Mundial 2018. Koszmary wróciły. Fernando Muslera znowu zawalił Urugwajczykom mecz

PAP/EPA / VASSIL DONEV / Fernando Muslera
PAP/EPA / VASSIL DONEV / Fernando Muslera

Na MŚ 2010 jego pomyłki pozbawiły Urugwajczyków brązowego medalu. Osiem lat później ponownie podciął kolegom skrzydła. Fernando Muslera popełnił katastrofalny błąd w ćwierćfinale MŚ 2018 z Francją (2:0).

Strzał, jakich wiele. Fakt faktem, urugwajscy obrońcy myśleli o niebieskich migdałach, bo zostawili Antoine'owi Griezmannowi hektary wolnego miejsca, ale Francuz uderzył w sygnalizowany sposób, prosto w Fernando Muslerę. Piłka nie miała prawa zaskoczyć bramkarza, jednak w ostatniej chwili nieznacznie zboczyła z toru. Nie wiedzieć czemu, golkiper próbował ją piąstkować zamiast łapać. Wyszło komicznie, futbolówka sparzyła go i sam wrzucił ją do siatki. Na tablicy 0:2, pomimo ponad 20 minut do końca mało który z jego kolegów wierzył jeszcze w powodzenie. Kolejny półfinał przeszedł obok nosa.

Trener Oscar Tabarez nie miał w składzie bardziej doświadczonego piłkarza na mundialach. Rozgrywał swój 16. mundialowy mecz i pobił rekord legendarnego Ladislao Mazurkiewicza. Od ośmiu lat nie opuszczał posterunku, w Rosji liczono mu minuty bez straconego gola, do 1/8 finału przez ponad 300 minut nie sięgał do siatki. A tu taki klops. Kibice i dziennikarze bezlitośnie obśmiali go na Twitterze, porównania do Lorisa Kariusa z Liverpoolu, antybohatera finału Ligi Mistrzów, jak najbardziej na miejscu.

Po raz drugi tak poważnie zawiódł rodaków. Na zwieńczenie bardzo udanego mundialu 2010 Urugwajczycy grali o brąz z Niemcami. Strzał Bastiana Schweinsteigera z daleka, prosto w niego. Muslera nieporadnie odbił piłkę przed siebie i Thomas Mueller wykorzystał wpadkę. Przy prowadzeniu 2:1 kolejna gafa, niepotrzebna wycieczka przed linię bramkową i gol Marcella Jansena. Przy decydującym trafieniu Samiego Khediry nie zawinił, ale jego dwie pomyłki zabrały Urugwajczykom pierwszy medal od 60 lat.

Poważne błędy zaciemniły obraz całkiem udanych mundialowych występów. To przecież Muslera uratował Urusów w ćwierćfinale MŚ 2010, odbił dwa strzały Ghańczyków z rzutów karnych. Przyzwyczaił, że na imprezy mistrzowskie zawsze szykował najlepszą formę, bo w Europie brylował stosunkowo rzadko, zasiedział się w Galatasaray Stambuł (choć miał potencjał na większe kluby). Ponownie, jak osiem lat temu z Niemcami, zawiodła koncentracja. Zresztą od początku spotkania z Francuzami katastrofa wisiała w powietrzu, jeszcze przed golem Griezmanna niepotrzebnie wdał się z nim w drybling. Igranie z ogniem skończyło się kompromitacją. Bodaj największą w jego karierze.

ZOBACZ WIDEO Piotr Świerczewski: Zakończenie współpracy z Adamem Nawałką to błąd

Komentarze (0)