Mundial 2018. Francja - Belgia. Trener i kumpel Thierry Henry. Legenda przeciwko rodakom

Getty Images / Alex Morton / Na zdjęciu: Thierry Henry
Getty Images / Alex Morton / Na zdjęciu: Thierry Henry

Dwa razy grał w finale MŚ w barwach Francji. We wtorek może awansować do trzeciego, ale jako członek sztabu Belgii. By tak się stało, jego podopieczni muszą pokonać Trójkolorowych. - Wolałbym, żeby to nam pomagał - mówi Oliver Giroud.

W 1998 roku młody napastnik reprezentacji Francji, Thierry Henry, był jednym z odkryć mundialu. Jego 3 bramki pomogły w zdobyciu mistrzostwa. Osiem lat później ten sam zawodnik znowu strzelił trzy gole w turnieju, ale kadra Trójkolorowych przegrała finał z Włochami. Teraz już jako członek sztabu szkoleniowego, 40-latek może zaliczyć trzeci mecz o tytuł. Ale żeby to zrobić, jego podopieczni muszą wyeliminować piłkarzy znad Sekwany.

To nie przedstawienie Thierry'ego

Nikt w belgijskiej kadrze nie cieszy się taką reputacją jak on. Nie przypadkiem prośby o wywiady Henry odrzuca. Nie chce, aby jego obecność oddaliła zainteresowanie od tych, którzy są głównymi autorami wyniku na rosyjskich boiskach. Wystarczy zresztą, że niemal na każdej konferencji prasowej pojawia się kilka tych samych pytań: "Jak to jest być z nim na boisku treningowym?", "Co pomógł ci polepszyć w grze?", "Czy gdyby nie jego obecność, byłbyś równie skuteczny?", "Jego doświadczenie pomaga wam w drodze do finału?" itd.

I tak jest praktycznie od dwóch lat, czyli od początku przygody Francuza z "Czerwonymi Diabłami". - Nie jestem selekcjonerem, ani nawet jego asystentem. Moje stanowisko to trzeci trener. Od początku mówiłem, że wszyscy powinni zachować spokój. To nie jest przedstawienie Thierry'ego. Jestem tu tylko po to, aby pomóc sztabowi i drużynie - mówił belgijskiej telewizji zaraz po podpisaniu umowy. To była pierwsza i ostatnia rozmowa.

Pomysł Rangnicka

Kilka tygodni wcześniej selekcjonerem Belgów został Roberto Martinez. Warto jednak podkreślić, że cały pomysł zatrudnienia Henry'ego pojawił się jeszcze przed jego przybyciem. A wyszedł z nim... kontrkandydat późniejszego trenera, Ralf Rangnick (obecnie RB Lipsk). Niemiec wspomniał, że legendarny napastnik Arsenalu byłby zainteresowany dołączeniem do sztabu. I zapowiedział, że jeśli dostanie pracę, były mistrz świata będzie jego asystentem. A działacze KBVB [krajowa federacja - przyp. red.] tak się zapalili do pomysłu, że mimo iż zatrudnili kogo innego, nie zrezygnowali z pomysłu.

ZOBACZ WIDEO Eksperci chcą polskiego trenera, ale nie widzą kandydata. "Federacje stawiają na nazwiska"

Zresztą sam Martinez był zachwycony sugestią władz. Dobrze wiedział, że duże doświadczenie Francuza jako zawodnika, zdobyte trofea, lata w Arsenalu i Barcelonie oraz zwycięska mentalność może tylko pomóc jego graczom. - Gdybyście zobaczyli ich twarze. To było bezcenne - opowiadał o pierwszym spotkaniu piłkarzy z Henrym w hotelu w Zaventem we wrześniu 2016 jeden z działaczy KBVB.

Trudno się jednak dziwić ich reakcjom. Dla wielu dzisiejszych reprezentantów Belgii Henry był jeszcze kilka lat temu jednym z tych zaraz po Bogu i rodzinie. Christian Benteke i Michy Batshuayi mieli jego plakaty na centralnych miejscach ścian. Zresztą ten drugi zaraz zrobił sobie z nim zdjęcie i opublikował je w mediach społecznościowych z podpisem: "Ucz się od najlepszych".

Trener i kumpel

- Jest bardzo ważną częścią naszego zespołu. Opowiada nam historie związane z jego występami, które są dla nas inspiracją. Wszystko, czego dowiedzieliśmy się od niego, okazało się dla nas bardzo pomocne - mówił o pracy Thierry'ego Toby Alderweireld. W trakcie ćwiczeń grupowych Henry ucieka na bok. Ma się wrażenie, że to jeden z piłkarzy, kiedy podbija sobie piłkę gdzieś w narożniku. Podczas treningów indywidualnych jego rola jest jednak nieoceniona. Przekazuje piłkarzom sporo uwag, pomaga im korygować wiele błędów. Oddaje im to, czego sam nauczył się w trakcie niedawnej przecież kariery.

Najwięcej czasu Francuz poświęca Romelu Lukaku. Jego bardzo dobra gra i skuteczność na rosyjskich boiskach przestaje dziwić, kiedy dowiadujemy się, że obaj w trakcie sezonu spotykali się nawet w Anglii. - Kiedy byłem dzieckiem, nie mogłem nawet pozwolić sobie na oglądanie Thierry'ego w telewizji. A teraz uczę się od niego każdego dnia! Wiele rozmawiamy. On wydobywa szczegóły z jednego z moich meczów i wspólnie szukamy tego, co mogę zrobić jeszcze lepiej. Czasami na podstawie jego spotkań w Arsenalu. Sposób poruszania się, znajdowanie miejsca, kontrola piłki. Dużo mu zawdzięczam - opowiadał 25-latek.

Henry jest mentorem, ale wciąż pozostaje też "kumplem z boiska". Grywa w koszykówkę z Edenem Hazardem i Benteke, podczas zajęć żartuje, kiedy tylko jest okazja. Po nich często ogląda mecze z Vincentem Kompany oraz Lukaku. - Może być jedynym facetem na świecie, który ogląda więcej futbolu niż ja. Gadamy o wszystkim. Siedzimy i debatujemy o drugiej lidze niemieckiej. Pytam: "Thierry, czy widziałeś już spotkanie Fortuny Duesseldorf?", a on mówi: "Nie bądź głupi. Oczywiście!" - opowiada gracz Manchesteru United.

- Wolałbym jednak, żeby to mi i pozostałym kolegom z drużyny udzielał swoich rad - zaznaczył przed półfinałowym starciem w rozmowie z "L'Equipe" Olivier Giroud. - Nie jesteśmy jednak zazdrośnikami. Z dumą udowodnię mu, że wybrał zły obóz - dodał. Tylko, że trudno mówić o jakimkolwiek wyborze, skoro najlepszy strzelec w historii Trójkolorowych nigdy nie dostał żadnej propozycji z rodzimej federacji. I to nawet wtedy, gdy wolne pozostawało stanowisko trenera młodzieżówki.

Możliwe, że zmieni się to po mistrzostwach. W przeciwieństwie do Martineza, który podpisał nowy dwuletni kontrakt przed turniejem, Henry bowiem nie zaakceptował oferty. I na pewno nie chodziło o pieniądze, bo przychodząc w 2016 roku, porzucił dobrze płatną pracę jako ekspert w "Sky", żądając umowy wartej 2500 euro tygodniowo (co zresztą i tak przekazuje na cele charytatywne).

Autor na Twitterze:

Źródło artykułu: