Żaden z nich nie jest gwiazdą pierwszej wielkości, kilku z nich co najwyżej kandyduje do miana piłkarza niezłej klasy. Sardar Azmoun dopiero buduje swoją pozycję w Rosji, Alireza Jahanbakhsh nastrzelał w karierze sporo bramek, ale poza Holandią mało kto o nim słyszał. Takie przykłady można mnożyć. Indywidualnie nie znaczą wiele, zespołowo więcej niż ktokolwiek się spodziewał.
Portugalczycy najedli się strachu w spotkaniu z dzielnymi Persami. Dość szczęśliwie zremisowali 1:1, bo Vahid Amiri zmarnował piłkę meczową w doliczonym czasie gry. Tylko zwycięstwo zapewniało Persom awans. - Jestem dumny z moich piłkarzy. Zasłużyliśmy jednak w tym turnieju na więcej. Portugalia kontrolowała tempo, ale pod względem mentalnym, to my zasłużyliśmy na wygraną - podkreślił trener Carlos Queiroz.
Irańczycy nie przestraszyli się Cristiano Ronaldo, nie dali mu żyć, nie pozwoli choć raz urwać się w polu karnym. Stłamsili gwiazdora Realu Madryt, sprowokowali do nerwowych zachowań, a pod koniec meczu wręcz chamskich. Portugalczyk bezpardonowo przyłożył rywalowi w twarz i tylko dzięki pobłażliwości sędziego Enrique Cacerasa nie osłabił zespołu. W tej sytuacji, jak i w dwóch innych, interweniował VAR.
Jego zagorzałym przeciwnikiem jest Queiroz, który nie omieszkał wbić szpili zwolennikom systemu: - Z powodu decyzji sędziego aż się zagotowałem w trakcie meczu i musiałem zrzucić marynarkę. VAR nie funkcjonuje dobrze. Trenerzy nie wiedzą, którą sytuację arbiter ogląda. Pięciu arbitrów przewija zapis wideo, a potem podejmuje decyzje, nie wiadomo na jakiej podstawie. Mamy prawo to wiedzieć.
Szkoleniowiec, w latach 2008-2010 selekcjoner Portugalczyków odniósł się też do kontrowersji z udziałem Ronaldo. - Nie boję się podpaść moim rodakom. Za uderzenie łokciem należy się czerwona kartka. Nie powinno mieć znaczenia, czy takie przewinienie popełnia Ronaldo, Messi, czy piłkarz, który gwiazdą nie jest - grzmiał Queiroz.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Kolumbia. Dziennikarz broni Lewandowskiego. Skwierawski: "mentalnie pasował do MŚ"