- Argentyńczykom gra się ciężko, bo na mistrzostwach świata słabych przeciwników nie ma. Po raz kolejny dostaliśmy na to dowód. Ekipa z Ameryki Południowej nie zachwyca stylem, ale ja jestem zwolennikiem zasady, że zwycięzców się nie sądzi - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Grzegorz Lato.
- W bólach, ale jednak Argentyna wygrała oba dotychczasowe mecze. Wszyscy myśleli, że Iran jest słabiutki, a ta ekipa okazała się bardzo wymagająca. Poza tym męczą się nie tylko Argentyńczycy. Tak samo można ocenić choćby Brazylijczyków czy Holendrów, którzy po rozbiciu Hiszpanii, w drugim spotkaniu mordowali się z Australią - dodał król strzelców MŚ 1974.
[ad=rectangle]
W sobotę za sporą niespodziankę uznano też remis Niemców z Ghaną (2:2). Lato uważa jednak, że po ekipie z Afryki można się było spodziewać dobrego występu. - Reprezentanci Ghany już pierwsze starcie z USA przegrali bardzo pechowo, w dużej mierze na własne życzenie. Stracili gola na samym początku i musie gonić wynik. Pokazali się jednak z niezłej strony i to samo zrobili przeciwko Niemcom. Przyjemnie się ich oglądało. Trudno się też dziwić takiemu obrazowi gry, bo ci zawodnicy występują na co dzień w mocnych klubach.
Czy to oznacza, że nasi zachodni sąsiedzi nie muszą się obawiać następnych potyczek? - Absolutnie nie. Trafili po prostu na silnego przeciwnika i dlatego zremisowali. Punkty traci większość faworytów, stąd kilku z nich czekają mecze o wszystko. Dotyczy to choćby Włochów i Urugwajczyków. Dla nas to jednak same plusy. Takie pojedynki dostarczają mnóstwo emocji i ogląda się je z przyjemnością - zakończył Lato.