Leszek Orłowski
Z daleka od gwiazd
Od 1 czerwca i spotkania z Egiptem aż do inauguracji mundialu przeciw Japonii nasz drugi na nim rywal, Kolumbia, nie rozegrał meczu towarzyskiego. Analizując tę ostatnią potyczkę, można jednak dojść do wniosku, że służyła ona najmocniej przygotowaniu właśnie do boju z biało-czerwonymi.
Tezę taką stawiamy na podstawie faktu, że latynoska ekipa w pierwszej, zwyczajowo ważniejszej połowie sparingu zastosowała wielce ostrożną taktykę, atakowała niewielkimi siłami; broniła się zaśdużymi, choć, szczerze mówiąc, nie było przed kim, wszak Mo Salah nie zagrał w zespole Egiptu. To był inny futbol niż w większości meczów eliminacji MŚ. A kogóż Kolumbijczycy mieliby się w naszejgrupie obawiać, jak nie dzielnych chłopców Adama Nawałki? Można nawet zaryzykować pogląd, iż ewentualna bardzo ofensywna strategia Kolumbii na mecz z Japonią posłuży mimochodem także jako zasłona dymna przed starciem z Polakami.
Czego zatem, na podstawie spotkania z Egiptem, możemy spodziewać się po podopiecznych Jose Pekermana? Taki a nie inny problem: "jak zatrzymać Kolumbię" został sformułowany w nadtytule nie bez przyczyny. Bo właśnie zatrzymanie jej ataków, perfekcyjna gra w defensywie, będzie kluczem do osiągnięcia korzystnego rezultatu.
James wielozadaniowy
Pekerman albo na cały mundial, albo na trudniejsze mecze przygotował strategię gry, w której jego zespół składa się z ośmiu robotników i trzech gwiazdorów. Tak wyglądającego rywala możemy spodziewać się 24 czerwca w Kazaniu.
Ową trójkę tworzą: James Rodriguez, Radamel Falcao i Juan Cuadrado. Wyjściowe ustawienie może być takie bądź inne (1-4-2-3-1 jak przeciwko Egiptowi, 1-4-4-2), ale gra będzie wyglądała tak samo: ośmiu zawodników pracuje za linią piłki, a po jej odebraniu stara się jak najszybciej dostarczyć ją do któregoś z asów. Ci zaś mają ograniczone obowiązki w destrukcji, natomiast pełną swobodę ruchu na połowie przeciwnika. Zajmijmy się po kolei ich grą.
James Rodriguez to w tym koncepcie Pekermana piłkarz typu "trzy w jednym". Mógłby nosić na plecach numery: 10, 8 i 11. Po pierwsze, jest oczywiście cofniętym napastnikiem, mającym przed sobą Falcao, po prawej stronie Cuadrado, a po lewej Mateusa Uribe (ten pomocnik meksykańskiego CA America odgrywa wobec tercetu kolegów rolę służebną, ciężko pracuje w defensywie) i gra w klasyczny dla pozycji mediapunta sposób. Stara się być blisko środkowego napastnika, rozgrywać z nim akcje z klepki, zajmować jego miejsce, gdy ucieknie z pola karnego.
Ale James często też, wobec braku playmakera w centralnej strefie boiska, wciela się w rolę reżysera gry. Pokazuje się kolegom w okolicach linii środkowej, a po otrzymaniu piłki stara się samemu wymyślić rozwiązanie akcji zaskakujące rywala. Nasi piłkarze powinni być przygotowani na natarcie, które zostało zaprezentowane w meczu z Egiptem: James biegnie z piłką środkiem, Falcao wyciąga rywali z pola karnego, a Cuadrado atakuje je z zaskoczenia i dostaje podanie. Trzeba szybko wyczuć pismo nosem i odpowiednio się ustawić.
As Bayernu często także schodzi na lewe skrzydło (Uribe wtedy musi się podziać gdzie indziej). Tam chętnie chwilę bawi się piłką, skanując jednocześnie pole karne, by nagle posłać lewą nogą zabójczo precyzyjną centrę. Po takiej akcji zostaje na jakiś czas blisko linii bocznej, a drużyna ustawia się w naturalnym dla tej taktyki schemacie 1-4-3-3.
(...)
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Senegal. Prawdziwy test dla Nawałki. "To co się stanie, może go pogrzebać"