We wtorek na treningu reprezentacji Hiszpanii pojawił się premier Pedro Sanchez, który przywitał się z każdym z zawodników, a następnie wygłosił przemowę. Najwięcej kontrowersji, o czym rozpisuje się zagraniczna prasa, wzbudziła postawa Davida de Gei. O ile bramkarz podał rękę premierowi, to później ostentacyjnie trzymał je w kieszeni, gdy inni oklaskiwali jego przemówienie.
Portal "metro.co.uk" informuje, że takie zachowanie to "rewanż" De Gei za komentarze Sancheza, gdy bramkarz był zamieszany w seksaferę.
Zobacz całą sytuację:
Protesta de de Gea ante Pedro Sánchez que insinuó que era un violador pic.twitter.com/MgyOnfQOtB
— El azote del progre (@azota_progres) 5 czerwca 2018
Było to przed rozpoczęciem Euro 2016. Bramkarz Manchesteru United i reprezentacji Hiszpanii miał być organizatorem spotkania. Świadek koronny zeznał, że później De Gea chciał ją zaprosić także na spotkanie z kilkoma zawodnikami Manchesteru United, ale ostatecznie do niego doszło.
- Jestem zaskoczony tymi informacjami. Wszystkie dementuję. To kłamstwo. Sprawą zajmują się moi prawnicy - mówił wtedy de Gea.
Sanchez stwierdził wtedy, że nie chciałby oglądać bramkarza w reprezentacji podczas turnieju. - Oczywiście jest domniemanie niewinności, ale lepiej byłoby, gdyby go nie było w kadrze - tłumaczył.
ZOBACZ WIDEO Fabiański może wrócić do Londynu. "Do jego zachodniej części"