Mistrzostwa świata miały być dla rosyjskiego futbolu gwoździem do trumny. Popularne były opinie, że zespół gospodarzy turnieju odpadnie już w fazie grupowej. Niektórzy nawet głosili tezy, że w grupie z Urugwajem, Arabią Saudyjską i Egiptem nie wygrają żadnego meczu. Stanisław Czerczesow jednak wszystkim zamknął usta. Wyszedł z grupy, a nawet niewiele brakowało, by jego zespół awansował do półfinału mundialu.
"Sborna" jednak w ćwierćfinale musiała uznać wyższość Chorwacji, która była lepsza w konkursie rzutów karnych. Rosjanie i tak są dumni ze swoich bohaterów. Cały kraj pokochał piłkarzy, ale przede wszystkim selekcjonera. Dziś nikt sobie nie wyobraża, by w kolejnych meczach na ławce rezerwowych miało zabraknąć Czerczesowa.
"Sport Express" zdradza, że rosyjska federacja już przygotowuje nowy kontrakt. Umowa ma zostać przedłużona aż o cztery lata, co oznacza, że zadaniem 54-letniego szkoleniowca będzie przygotowanie drużyny do MŚ 2022 w Katarze.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Radosław Majdan: Lubiłem gdy wyzywali mnie kibice przeciwnej drużyny. To mnie motywowało
Na razie nie ma informacji, czy Czerczesow otrzyma podwyżkę. Obecnie i tak zarabia bardzo dobrze, bo około 2,5 mln euro rocznie. To plasuje go w gronie jednego z najlepiej opłacanych selekcjonerów na świecie.
Co ciekawe, po odejściu z reprezentacji Polski Adama Nawałki wielu ekspertów i kibiców marzyło, by PZPN zatrudnił właśnie Rosjanina. Od początku były na to bardzo małe szanse, a teraz są one jeszcze mniejsze. Polacy mają do niego sentyment z powodu pracy w Legii Warszawa, z którą w sezonie 2015/16 zdobył mistrzostwo i Puchar Polski.