Z Soczi Paweł Kapusta
Mundial w trzech pierwszych meczach jeszcze buksował, łapał przyczepność. Ale gdy ruszył, to na dobre, z kopyta. Portugalczycy i Hiszpanie dali w Soczi takie show, o którym będzie się długo pamiętać. Akcja za akcję, podbramkowe sytuacje, strzały, gole, błędy sędziów i zawodników, a później podróże z piekła do nieba. Wszystko było. No i indywidualności też były. I to jakie! Królewskie!
Gdy patrzyło się na to, w jakim stylu Cristiano Ronaldo wrzucał w 3. minucie na karuzelę Nacho, było jasne, że Portugalczyk zjawił się w Rosji w najwyższej formie. Później, już przy stanie 1:1, znów wziął ciężar gry na swoje barki. Huknął zza pola karnego, przyjął z pokorą całusa od losu i mógł się cieszyć z drugiego gola (po fatalnym błędzie Davida de Gei). W piątek widzieliśmy najlepszą wersję Cristiano. Bo przecież jak trwoga, to do Boga! Przy stanie 2:3 podszedł do piłki ustawionej na około 20 metrze i w 88. minucie trafił w samo okienko! 3:3!
To, co robił tu w piątek Diego Costa, zeszło więc na dalszy plan. A robił też rzeczy niezwykłe. Często wyszydzany, że gdy bozia dawała umiejętność pięknej gry, on ustawiał się akurat w innych kolejkach. W piątek pokazał to, co udało mu się dostać w kolejce po skuteczność i snajperski nos (tak, nawet mimo ostatniego sezonu). Trafił dwa razy i utrzymał Hiszpanię w meczu.
O postawę hiszpańskiej kadry można się było martwić przed meczem z co najmniej kilku powodów. Po pierwsze, co oczywiste, działacze i selekcjoner (już były) zabawili się zapałkami i podpalili własny dom. Julen Lopetegui został wylany za podpisanie umowy z Realem Madryt, pożar tuż przed mundialem gaszono wszystkim, co było pod ręką. A że pod ręką był dyrektor sportowy, to stery w tej maszynie objął Fernando Hierro. Legenda Realu, ale trenerski żółtodziób. I to on musiał poradzić sobie z innym problemem: kim zastąpić kontuzjowanego Daniela Carvalaja? Problem był to spory, bo przecież w grę wchodziło tu wyciszenie Cristiano Ronaldo. Mówiło się o możliwym występie Alvaro Odriozoli, ostatecznie padło na Nacho. Dwie minuty po pierwszym gwizdku było jasne, czy wybór był właściwy. Karny po jego faulu na CR7 - ewidentny, strzał z jedenastki... Ale jak to w piłce bywa - co los zabrał, to później oddał. To przecież Nacho strzelił fantastycznego gola na 3:2 w 58. minucie.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Portugalia - Hiszpania. Gol Ronaldo na 2:1 po błędzie bramkarza (TVP Sport)
{"id":"","title":""}
Mecz był genialny, bo tempo nie pozwalało oderwać od niego oczu choćby na kilka chwil. Zaczęła mocno Portugalia, później łajbę rozbujali jednak Hiszpanie. To oni dyktowali tempo, utrzymywali się dłużej przy piłce. Z dominacji powstawały kolejne, strzeleckie okazje Davida Silvy (po jednym ze strzałów - poprzeczka) czy Andresa Iniesty. Portugalia odpowiadała groźnymi kontratakami. A w końcówce meczu miała jeszcze okazję do zdobycia czwartego gola.
O jednej sytuacji nie sposób jednak nie wspomnieć szczegółowo. Pierwszy gol Diego Costy nie powinien zostać uznany. Napastnik hiszpańskiej kadry w walce o piłkę faulował łokciem Pepe. Było to zagranie ewidentne, widoczne w każdej powtórce. O ile mogło to umknąć sędziemu głównemu (choć nie powinno), to jednak sędziowie VAR mieli obowiązek zasugerować arbitrowi na boisku zmianę decyzji. Kto wie, jak potoczyłby się ten mecz, gdyby nie błąd arbitrów...
Próżno było szukać w Soczi portugalsko-hiszpańskiej zawieruchy jeszcze dzień przed hitem. Charakterystyczna, "wściekła" czerwień na ulice się nie wylała. Jeśli gdzieś się pojawiła, to sporadycznie, przemykała tylko nieśmiało. Portugalczycy też nie przejęli miasta. Wiele zmieniło się w piątek, gdy na lotnisku Adler przyziemiło kilka wyczarterowanych samolotów z kibicami z Półwyspu Iberyjskiego. Śpiew był, zabawa na promenadzie w okolicach Fan Zony też, szaleństwa - jak choćby to południowoamerykańskie, wylewające się z ulic Moskwy - jednak nie zaobserwowano.
Być może duży wpływ na to miał fakt, że bardzo duża część biletów trafiła w ręce obserwatorów postronnych, kibiców z całego świata. Zobaczyć Chińczyka w koszulce Cristiano Ronaldo bądź gwiazdy hiszpańskiej i się zdziwić, to jak być zszokowanym zimą zaskakującą w grudniu polskich drogowców. Wenezuela, Meksyk, Chiny, Singapur, Rosja rzecz jasna - megahit grupy B, a być może i całej fazy grupowej - miał zasięg globalny nie tylko dlatego, że telewizyjny sygnał z tego spotkania dotarł do niemal wszystkich krajów świata. Można było odnieść wrażenie, że na stadionie w Soczi pojawiły się po prostu wszystkie kraje świata.
I dobrze, niech ta najlepsza, futbolowa wieść niesie się po świecie. Wieść o tym, że w Rosji ruszyły mistrzostwa świata, czyli turniej pełen dramatycznych meczów, futbolu najwyższej jakości, skrajnych emocji - po prostu wszystkiego, co uzależnia i nie wypuszcza z sideł do końca życia.
Portugalia - Hiszpania 3:3 (2:1)
1:0 - Cristiano Ronaldo 4' (k)
1:1 - Diego Costa 25'
2:1 - Cristiano Ronaldo 44'
2:2 - Diego Costa 55'
2:3 - Nacho 58'
3:3 - Cristiano Ronaldo 88'
Składy:
Portugalia: Rui Patricio - Cedric Soares, Pepe, Jose Fonte, Raphael Guerreiro - William Carvalho, Joao Moutinho - Bernardo Silva (69' Ricardo Quaresma), Goncalo Guedes (80' Andre Silva), Bruno Fernandes (68' Joao Mario) - Cristiano Ronaldo.
Hiszpania: David de Gea - Nacho, Gerard Pique, Sergio Ramos, Jordi Alba - Sergio Busquets, Koke - David Silva (86' Lucas Vazquez), Isco, Andres Iniesta (69' Thiago Alcantara) - Diego Costa (77' Iago Aspas).
Żółte kartki: Bruno Fernandes (Portugalia) - Sergio Busquets (Hiszpania).
Sędzia: Gianluca Rocchi (Włochy).