Po trzech meczach fazy grupowej Japończycy i Senegalczycy mieli na koncie po cztery punkty i identyczny bilans bramkowy (4:4), a spotkanie między tymi zespołami zakończyło się remisem 2:2, dlatego o kolejności w tabeli i tym samym awansie do 1/8 finału - zgodnie z przepisami - zadecydowała klasyfikacja fair play. Japończycy zostali upomniani czterema żółtymi kartkami, a Senegalczykom sędziowie pokazali ich sześć, więc drugie miejsce w gr. H i awans do kolejnej rundy przypadł Azjatom, a Afrykanie pożegnali się z mundialem.
Senegal przeszedł do historii jako pierwszy zespół, o którego losie na mundialu zadecydowała klasyfikacja fair play, ale Aliou Cisse, opiekun Nieposkromionych Lwów, nie szukał usprawiedliwień w niecodziennych okolicznościach odpadnięcia swojej drużyny z turnieju.
- Jestem dumny z postawy mojej drużyny, ale nie awansowaliśmy do następnej rundy, bo na to nie zasłużyliśmy. Takie jest życie. Klasyfikacja fair play to część zasad i musimy to uszanować. Wolelibyśmy odpaść w inny sposób, ale takie są przepisy i każdy z nas je znał - przyznał Cisse po ostatnim meczu fazy grupowej z Kolumbią (0:1).
Szkoleniowiec dał do zrozumienia, że ma zamiar zostać na stanowisku po mistrzostwach: - Przykro mi z powodu tego zespołu, tego pokolenia i tych piłkarzy, którzy każdego dnia walczą za swój kraj. Nie zostawię ich, ponieważ czuję, że w przyszłości może zrobić wspólnie jeszcze wiele dobrego.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Chichot Europy po odpadnięciu Niemców. "Żegnają się z turniejem na własne życzenie"