Przed rozpoczęciem mundialu reprezentacja "Czerwonych Diabłów" była jednym z głównych faworytów mistrzostw świata. I jak do tej pory nie zawodzi oczekiwań. Podopieczni Roberto Martineza wygrali wszystkie z dotychczasowych pięciu spotkań na rosyjskich boiskach. Przedostatnim wyzwaniem w drodze do złotego medalu są sąsiedzi z Francji: - Wtorkowy mecz (początek o godz. 20) to coś w rodzaju "teraz albo nigdy" dla obecnego pokolenia. Nie mam wątpliwości, iż indywidualnie oglądamy najlepszą reprezentację w naszej historii. Cały kraj jest więc skupiony wokół niepowtarzalnej szansy do zdobycia tytułu.
Zwłaszcza, iż najbliższy przeciwnik to dobry znajomy belgijskich piłkarzy oraz samego sztabu. Na francuskiej ziemi wychowało się wielu reprezentantów "Czerwonych Diabłów". Eden Hazard podkreślał nawet przed spotkaniem, iż w dzieciństwie wolał kibicować kadrze... swoich sąsiadów.
Asystentem Martineza jest ponadto legenda "Trójkolorowych" Thierry Henry. Lecz Terreur ucina dywagacje: na stadionie w Sankt Petersburgu serce 40-latka będzie biło tylko dla Belgii. W swoim felietonie dla brytyjskiego "Guardiana" dziennikarz podkreślał, iż Henry "chce podczas mundialu osiągnąć pierwszy wielki sukces na trenerskiej ławce", a sam ku temu "trenuje razem z zawodnikami i wcale nie prezentuje się gorzej od swoich podopiecznych": - To prawda. Piłki w zasadzie nie da mu się zabrać - dodaje.
Lekcja futbolu w wykonaniu 40-latka nie poszła na marne: - W Belgii panowała co prawda presja, iż jeśli nie teraz to już nigdy nie uda nam się zdobyć mistrzostwa. Niewielu jednak oczekiwało od chłopaków wygranej przeciwko Brazylii (2:1). Od tej pory zaczęliśmy naprawdę głośno marzyć o tytule - opowiada Terreur. Ćwierćfinałowe spotkanie przeciwko "Canarinhos" było swego rodzaju wielkim rewanżem Belgów za to co wydarzyło się na mundialu sprzed 16 lat w Korei i Japonii (WIĘCEJ PRZECZYTASZ TUTAJ ->): - Nasz występ przeciwko nim był na tyle wspaniały, że nikt nie rozmawia o przeszłości. Patrzymy przed siebie bo tam czekają na nas wielkie perspektywy.
ZOBACZ WIDEO Oryginalne kandydatury na trenera reprezentacji Polski. "Świetni komentatorzy, ale nie mają doświadczenia"
Rzeczywiście. Takie nazwiska jak Hazard, De Bruyne, Mertens, Lukaku, Courtois czy Vertonghen potrafią rzucić na kolana każdego kibica: - Jak to możliwe, że w tak małym kraju tylu wspaniałych piłkarzy? Wielu mówi, iż to efekt tylko i wyłącznie szkolenia. Lecz samo to nie wystarcza. W Belgii przeżyliśmy swego rodzaju kombinację czynników takich jak: szczęście, plan związku piłkarskiego, praca klubu nad młodzieżą - opowiada Terreur po czym dodaje: - Nasze metody nie są jednak w żaden sposób wyjątkowe. Po prostu czerpaliśmy i czerpiemy inspirację od innych narodów. Polska też tak może. Wystarczy jedynie chcieć.
Według dziennikarza dużym problemem w ostatniej dekadzie było przyzwyczajenie społeczeństwa do "multikulturowej" kadry. Chociażby Nacer Chadli oraz Marouane Fellaini, którzy strzelali bramki przeciwko Japonii (3:2) w 1/8 finału mogli wybrać parę lat temu reprezentowanie Maroka: - I co? Obecnie to nasi dwaj wojownicy. Wciąż nie rozwiązaliśmy jednak wszystkich problemów natury rasistowskiej. Idzie nam to jednak coraz lepiej. Młodzi żyją od zawsze wśród wielonarodowego społeczeństwa. Starsi natomiast dostrzegają jak wielkie sukcesy potrafimy osiągać z imigrantami. Trzeba korzystać ze wszystkich, których mamy do dyspozycji.
Jak się okazuje jeszcze trudniejszym zadaniem dla belgijskiego kibica było zaakceptowanie selekcjonera Roberto Martineza. Hiszpański trener przed mundialem został podjęty w kraju wyjątkowej krytyce. Powód? Własne dobory personalne. Mowa tu przede wszystkim o pozostawieniu w domu ulubieńca trybun Radji Nainggolana. Na cześć poparcia nowego nabytku Interu Mediolan zaproponowano marsz po ulicach Brukseli: - Z tysięcy chętnych zjawiło się jednak tylko parę osób. Ludzie ze zwycięstwami zaczęli jednak doceniać Martineza. Teraz nikt nawet nie spróbuje pisnąć słowa o Radji - opowiada Terreur.
Zdaniem Belga wielkim plusem pracy szkoleniowca jest otwarta debata z zawodnikami na temat przedmeczowej taktyki. W ostatnich miesiącach Martinez wielokrotnie wybierał się do Manchesteru aby rozmawiać z Kevinem De Bruyne o jego wizji ustawienia drużyny. I nie był to tylko jednorazowy wyskok: - Jak widzisz jesteśmy prawdziwym zespołem. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Dlatego pełen nadziei odpowiem, że nowym mistrzem świata zostanie Belgia. Jeśli nie my to może Anglia - kończy rozmowę dziennikarz "Hot Laaste Nieuws".