We wtorek lekarz kadry Jacek Jaroszewski podjął decyzję, że Kamil Glik, choć nadal jest kontuzjowany, poleci jednak z reprezentacją Polski do Rosji. Podstawowy obrońca doznał urazu barku tydzień temu w poniedziałek, tuż przed ogłoszeniem ostatecznej kadry na mundial. I Glik pozostał na liście, ale Marcin Kamiński pozostał też z drużyną, bo to on miał zastąpić kolegę, gdyby ten jednak nie dostał zgody na wyjazd.
Szans Kamiński na grę w Rosji większych nie miał, Adam Nawałka nie dał mu wystąpić ani z Chile (2:2), ani z Litwą (4:0).
- O tym się dużo nie mówi, ale wielkie słowa uznania należą się Marcinowi Kamińskiemu - mówił po wtorkowym meczu Bartosz Bereszyński. Tak rozpoczął odpowiedź na pytanie o sytuację z Glikiem. - Marcin to mój przyjaciel... I wiadomo, że szczęście jednego jest nieszczęściem drugiego. Do momentu, gdy wszystko się wyjaśniło Marcin był gotowy, trenował na sto procent. Kamil to z kolei filar, nie ma co tego ukrywać. I cieszymy się, że wrócił. Natomiast Marcinowi trzeba podziękować.
Kamil Glik jedzie do Rosji, choć jak mówił lekarz kadry, będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu dopiero na ostatni mecz z Japonią.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Jakub Błaszczykowski dla WP SportoweFakty: Nie mogłem wstać z łóżka bez tabletek. Nie myślałem nawet o treningu