Na mistrzostwach w Hiszpanii Reprezentacja Algierii sensacyjnie pokonała na inaugurację Niemców i zrobiła milowy krok w kierunku wyjścia z grupy. Lisy Pustyni w ostatniej kolejce fazy grupowej ponownie zaskoczyły, wygrywając 3:2 z Chile i z 4 "oczkami" na koncie (wówczas za wygraną przyznawano 2 punkty) były bliskie awansu do najlepszej "12" turnieju.
Niestety dla słynnego Rabaha Madjera i spółki Niemcy "ułożyli się" z Austriakami i na Estadio El Molinon w Gijon wygrali 1:0 - właśnie taki wynik eliminował Algierię. Nasi zachodni sąsiedzi szybko objęli prowadzenie, a następnie obie drużyny... przestały grać w piłkę. W efekcie dobrze dysponowani Afrykanie musieli udać się do domów. - To bez wątpienia czarna karta w historii niemieckiej piłki - przyznał po latach Rudi Voeller.
[ad=rectangle]
W poniedziałkowy wieczór oba zespoły zmierzą się po 24-letniej przerwie. Członkowie ekipy Vahida Halilhodzicia z opowiadań rodaków świetnie znają okoliczności dojścia do skutku "hańby z Gijon", jak nazwano pamiętny pojedynek pomiędzy Niemcami a Austrią. - Nie zapomnieliśmy o 1982 roku, o Gijon i ówczesnej postawie reprezentacji Niemiec. Było to dość dawno, ale każdy Algierczyk wie, co się wówczas wydarzyło - przekonuje serbski szkoleniowiec.
- Zespół bardzo ciężko pracuje i zasłużył na wyjście z grupy oraz szacunek u kibiców z całego świata. Mam nadzieję, że nie zawiedziemy naszych fanów przeciwko Niemcom. Z całą pewnością możemy grać jeszcze lepiej niż do tej pory i dlaczego mielibyśmy tego nie pokazać w 1/8 finału? - zastanawia się Halilhodzić po zwycięskim remisie 1:1 z Rosją.
Czy o sposobie wyeliminowania Algierii z mundialu w 1982 roku pamiętają reprezentanci Niemiec? - Gijon? Jak to się w ogóle wymawia? - pyta Thomas Mueller, sugerując, że historia nie będzie mieć w poniedziałek na Estadio Beira-Rio w Porto Alegre żadnego znaczenia.