MŚ 2018, mecz Iran - Portugalia. Rzut karny dla mistrzów Europy. Do piłki podchodzi Cristiano Ronaldo. Uderza. Po chwili skrywa twarz w dłoniach. Wszystko za sprawą obrony Alirezy Beiranvanda. I chociaż Azjaci nie awansują do 1/8 finału, to mimo to ich bramkarz zostanie największym zwycięzcą turnieju. Jeszcze kilka lat temu spał bowiem na ulicy i takie chwile wydawały się abstrakcją.
Owce, kamienie i ucieczka
2014 rok. Furorę na "YouTube" robi filmik, w którym irański bramkarz Naft Teheran wyrzuca piłkę ręką do napastnika na ponad 70 metrów. Po chwili pada zwycięski gol w starciu tej drużyny z Tractor Sazi. Tak Beiranvand po raz pierwszy dał się poznać światu. A wszystko dzięki Dal Paran.
To dzięki tej lokalnej grze Irańczyk ma tak fenomenalny zasięg. Polega ona na rzucaniu kamieni na jak najdalsze odległości. Chłopak urodzony w Sarabias potrafił bawić się w nią godzinami. Bo na polach w górach Zagros brakowało innych rozrywek. Można było tylko pomarzyć o piłce, którą młody Alireza kochał.
Beiravand więc śnił o tym, jak zostaje najlepszym bramkarzem Iranu. Ale do jawy przywoływał go ojciec. Szczególnie, kiedy potrzebował pomocy najstarszego syna przy wypasie owiec. On zresztą nie chciał, by jego pierworodny zajmował się futbolem. Nie uważał tego za poważne zajęcie. - W ogóle nie lubił piłki. Rozdarł nawet moje ubrania i rękawiczki - wspominał w "The Guardian" Alireza.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Kolumbia. Problemy były już w eliminacjach. "Uwierzyliśmy w wielkość tej drużyny"
Młody chłopak nie porzucał jednak marzeń. Wierzył, że może mu się udać. Ale potrzeba było wielu wyrzeczeń. I pieniędzy, na które od rodziców nie można było liczyć. Poprosił więc krewnego o pożyczkę. Udało się. Dzięki temu młody Kurd mógł uciec z domu i przenieść się do Teheranu. Najcięższe miało jednak dopiero nadejść...
Nie chciał pomocy legendy
Okolice Azadi Tower. Tu często zbierają się biedni, bezdomni i imigranci. Tu pierwsze noce spędzał także Beiranvand. - Pewnego dnia, kiedy wstałem rano, zauważyłem monety, które ludzie mi rzucili. Myśleli, że jestem żebrakiem. Dzięki temu jednak od dłuższego czasu mogłem zjeść śniadanie - opowiadał.
Na dłuższą metę tak się jednak nie dało. Dlatego przyszły golkiper reprezentacji Iranu szukał nie tylko klubu, ale i pracy. Z pomocą przyszedł znajomy, polecając zatrudnienie w fabryce krawieckiej. Później Beiravand zamienił to na posadę w myjni samochodowej. Tam ze względu na wzrost został specjalistą od mycia tzw. SUV-ów. Takim pojazdem poruszał się legendarny irański zawodnik, Ali Daei. Pracownicy firmy od razu oddelegowali do obsługi gwiazdy utalentowanego bramkarza. Zachęcali go, by porozmawiał z byłym napastnikiem Bayernu Monachium. Ale Alireza nie skorzystał z ich rad. - Nie chciałem mówić o mojej sytuacji. Wstydziłem się - tłumaczy.
Niedługo po tym zdarzeniu szczęście się jednak uśmiechnęło. Alireza poznał szkoleniowca Naft-e-Teheran. Dzięki temu trafił do dobrego klubu. Znalazł też zatrudnienie w pizzerii. Pracę tę jednak szybko stracił po tym, gdy odmówił szefowi obsługi swojego trenera. Ten nic nie wiedział o zatrudnieniu podopiecznego.
Gotówka nadal była potrzebna Beiranvandowi, więc zgodził się na sprzątanie ulic. Ciężko było jednak pogodzić to z treningami. Do tego przemęczenie organizmu powodowało kontuzje. Naft zdecydował się w końcu zwolnić bramkarza, który przychodził na zajęcia bez sił. Ten więc wyjechał na testy do Homa, ale jego menadżer nie był chętny podpisać umowy z nowym golkiperem. - Może to był los, że nie chciał mnie. Gdybym pozostał w tym zespole, być może nigdy bym nie osiągnął poziomu, w jakim jestem dzisiaj - mówi piłkarz. Wrócił więc do Naft. Poprosił o jeszcze jedną szansę. I to był strzał w dziesiątkę.
Alireza zaczął grać. Wkrótce trafił do kadry młodzieżowej, a w 2015 roku został bramkarzem pierwszej reprezentacji Iranu. Z 12 czystymi kontami w kwalifikacjach, był jedną z największych gwiazd ekipy Carlosa Queiroza. A bardzo dobry występ na mundialu i obroniona jedenastka Ronaldo pozwala mu myśleć o transferze zagranicznym. - Przeżyłem wiele ciężkich chwil, aby spełnić moje marzenia. Ale nie mam zamiaru nigdy ich zapomnieć, ponieważ dzięki temu jestem tą osobą, którą jestem - podsumował.
[b]Autor na Twitterze:
[/b]
Ronaldo powienien dostać czerwona
a grali dużo lepiej bo z ambicja i zaangażowaniem niż ta nasza banda celebrytów