Na tym mundialu miało być inaczej. Zaczęli od porywającego meczu z Niemcami, wygrali 1:0 i stali się kandydatem do roli czarnego konia. Potem tak dobrze nie było. Z Koreańczykami jeszcze wygrali (2:1), za to na koniec fazy grupowej na ziemię ściągnęli ich Szwedzi (0:3).
Gdyby co najmniej zremisowali ostatni mecz, wpadliby w 1/8 finału na będących w ich zasięgu Szwajcarów. Z Brazylijczykami zostawili dużo sił, ale po piorunujących 30 minutach w powietrzu wisiały bramki dla Canarinhos. W końcu złamał ich Willian i Neymar strzelił do pustej bramki. W doliczonym czasie gry zwycięstwo przypieczętował Roberto Firmino.
Meksykanie siódmy raz z rzędu zatrzymali się w 1/8 finału. Pięć z tych spotkań odczuł na własnej skórze Rafael Marquez. 39-latek piąty raz wziął udział w mundialu, zawsze wychodził na murawę w fazie pucharowej.
Od 1986 roku potomkowie Azteków czekają na ćwierćfinał MŚ. Wtedy dopiero po dogrywce wyeliminował ich RFN. W najlepszej ósemce świata znaleźli się jeszcze w 1970 roku.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Urugwaj mocny jak nigdy wcześniej. Decyzje podjęte wiele lat temu procentują
Polska skończyła na poziomie grupy.