W tym artykule dowiesz się o:
[b]
[/b]"Het Laatste Nieuws" Nie, nie zagramy w niedzielnym finale mundialu. Chytra Francja zabiła nasze marzenie. Główka Samuela Umtitiego tylko dopełniła wyrok: 1-0. Bieg po złoto trzeba odłożyć na bok, wracamy do trudnej rzeczywistości. Gówno.
Wiadomości z ostatniej chwili: nie wszystkie decyzje taktyczne Roberto Martineza zamieniają się na rosyjskiej ziemi w złoto. Mowa tu o Mousie Dembele, który zastąpił zawieszonego za kartki Thomasa Meuniera. Eden Hazard kiedy tylko posiadaliśmy piłkę, robił to co kocha najbardziej. Nasz Usain Bolt z piłką przy nodze. Idealnie w dniu kiedy Cristiano Ronaldo pożegnał się z Realem Madryt.
Doszliśmy nawet do fazy spotkania kiedy zaczynaliśmy odpowiadać rywalom. Niestety Marouane Fellaini przegrał wtedy pojedynek w polu karnym. Umtiti przy bliższym słupku i gol. 1-0. Scenariusz katastrofy w wykonaniu diabła. Wystarczy, że spytacie Brazylijczyków.
Urugwajski sędzia Andres Cunha również dorzucił swoje trzy grosze kiedy nawet nie zagwizdał ewidentnego faulu na Hazardzie tuż przed polem karnym. Wtedy nadeszła kolejna bomba z dystansu na bramkę Hugo Llorisa. Francuz jednak znów ją wypluł. To nie będzie nasza noc. Pokolenie z 1986 roku (wtedy po raz pierwszy Belgowie awansowali do 1/2 mundialu gdzie przegrali z Argentyną - przyp.red.) nie zostanie wyrzucone z pamięci. Szczególnie szkoda bo Francuzi nie byli lepszym zespołem. Byli tylko bardziej efektywni. Żegnajcie marzenia. Co za kac.
[b]
[/b]"Het Nieuwsblad"
Przygoda z Pucharem Świata się skończyła. Czerwone Diabły nie dotarły do pierwszego w historii finału mundialu. Belgia była przez jakiś czas lepszą drużyną, ale nie odrobiła strat. Francja zagra zasłużenie w finale. "Czerwone Diabły" walczyły, pokazywały fragmentami jakość z wcześniejszych faz turnieju, ale byliśmy po prostu zaszachowani.
Przed meczem czekaliśmy głównie na decyzję, jak trener Roberto Martinez poradzi sobie z zawieszeniem Thomasa Meuniera. Wydawało się, że selekcjoner postawi na Yannicka Carrasco. Jego największym rywalem był Thomas Vermaelen. Martinez ku zaskoczeniu wszystkich postawił jednak na Moussę Dembele. I mocno się przy tym zawiódł. We Francji trener Didier Deschamps wybrał swoją standardową - jak się potem okazało - idealna jedenastkę.
Sędzia Andres Cunha rozpoczął mecz, a przed naszym polem karnym rozpoczęła się fala nerwów. "Les Bleus" nie ruszali się bez piłki, ale pierwsze (i trzeba przyznać minimalne) niebezpieczeństwo wyszło ze strony Belgów. Eden Hazard dryblował tuż za plecami Benjamina Pavarda, a jego dośrodkowanie przeciął Samuel Umtiti. Piłka wylądowała tuż za dalszym słupkiem. Niestety w drugiej połowie pod tą samą bramką 24-latek był już bardziej skuteczny.
Wówczas Belgowie przejęli kontrolę i wypchnęli Francuzów. "Trójkolorowi" z czasem przejęli jednak kontrolę nad spotkaniem, a dla Pavarda był to świetny odpoczynek przed kolejnymi rajdami przeciw Hazardowi. Pociąg ekspresowy Mbappe wielokrotnie powodował panikę. Lecz "Czerwone Diabły" próbowały odzyskać przytomność. Francja kontrolowała jednak wydarzenia na boisku. My polegaliśmy tylko na wrzutkach. To za mało aby zagrać w finale mundialu.
[b]
[/b]"La Derniere Heure"
Roberto Martinez zaskoczył z wyborem Dembele. I ten wybór się nie opłacił. Nacer Chadli pełnił raczej rolę prawego obrońcy co znaczy, iż po raz pierwszy na tym turnieju zagraliśmy czwórką z tyłu. Dwa przyspieszenia w pierwszym kwadransie Mbappe wystarczyły aby skruszyć ten mur. Trzeci kwadrans zaczął powiększać przewagę rywali. Postraszył nas Olivier Giroud, lecz to w drugiej połowie rozpoczął się prawdziwy koszmar. Bramka Umtitiego z 51 minuty otworzyła wynik lecz "Trójkolorowi" nie chcieli na tym poprzestać.
Nasze najlepsze okazje w końcówce? Może obrona Llorisa przy strzale Axela Witsela z 81. minuty. Belgowie zmusili obronę rywali do paru zagrożeń ale to by było na tyle. Pod sam koniec Thibaut Courtois zabrał Corentinowi Tolisso kolejną bramkę. Dla Francji to trzeci finał. Dla nas w sobotę wielka okazja aby przebić demony historii. Jak dotąd naszym najlepszym wynikiem na mundialu jest czwarte miejsce z 1986 roku.