Mundial 2018. Thomas Meunier - od listonosza do medalisty MŚ

PAP/EPA / GEORGI LICOVSKI / Na zdjęciu: Thomas Meunier po strzeleniu gola w meczu z Anglią
PAP/EPA / GEORGI LICOVSKI / Na zdjęciu: Thomas Meunier po strzeleniu gola w meczu z Anglią

Na mistrzostwach świata rywalizował z gwiazdami, chociaż gdy był nastolatkiem zrezygnował z piłkarskiej kariery. Jeszcze kilka lat temu Thomas Meunier chodził do normalnej pracy, a w sobotę został medalistą mistrzostw świata!

Belg jednym z najlepszych piłkarzy meczu o 3. miejsce z Anglią. To on strzelił pierwszego gola, dobrze bronił i świetnie atakował. Belgia wygrała 2:0.

- Nie wiem jak go zatrzymać - mówił przed ćwierćfinałem, gdy jego bezpośrednim rywalem miał być Neymar. To jednak była tylko przesadna skromność. Belgia pokonała Brazylię 2:1, a Thomas Meunier miał wielki wpływ na to, że największy gwiazdor Canarinhos długimi fragmentami gry nie stwarzał zagrożenia pod bramką rywali.

Trudno w to uwierzyć, ale gdy miał kilkanaście lat rzucił piłkę w kąt. Jeszcze w 2010 roku był... listonoszem. Dzisiaj to jeden z najważniejszych piłkarzy trzeciej drużyny mistrzostw świata. - To brzmi jak kariera z Hollywood - nie ukrywa piłkarz, chociaż daleko mu do bycia celebrytą.

Wstawał codziennie o 5 rano, jeszcze przed wschodem słońca. Nie ruszał jednak na trening, ale do pracy. - Zatrzymujesz samochód, wysiadasz. Sortowanie paczek i listów. Znowu do samochodu, po 10 metrach kolejny przystanek. I tak w kółko przez wiele godzin. Byłem tak padnięty, że po południu zasypiałem ze zmęczenia - wspomina swoją pracę w roli listonosza.

Długo wydawało mu się, że zrobi wielką karierę, ale gdy 15-letniego Meuniera pozbył się Standard Liege, zrezygnował. - Pomyślałem: moje marzenie umarło. Ale po chwili dotarło do mnie, że od teraz będę żył jak każdy chłopak w moim wieku. Chodził do kina, normalnej szkoły, a potem znajdę pracę jak inni - przekonuje dzisiaj.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Najlepszy rok w karierze Modricia? "Jeśli Chorwacja zdobędzie medal to może zgarnąć Złotą Piłkę"

Inne plany wobec niego miała jego matka. To ona zaczęła dzwonić po klubach i namawiać do przyjęcia jej syna na trening. Tak trafił do klubu w Virton. - Gdy w meczu kontrolnym strzeliłem 10 goli, trener powiedział do mnie tylko: "Jaki chcesz numer na koszulce?" - śmieje się Belg. To była jednak tylko III klasa rozgrywkowa i gra nie przynosiła mu wielkich zysków.

- Moja mama pracowała na dwie zmiany abym miał co jeść - tłumaczy. Dlatego gdy stał się pełnoletni poszedł do pracy na pocztę. Zrezygnował kilka miesięcy później, ale nie skupił się na futbolu. Trafił do miejscowej fabryki samochodów. - To było zabawne, bo moi koledzy z pracy znali mnie z boiska. Nie raz mówili mi wprost, że w tym czy innym meczu zagrałem beznadziejnie. Ale świetnie wspominam ten czas.

Jednak zdecydowanie częściej Meunier spisywał się dobrze, albo bardzo dobrze. Miał szczęście, że jedno ze spotkań oglądał skaut wielkiego Club Brugge. W 2011 roku 15-krotny mistrz Belgii zapłacił za niego 100 tysięcy euro i wykupił go z trzecioligowca. - Nie mogłem w to uwierzyć, do dzisiaj pamiętam, jak kilka razy dopytywałem swojego agenta, czy nie żartuje - wspomina.

Szybko okazało się, że była to jedna z najlepszych inwestycji klubu w historii. Meunier już w pierwszym sezonie rozegrał w jego barwach 49 meczów we wszystkich rozgrywkach! Trafił też do młodzieżowej reprezentacji Belgii. Co ciekawe, grywał wtedy jako środkowy pomocnik i nie przyszło mu do głowy, że zostanie cofnięty do obrony, bliżej mu było do ataku.

Jednak wkrótce Georges Leekens, trochę z przymusu, wystawił go na prawej obronie. Była to kolejna świetna decyzja, bo dopiero tam 21-latek mógł pokazać pełnię swoich atutów. Jak dużych, przekonali się wszyscy rok później, gdy zadebiutował w reprezentacji Belgii. To właśnie gra dla drużyny narodowej okazała się dla niego prawdziwą przepustką do wielkiej kariery.

Marc Wilmots regularnie powoływał go do kadry, a na EURO 2016 był jego pierwszym wyborem na prawej stronie defensywy. Po bardzo udanych występach na turnieju za siedem milionów euro trafił do francuskiego giganta z Paryża. I ponownie okazało się, że Meunier radzi sobie wszędzie. Od dwóch lat jest ważną częścią Paris Saint-Germain i równorzędnym rywalem dla takiej gwiazdy jak Dani Alves.

Już słychać o zainteresowaniu jego osobą Manchesteru United czy Juventusu. Byłby to jednak dla obu klubów kosztowny wydatek, rzędu kilkudziesięciu milionów euro. Co na to sam zainteresowany? - Zdaje się na przeznaczenie - mówi 27-latek. Co innego jeśli chodzi o życie po sportowej karierze. Ma już je zaplanowane - jako że nie jest typowym piłkarzem, marzenia też ma inne niż większość z nich. Jego jest otwarcie... piekarni i praca w niej.

Komentarze (0)