1/8 finału, Kolumbia - Anglia. Niemal dokładnie 20 lat temu, 26 czerwca 1998 roku, obie drużyny zagrały o awans do kolejnej fazy mistrzostw świata. Z tą różnicą, że stawką pojedynku w Lens było wyjście z grupy i mecz w 1/8 finału z Argentyną.
Anglia - faworyt grupy G turnieju we Francji nieoczekiwanie uległa w drugiej kolejce Rumunom (1:2) i miała tyle samo punktów, co Kolumbia. Dzięki wyższemu zwycięstwu z Tunezyjczykami, piłkarze z Wysp wyprzedzali jednak rywali z Ameryki Południowej i teoretycznie do awansu potrzebowali remisu.
Nikt jednak nie zamierzał kalkulować. Tym bardziej, że Kolumbia napędzana faktem, iż był to ostatni turniej legendarnego Carlosa Valderramy, była niezwykle zmotywowana, by wygrać. - Miał 36 lat i podobnie jak dziś Falcao miał możliwość zrobienia czegoś wyjątkowego w końcówce przygody z kadrą. Dlatego musieliśmy podejść do nich z ogromną ilością szacunku - wspomina w "The Guardian" uczestnik tamtego meczu, Graeme Le Saux.
Trener Anglików, Glenn Hoddle zdawał sobie sprawę, że największa broń rywali to atak. Wystawił więc aż 5 obrońców oraz zagęścił środek pola. To okazało się drogą do sukcesu. Podopieczni Hernana Dario Gomeza [ten sam, który teraz prowadził Panamę - przyp. red.] nie potrafili się przedrzeć przez te zasieki.
Poza tym złudzenia o korzystnym wyniku pozbawili ich Anglicy. W 20. minucie do siatki trafił Darren Anderton. Pomocnik Tottenhamu huknął wolejem z ostrego kąta, wykończając akcję prawym skrzydłem Michaela Owena. Wynik podwyższył kilka minut później David Beckham fenomenalnym strzałem z rzutu wolnego z około 30 metrów. - Do tamtej pory jeszcze się obawialiśmy o awans. Ale to było coś niesamowitego! I ostatecznie załatwiło sprawę. Wiedzieliśmy, że rywale się już nie podniosą - mówi nam Ben, kibic "Lwów Albionu" obecny na tamtym meczu.
Kolumbijczycy liczyli jeszcze na jakiś cud i zryw zespołu. Nadzieje pokładali w Valderramie, który jednak był łatwy do upilnowania dla defensywy przeciwników z nietypowego powodu. - Miał mnóstwo bransoletek. Dzwonił nimi jak sanki. Za każdym razem, gdy otrzymał piłkę, można było go usłyszeć. Kiedy jej nie miał też było słychać, że jest gdzieś w pobliżu - tłumaczył Le Saux.
Nawet zagranie "va banque" Gomeza i trzy zmiany przeprowadzone w przerwie nic nie dały. Anglicy kontrolowali spotkanie i gdyby nie doskonała postawa Faryda Mondragona, wygraliby jeszcze wyżej. Ostatecznie skończyło się 2:0. Ten rezultat dał Anglikom upragniony awans. W kolejnej rundzie odpadli jednak po karnych z Albicelestes.
Anglia - Kolumbia 2:0 (2:0)
1:0 - Darren Anderton 20'
2:0 - David Beckham 29'
Anglia: David Seaman - Darren Anderton (79' Robert Lee), Garry Neville, Sol Campbell, Terry Adams, Graeme Le Saux - David Beckham, Paul Ince (83' David Batty) - Paul Scholes (73' Steve McManaman) - Michael Owen, Alan Shearer
Kolumbia: Faryd Mondragon - Wilmer Cabrera, Jorge Bermundez, Ever Palacios, Luis Antonio Moreno - Mauricio Serna (46' Adolfo Valencia), Freddy Rincon, John Harold Lozano - Carlos Valderrama - Anthony de Avila (46' Victor Aristizabal), Leider Preciado (46' Hamilton Richard)
Żółte kartki: Scholes, Shearer - Serna, Bermundez, Aristizabal
Sędzia: Arturo Brizio Carter (Meksyk)
ZOBACZ WIDEO Ekspert krytykuje Nawałkę. "Nie potrafi przyznać się do błędu. Dla niego wszystko jest dobrze"