Michał Kołodziejczyk, WP SportoweFakty: Jedziemy na mundial bez Kamila Glika.
Robert Lewandowski: Nie widziałem samego zdarzenia podczas treningu, widziałem tylko, jak Kamil leżał na boisku i była mu udzielana pomoc. Jeśli nie zagra na mundialu, to będzie wielka strata, jednak my piłkarze nie możemy myśleć, że nie damy rady. Musimy wierzyć, że ten, kto zajmie miejsce Kamila, sprawi, że jego brak będzie jak najmniej widoczny. Nie oszukujmy się, Glik był wielką podporą obrony, grał w każdym meczu, był ważny przy stałych fragmentach gry - ale nie możemy się teraz poddawać.
Poniedziałek był dla pana trudnym dniem? Jako kapitan rozmawiał pan z tymi, którzy do Rosji nie pojadą?
Dało się wyczuć, że nadszedł dzień decyzji, dla niektórych bardzo ciężkich. Trudno reagować tak szybko na informacje, jakie dostaliśmy od trenera, jednak rozmawiałem z zawodnikami, którzy na mundial nie jadą. Nie ma co się załamywać, wkrótce możemy się spotkać przed meczami eliminacji. Decyzje po prostu musiały zapaść, bo kadra może liczyć tylko 23 nazwiska, od wtorku nie możemy już o tym myśleć.
Jesteście lepszym zespołem niż na Euro 2016?
W jakimś stopniu tak, ale ciężko porównywać mundial z turniejem, który odbył się dwa lata temu. My jesteśmy inni, zmierzymy się z innymi przeciwnikami, z grupy awansują tylko dwa zespoły, więc nie ma miejsca na błędy. Mundial liczy się od początku - często wiele zależy od startu, od pierwszego meczu. Grupowi faworyci często zawodzili i zostawali na tym etapie rozgrywek. My nie jesteśmy faworytami, to chyba dla wszystkich jasne, ale chcemy zdobyć jak najwięcej punktów i pójść dalej. Mam nadzieję, że z każdym meczem będziemy rośli w silę i pokazywali jeszcze lepszą grę, jakość i stać się taką drużyną turniejową.
Skoro nie Polska, to kto jest faworytem naszej grupy?
Kolumbia. Z tego, co wiem, mierzy nawet w półfinał. Popatrzmy, w jakich klubach grają zawodnicy tej reprezentacji, nawet na papierze widać, jakie mają możliwości, mają kim walczyć.
A jakie są wasze cele?
Ciężko powiedzieć. Na Euro byłem pilnowany przez dwóch zawodników, dobrze byłoby przećwiczyć taki wariant, by to wykorzystać. Wiadomo, że kiedy przy mnie jest dwóch rywali, to ktoś inny ma więcej miejsca. Im więcej stworzymy okazji, tym więcej strzelimy goli. We Francji okazji miałem raptem trzy, strzeliłem jednego gola. Jeśli stworzymy sobie wiele sytuacji pod bramką przeciwników, mogę zostać i królem strzelców, ale przecież z trzech okazji nie zdobędę sześciu bramek.
To prawda, że dwa lata temu w Arłamowie pracowaliście bardziej nad obroną, a teraz nad atakiem?
Tak, teraz jest czas, żeby szukać wariantów rozegrania w ofensywie. Nie możemy zapominać o ataku, mamy jeszcze dwa tygodnie, żeby się przygotować. Nie chodzi mi nawet o to, żeby przygotować coś nowego, ale żeby dopracować schematy. Mamy możliwości w ataku, trzeba z nich korzystać. Obrona jest ważna, ale trzeba walczyć o swoje z przodu. Trzeba poprawić naszą grę w ataku, a to zależy od każdego zawodnika na boisku. Każdy ruch bez piłki stwarza przestrzeń dla kolegi z zespołu. Jeśli to będzie funkcjonowało pojawi się więcej szans na przedostatnie się pod bramkę przeciwnika i strzał.
Dzięki nowym ustawieniom nie jesteście tak przewidywalni jak na Euro?
To, co działało dwa lata temu, teraz nie musi się już sprawdzić. Nie boję się zmian, nie boję się próbować czegoś nowego. Jeśli nie chce się niczego zmieniać, to się blokuje i ogranicza. Kto nie próbuje, ten nie wygrywa. To, że wyjdziemy na boisko w nowym ustawieniu, albo z innymi zawodnikami nie oznacza, że będzie gorzej. Wręcz przeciwnie. Trzeba szukać nowych rozwiązań zanim zorientujemy się, że stare nie są już skuteczne.
Ćwierćfinał z pana pięcioma golami po drodze czy półfinał bez żadnego?
Półfinał bez żadnego. Albo może finał?
Kto z pańskich kolegów w ostatnim czasie zrobił największy postęp?
Nie da się porównywać, ale zwróciłbym uwagę na zawodnika, którego we Francji z nami nie było. Jan Bednarek nie rozegrał całego sezonu w Southampton, występował tylko w drugiej jego części, a widać, że bardzo się rozwinął. Fajnie, że jest ktoś, kto puka do drzwi kadry i może do niej szybko wejść. Nie wiem, czy na mundialu, bo tak jak piłka w klubie ma swoje prawa, reprezentacja swoje, tak mundial rządzi jeszcze innymi.
Bednarek to naturalny zastępca Glika? Czy raczej Thiago Cionek?
Jest też Artur Jędrzejczyk, który naprawdę świetnie zaprezentował się na tym zgrupowaniu. Słyszałem głosy, że w lidze mu nie szło, byłem zdziwiony, czytając te opinie, bo w Arłamowie zobaczyłem go takiego, jakim znałem go wcześniej. Często dzieje się tak, że grając w reprezentacji wchodzi się na inny poziom.
Czy kadra grająca w nowym ustawieniu to dla pana więcej szans na gola?
To nie zależy od systemu gry, ale od tego, jak w nim będziemy się zachowywać. Jeśli zaatakujemy, to może się udać, jeśli w ofensywie będzie dwóch, trzech zawodników - to będzie ciężko. Kwestia nastawienia, czy gramy do przodu, czy pilnujemy tyłów. Z obroną jest bardzo dobrze, tak na przykład było w meczu z Koreą, ale w ataku mamy za małą siłę rażenia. Strzeliliśmy bramki po kontrze i po strzale, kiedy pilnowany byłem przez trzech rywali. Trzeba nad tym popracować, im więcej będziemy próbowali w ataku, tym zwiększymy swoje szanse na zwycięstwo.
Liczycie już dni do meczu z Senegalem?
Zostały dwa tygodnie, spokojnie robimy swoje. Nie jest tak, że chcemy grać jutro, albo stresujemy się tak bardzo, że chcielibyśmy mieć to za sobą. To nam w niczym nie pomoże, wiemy kiedy trzeba się skupić, wiemy kiedy warto faktycznie zacząć się nakręcać. Gramy jako ostatni, będziemy oglądać inne drużyny, z innych grup. Poznamy atmosferę na mundialu, sposób sędziowania. Taka wiedza po kilu dniach na pewno nam się przyda.
Grając na co dzień w wielkich klubach czujecie w ogóle presję przed mundialem?
Jest adrenalina. To reprezentacja, mundial. Pojawi się stres i presja, bo są oczekiwania. Ale ja presji dodatkowej na sobie nie kładę, bo to bez sensu. Mundial to największy turniej na świecie, bez podziału na dyscypliny. Wszystkie oczy będą na nas zwrócone.
Myśli pan o tym, że pana przyszłość klubowa wyjaśni się jeszcze przed rozpoczęciem turnieju?
W ogóle o tym nie myślę. Nie zajmuję się tym. Dla mnie najbliższa przyszłość to mistrzostwa świata, w spekulacjach co do transferów mam doświadczenie z każdego lata. Nauczyłem się sobie z tym radzić. Czasami sprawia to, że jest się jeszcze bardziej zmobilizowanym i skoncentrowanym. Żeby od pierwszego meczu wszystko toczyło się zgodnie z naszym planem.
Pan jest wychowany na mundialach? Wie pan, że historia polskiej piłki jest pisana mundialami?
Kiedyś rozgrywki klubowe nie były tak popularne jak teraz. Mundial był i jest najważniejszy, ale kiedy powstały komercyjne imprezy, jak Liga Mistrzów, to także przyciągają kibiców i są atrakcyjne. Mistrzostwa świata są jednak raz na cztery lata, a to też coś oznacza. Nie ma czasu na rewanż, nie można się za rok poprawić. To coś wielkiego, specjalnego, turniej, po którym kibice cię zapamiętują. I mam nadzieję, że nas po Rosji będą pamiętać.
Podczas zgrupowania w Arłamowie mieliście kolejne szkolenie z VAR. Czy wprowadzenie tego systemu może mieć kluczowe znaczenie dla turnieju?
Gdyby cała nasza reprezentacja nie znała tego systemu, mógłbym się martwić, ale tak nie jest. Wiele zależy też od sędziów - pytanie jak oni sobie poradzą. VAR nie sprawi, że strzelimy trzy gole więcej. Musimy za to uważać na dyskusje z sędziami, na machanie rękoma. Przyjadą arbitrzy z całego świata, z innych kontynentów i mogą zachowywać się regulaminowo, bez żadnej taryfy ulgowej.
Nie boi się pan o formę kolegów, którzy wracają po kontuzji? Jak na tle innych wyglądają Jakub Błaszczykowski i Arkadiusz Milik?
Nie widzę, żeby odstawali, jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne. Arek grał więcej minut we Włoszech, strzelał już gole, Kuba jest doświadczony i już we Francji pokazał, że jak przychodzi co do czego, to pokazuje swoją najlepszą stronę. Obaj są klasowymi zawodnikami, poradzą sobie.
Mamy silniejszą ławkę rezerwowych niż dwa lata temu?
To jest ta główna różnica! Nasz olbrzymi plus! W porównaniu z mistrzostwami Europy nasi rezerwowi są lepsi, groźniejsi. Tego nam we Francji zabrakło. Jesteśmy też głodni sukcesu, dla niemal wszystkich mundial jest czymś nowym. Dobrze też, że w tym roku balon oczekiwań nie jest tak bardzo pompowany jak ostatnio. Zachłyśnięcie się losowaniem trwało krótko. Świadomość kibiców dotycząca naszych rywali jest dużo większa.
Z nowych zawodników z ekstraklasy w kadrze jest tylko Rafał Kurzawa. O czym to świadczy?
Kiedy rozmawiam z tymi, którzy zmienili ostatnio ekstraklasę na drużynę zza granicy, każdy widzi różnicę. Widzi, czego się wymaga, na co zwraca się uwagę. Nie mamy słabszych piłkarzy, ale gorzej kierowanych. Największa różnica jest w szkoleniu i trenerach. Jeśli zawodnik ma świetną technikę, a i tak coś szwankuje, to znaczy, że nikt go nie nauczył, co jest ważne, nie pokazał tego, nie pokierował odpowiednio.
Mundial w Rosji będzie pana ostatnim?
Nigdy tak nie powiedziałem. Za cztery lata jest kolejny, trzeba na niego awansować, ale przecież będzie to możliwe. A jeśli turniej w Rosji miałby być moim ostatnim o mistrzostwo świata to trudno, może się i tak zdarzyć. Będę tak samo szczęśliwym człowiekiem.
Czuje pan, że jest pan w lepszej dyspozycji niż przed Euro?
Na pewno wiem, co wtedy źle zrobiliśmy w przygotowaniach. Mamy świadomość gdzie przycisnąć, gdzie odpuścić. W ostatnim sezonie rozegrałem mniej meczów i myślę, że mój organizm nie będzie tak wyczerpany.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Paweł Janas ujawnia kulisy szokujących powołań: Polsat pewnie nie zapłaciłby związkowi
Tam gra sie wylacznie o pieniadze a na MS tez opieniadze ale dochodzi do tego duma narodowa.