Mundial 2018. Uratowani chłopcy z Tajlandii mieli obejrzeć finał. Do Rosji jednak nie pojadą
FIFA zaprasza uratowanych chłopców z Tajlandii na finał mistrzostw świata. Już wiadomo jednak, że tego marzenia nie uda im się spełnić.
Prezydent światowej federacji Gianni Infantino wyszedł z inicjatywą i zaprosił cały zespół na niedzielny finał mundialu. Już teraz wiadomo, że na realizację tych planów nie ma szans, bo chłopcy muszą pozostać w szpitalu co najmniej przez tydzień, by odzyskać pełnię sił.
- Taka podróż nie wchodzi w rachubę. Chłopcy najprawdopodobniej obejrzą mecz w telewizji - powiedział minister zdrowia Tajlandii, Thongchai Lertwilairatanapong.
Dodatkowa rekonwalescencja nie może dziwić. Drużyna piłkarska wraz z trenerem została uwięziona 23 czerwca, więc przebywała w trudnych warunkach ponad dwa tygodnie.
Akcja ratunkowa była niezwykle skomplikowana. Gdy grupa zeszła do jaskini, zaskoczyły ją tam ulewne deszcze, a spływająca woda odcięła drogi wyjścia.
Pierwsi ratownicy dotarli do uwięzionych dopiero po dziewięciu dniach. Przynieśli im leki i jedzenie. Od tego momentu zaczęto organizować skomplikowaną operację wydobycia chłopców i ich trenera. Dzieci transportowano parami. Do przebycia były aż 4 km (większość pod wodą).
We wtorek akcja ratunkowa się zakończyła i już można mówić o pełnym sukcesie, bo płetwonurkowie uratowali wszystkich młodych zawodników, a także ich szkoleniowca, który opuszczał jaskinię jako ostatni.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Pocztówka z Dzierżyńska. Miasto które na wiele lat wymazano z mapy