.

Kieszenie musimy mieć wypchane gotówką na łapówki? Jest takie wyobrażenie.

Oczywiście, że jest. Korupcja jest Rosji ogromnym problemem. Ocenia się, że jakieś 20-30 procent PKB pożera korupcja. Ciągle pamiętajmy jednak o przekazie z Kremla: "My was przyjmiemy jak najlepiej". Z tym nie powinno więc być kłopotu.

Sarańsk będzie największym kuriozum tych mistrzostw? Dostał organizację tylko dlatego, że jest tam browar globalnego partnera FIFA.

Tak, to będzie największe kuriozum. Ale Ronaldo przyjedzie. Wszyscy w Sarańsku są podekscytowani, że zagra taka gwiazda. Z Sarańskiem jest tak, że gdyby Polska organizowała mundial, to mecze odbywałyby się w Białej Podlaskiej. Bardzo lubię to miasto, często przez nie przejeżdżam, no ale jednak byśmy się zdziwili, gdyby miało organizować mundial. W Sarańsku dwa miesiące temu nie było jeszcze lotniska, klub gra w III lidze i jego mecze ogląda 2 tysiące ludzi.

Ronaldo w Kazaniu ma już swój mural. Robert Lewandowski też taki dostanie?

Jest tu wymieniany w szeregu absolutnie topowych piłkarzy świata. Rosjanin wie, że jego kadra do niczego się nie nadaje, więc obejrzy chociaż najlepszych zawodników: Ronaldo, Messiego, Neymara, Muellera i Lewandowskiego. Z tym muralem to ciekawa historia: rok temu w Pucharze Konfederacji Portugalia grała w Kazaniu, mer miasta bardzo nie chciał, żeby Ronaldo wyjechał rozczarowany, więc sam pojechał do apartamentu, w którym piłkarz miał spać. Wyjrzał przez okno, zobaczył lekko zaniedbany blok. I tu mamy rosyjską mentalność, bo on najpierw pomyślał, żeby ten blok wyburzyć, ale w 2 tygodnie się nie dało. Namówił więc miejscowych artystów, dogadał się z właścicielem tego 3-piętrowego budynku i zrobili na ścianie ogromny mural. Ronaldo był zachwycony.

Też gramy w Kazaniu. Lewandowski też nie może wyjechać zawiedziony.

Mówią tam: mamy dużo tych budynków. Możemy teraz Messiego wymalować. I Lewandowskiego! To świadczy o tym, że Lewy jest tak wszędzie doceniany.

Nasza kadra jest szanowana?

Dziennikarze mówią wprost: jakbyśmy chcieli być jak Polska.

Cieszy się pan, że te mistrzostwa są w Rosji?

Uwielbiam Rosję. Gdyby nie było Władimira Putina, agresji na Ukrainę, zagarnięcia Krymu, zastrzelenia Borysa Niemcowa to bym się cieszył.

Dlaczego to jest najważniejszy mecz Kremla?

Bo ma pokazać, że Rosja nie jest taka zła. A ma teraz przecież bardzo złą opinię w cywilizowanym świecie. Putin chce pokazać: jesteśmy normalni.

I pewnie ten mecz wygra. 

Też mam takie wrażenie. Jest perfekcjonistą. W głowach zdecydowanej większości kibiców będzie jedno wielkie "wow". Musimy też pamiętać o jednym. W 2014 przed zagarnięciem Krymu i agresją na Donbas, rubel był bardzo mocny. Za 1 dolara trzeba było zapłacić około 30 rubli. Dzisiaj to już około 60 rubli, a było już nawet 100. Więc większość kibiców z Zachodu pomyśli tak: Nie tylko to normalni ludzie, nie ma niedźwiedzi na ulicach, a ile jeszcze tam można się najeść i napić!

---

Roman Imielski, szef działu "Kraj" w "Gazecie Wyborczej". Autor wielu artykułów o Rosji, Ukrainie, Unii Europejskiej. Książkę "Najważniejszy mecz Kremla" napisał wspólnie z szefem działu "Sport" w "Gazecie Wyborczej" Radosławem Leniarskim.

ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik uspokaja kibiców. "W tym roku jest o wiele lepiej"

Źródło artykułu: