MŚ 2018. Kontuzja Kamila Glika. "Skoro jedzie do Nicei, to uszkodzenie może być większe"

PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: Kamil Glik
PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: Kamil Glik

- Skoro Kamil Glik jedzie na konsultację do Nicei, to podejrzewam, że stopień uszkodzenia jest większy niż pierwszy, czy drugi - mówi nam ortopeda Daniel Kopko, lekarz Polskiej Misji Medycznej na IO w Rio de Janeiro.

Reprezentant Polski w poniedziałek, na ostatnim treningu przed ogłoszeniem kadry na mundial, doznał urazu. Oficjalna diagnoza to uszkodzenie więzozrostu barkowo - obojczykowego. Kamil Glik był na badaniu w szpitalu w Przemyślu, we wtorek leci do Nicei na dalsze konsultacje. Według nieoficjalnych informacji mistrzostwa świata ma już z głowy, ale sztab kadry ciągle jej nie potwierdza.

O tym, jakiego Glik doznał urazu, co go czeka, mówi nam Daniel Kopko, lekarz-ortopeda, były główny lekarz reprezentacji Polski w podnoszeniu ciężarów, lekarz Polskiej Misji Medycznej na IO w Rio de Janeiro w 2016 r.:

Co to za uraz?

- Więzozrost barkowo - obojczykowy to jest struktura, która łączy obojczyk z łopatką. Do urazu najczęściej dochodzi, gdy ktoś upadnie bezpośrednio na bark. Czyli z wysokości, bezpośrednio na rękę przy sobie.

Jakie są stopnie urazu?

- Są różne stopnie urazu. W pierwszym uszkodzona jest część więzadeł i do formy, do sprawności, można wrócić po około 3 tygodniach. W drugim i trzecim obojczyk unosi się, więzadła inaczej się goją. Na powrót trzeba czekać nawet 6 tygodni. W trzecim i czwartym stopniu, gdy obojczyk jest już zupełnie uniesiony, wymagana jest operacja.

Jakie jest leczenie i czas powrotu?

- Gdy mamy 1-2 stopień i obojczyk nie jest wysoko uniesiony, można go usztywniać taśmą. Można też więzadłom podać np. osocze, które przyspiesza gojenie. I faktycznie uraz dobrze się goi. W 1 stopniu, ale nawet teoretycznie w 2 i 3, uraz można leczyć w sposób odroczony. To znaczy ustabilizować obojczyk, a operację przeprowadzić na przykład za 8 tygodni. Wyznacznikiem jest jednak skala bólu.

Co czeka Kamila Glika i po co jedzie do Nicei?

Do oceny urazu potrzebny jest rentgen, widzimy wtedy, jak mocno obojczyk jest uniesiony. Na USG można ocenić, jak obojczyk się rusza. Potrzebny jest też rezonans magnetyczny. Czyli w Nicei ktoś musi podjąć decyzję, co dalej. W Polsce najwidoczniej nikt nie chce tego zrobić. Podejrzewam, że skoro Kamil Glik jedzie do Nicei, to stopień uszkodzenia może być jednak większy niż 1. lub 2. stopnia. Jeśli jednak jest to 1. stopień, to do trzech tygodni powinno być w porządku.

Według nieoficjalnych informacji Glik doznał kontuzji wykonując przewrotkę w trakcie gry w siatkonogę. Filar naszej defensywy na razie znajduje się na liście piłkarzy przewidzianych do wyjazdu na mistrzostwa świata. Jeśli mundial mu jednak przepadnie, wtedy zastąpi go Marcin Kamiński.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Paweł Janas ujawnia kulisy szokujących powołań: Polsat pewnie nie zapłaciłby związkowi

Źródło artykułu: