- Za oknem prawdziwe szaleństwo, samochody trąbią, ludzie śpiewają, jest cudownie. Mamy dziś drugie święto narodowe - cieszy się Joachim Marx. nawiązuje oczywiście do sobotniego Święta Narodowego Francji, rocznicy zdobycia Bastylii. To dla Francuzów jeden z najważniejszych dni w roku.
Marx to 23-krotny reprezentant Polski, mistrz olimpijski z 1972 roku, od ponad 40 lat mieszka we Francji. Długo pracował w szkółce RC Lens i do dziś tu mieszka.
Zobacz zdjęcia z finału mistrzostw świata 2018
- A to jeszcze nie koniec. W poniedziałek kadra wraca do kraju i szykuje się fantastyczne powitanie w Paryżu. Francja wygrywała już turnieje, w 1984 i 1998 roku, ale po raz pierwszy wygrała w innym kraju, więc spodziewam się specjalnego przywitania. I oczywiście my w Lens mamy swojego mistrza świata, z którego jesteśmy dumni, Rafaela Varane'a - mówi. - Powiem szczerze, że ten sukces jest troszkę niespodziewany. Przecież w grupie drużyna grała naprawdę przeciętnie i sporo osób wątpiło, czy jest w stanie walczyć o medale. A już od fazy pucharowej była mocniejsza z meczu na mecz. Ten finał to był już pokaz fantastycznej gry.
Jaki był klucz do sukcesu reprezentacji Francji?
- Myślę, że drużyna. Deschamps stworzył nie tyle kadrę co drużynę, która świetnie się rozumiała. Myślę, że ważne było to, że nie powołał Benzemy, który nie wpływał dobrze na atmosferę. Wziął za to wielu głodnych sukcesu młodych chłopaków, którzy musieli wytrzymać ze sobą 55 dni. Stworzył fantastyczną atmosferę i to był klucz - mówi Marx.
ZOBACZ WIDEO Mundial w Katarze wyznaczy nowe trendy? "Gwarantuję, że to będzie unikalny turniej"
To w 2000 r. nie wygealu ME? Jestem zaskoczony.
A p Czytaj całość