Salto. Skromny dom, bez ogrzewania i ciepłej wody. Na obiad ryba złowiona w miejskiej rzece przez ojca. Dzieciństwo Edinsona Cavaniego nie należało do wymarzonych. Cały świat małego Urugwajczyka koncentrował się więc na piłce, za którą ten ganiał po podwórku od rana do nocy. - Była jego całym życiem. Zawsze chodził do łóżka wcześnie, aby następnego ranka całą energię poświęcić futbolowi - opowiadał jego ojciec, Luis.
Być jak Batistuta
W tamtym czasie młody Edinson nie myślał jednak o grze dla największych klubów czy zarabianiu pieniędzy poprzez futbol. Jego celem było strzelić ostatnią bramkę w podwórkowym spotkaniu, za którą dostawało się lody. No i być jak brat oraz słynny argentyński napastnik, Gabriel Batistuta. Ale nie z powodu umiejętności. Chodziło o fryzurę. - Zaczniesz odmawiać pójścia do fryzjera. Zaczniesz używać odżywki twojej mamy. I w końcu zaczniesz wyglądać dokładnie jak wspaniały "Batigol". Kiedy będziesz biec po boisku, z długimi włosami związanymi sznurowadłem, będzie to najfajniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek przeżyłeś - wspominał w emocjonalnym liście na "theplayerstribune.com".
Dopiero w wieku 15 lat zdecydował się na przeprowadzkę do stolicy. Ale początkowo nie wszystko potoczyło się tak, jak zaplanował. Odbił się tam od ściany. Oblał testy w urugwajskim Liverpoolu i zasmucony wrócił do Salto. Rodzina namówiła go na kolejne podejście, kilka miesięcy później. Tym razem spróbował w Danubio. I to okazało się sukcesem. - Wystarczyło kilka jego ruchów i wiedzieliśmy, że będzie gwiazdą - stwierdził dla "Globo TV" Gustavo Duarte, ówczesny szkoleniowiec drużyny U-17.
Miał być w cieniu Matusiaka
W stołecznej ekipie Cavani spędził 3 sezony. Szybko przebił się z juniorów do pierwszego zespołu. Ostatni, zakończony mistrzostwem, był przepustką do Europy. W 2007 roku włoskie Palermo wyłożyło za niego 4,3 miliona euro. Wraz z nim na Sycylię przyleciał Radosław Matusiak. I to z Polakiem kibice wiązali większe nadzieje. Ale gol Urugwajczyka w debiucie z Fiorentiną, po strzale niczym Marco van Basten w finale Euro 1988, szybko przesądził kto wygra rywalizację. Zadomowił się w pierwszej jedenastce, po czym zadebiutował w kadrze narodowej, gdzie już po 4 minutach trafił do siatki.
Napastnik z Ameryki Południowej był jednym z najważniejszych piłkarzy drużyny Oscara Tabareza, która zajęła 4. miejsce podczas mistrzostw świata w RPA. Jego kariera nabrała jednak największego tempa po przenosinach do Napoli trzy lata później. 104 bramki w 138 meczach przez trzy sezony zagwarantowały mu pozycję w światowym topie. I transfer do Paris Saint-Germain, gdzie napastnik występuje do dziś.
ZOBACZ WIDEO: Mundial 2018. Urugwaj - Portugalia. Gol Cavaniego na 2:1 dla Urugwaju (TVP Sport)
{"id":"","title":""}
Życie prywatne powinno pozostać prywatne
Na szczycie nie jest jednak łatwo, a Cavani przekonał się o tym najlepiej w 2015 roku. W przeddzień ćwierćfinałowego starcia Copa America, Chile - Urugwaj (1:0) odebrał w nocy telefon. Głos w słuchawce oznajmił, że jego ojciec jest w areszcie. Pod wpływem alkoholu potrącił bowiem 19-letniego motocyklistę, który zmarł. To był ogromny cios dla piłkarza. Zdecydował się jednak zagrać. I to był błąd, bo skończył je z czerwoną kartką (druga żółta) za odepchnięcie Gonzalo Jary.
Początkowo na napastnika Urugwaju spadła ogromna fala krytyki. Ale wszystko zmienił zapis z kamer. To obrońca rywali zachował się bowiem skandalicznie. Tuż przed incydentem włożył palec w... tyłek napastnika PSG. Przy tym obrażał Cavaniego także słownie. - Mówił do niego o wypadku ojca, podkreślając że zostanie on przez 20 lat w więzieniu [skończyło się na 3 miesiącach - przyp. red.] - tłumaczył po meczu asystent trenera, Mario Rebollo.
Nie był to udany czas piłkarza. Do problemów ojca doszedł bowiem rozwód z żoną kilkanaście miesięcy wcześniej. - Życie prywatne powinno pozostać prywatne - zaznaczał Cavani w jednym z wywiadów. Problem w tym, że to wszystko odbijało się na jego dyspozycji boiskowej. "El Matador" zawiódł podczas kolejnych trzech wielkich imprez: mundialu w Brazylii oraz dwukrotnie na Copa America.
Forma wróciła jednak podczas eliminacji mistrzostw w Rosji. Edinson został królem strzelców strefy CONMEBOL i jak pokazał mecz z Portugalią, ma ochotę na powtórkę w samym turnieju.
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)