Bartłomiej Rabij
Kolumbijskie obyczaje
Ciekawy to kraj, gdzie tyle mówi się o rodzinie, tradycji, chrześcijańskich korzeniach, a 3/4 dzieci rodzi się poza małżeństwami, których w przeliczeniu na mieszkańca zawiera się najmniej w obu Amerykach.
(...)
Fenomen
Piłkarska Kolumbia jest takim samym fenomenem, jak państwo oraz spektrum zdarzeń się w nim dziejących. Ma armię kapitalnie uzdolnionych zawodników, ale ciągle, by pójść w świat, muszą zostać przefiltrowani przez ligi Argentyny, Brazylii lub Meksyku. Prawie każdy znany Kolumbijczyk, który trafił do wielkiego klubu, przeszedł najpierw przez kluby wyżej wymienionych państw. Falcao i James przez Argentynę, Yerry Mina - Brazylię, Miguel Borja gra tam nadal, chociaż spekuluje się na temat jego transferu do Europy. Liga meksykańska reprezentowana jest obecnie przez dwóch zawodników, ale kilku przez nią przeszło, a na liście dwunastki rezerwowych czekają następni z meksykańskimi przygodami w CV.
Fenomen związany z kolumbijskimi zawodnikami polega na tym, że nieustannie eksportowani są szybcy, dynamiczni dryblerzy, dający wiele radości i przyjemności z podziwiania ich gry. Kolumbijczycy są efektowni, posiadają polot i fantazję. Natomiast ich reprezentacja już niekoniecznie. A przynajmniej od mundialu w Brazylii, gdzie duch ewidentnie został złamany.
W eliminacjach do mistrzostw w 2014 roku Kolumbia grała jak z nut, zagrała tak również podczas imprezy, mimo że jej as atutowy, Radamel Falcao Garcia Zarate, ze względu na kontuzję nie mógł brać udziału w mundialu. Mimo wszystko dotarła do ćwierćfinału, prezentując piękny, widowiskowy futbol. Falcao wrócił, ale dobre granie minęło. Czy to ze względu na zakończenie kariery przez wiecznych reprezentantów kraju - Faryda Mondragona i Mario Yepesa - trzymających szatnię? Czy może ze względu na kontuzje i załamanie karier fruwających na flankach Pablo Armero i Juana Zunigi? Czy ze względu na brak alternatyw na środku pomocy? Czy wreszcie ze względu na naturalny spadek formy coraz starszych napastników? W każdym razie podczas Copa America 2015 Kolumbia rozczarowała, a podczas Copa America Centenario 2016 zawiodła na całej linii... Szefostwo federacji nie uznało tych porażek za powód do zwolnienia selekcjonera. Zmiana pokoleniowa składu, kontuzje uznanych na międzynarodowym rynku piłkarzy miały swoją wagę; piłkarze z lig Kolumbii, Meksyku czy Argentyny versus gwiazdy Barcelony, Juventusu, obu Manchesterów czy Bayernu to jednak nieco mało...
Inna sprawa, że Jose Nestor Pekerman jest trenerem, który nie boi się stawiać na młodych, promować chłopaków nawet z drugiej ligi kolumbijskiej, jeśli tylko dostrzeże w nich pokłady talentu i pracowitości. Ostatnimi czasy jednak selekcjoner nieco się usztywnił, mając zapewne świadomość swego ostatniego mundialu, dobierając zawodników do kadry nie miał zamiaru borykać się z problemami sprzed lat. Teo Gutierrez i Edwin Cardona na mistrzostwa nie jadą, a to wokół tych zdolnych, ale problematycznych piłkarzy najczęściej krążyli paparazzi. Przygody pozaboiskowe zwyczajnie selekcjonera zmęczyły, tym bardziej że konkurencja o miejsce w składzie jest spora. Przyglądając się kolumbijskiej kadrze na rosyjski mundial, można wręcz odnieść wrażenie, że warunkiem powołania jest stabilność emocjonalna zawodnika, a jeśli nie ona, to przynajmniej gotowość do wielkich poświęceń i oddanie drużynie.
(...)
Cały artykuł do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".
ZOBACZ WIDEO Michał Kołodziejczyk: Gdybym był bramkarzem, chciałbym już wiedzieć, kto jest numerem jeden