- Trzy minuty przed wypadkiem wysiadłam z tego auta - napisała Petra Vlhova na Instagramie, udostępniając fotografię swojego zniszczonego samochodu.
- Winny był człowiek, który jechał bardzo szybko i uderzył w nasz pojazd. Auto przewróciło się na bok i uderzyło w słup. Na szczęście, nikomu nic się nie stało, ale dach jest zniszczony do tego stopnia, że nawet nie chcę myśleć, co by było, gdyby tam ktoś siedział - dodała 23-letnia narciarka ze Słowacji na portalu społecznościowym.
- Cóż, jeszcze nie przyszedł na nas czas. Żyjemy i cieszymy się tym cudownym życiem - podsumowała wicemistrzyni świata z 2017 r. (w rywalizacji drużynowej), dodając hasztag "#blessed" (z ang. "błogosławiona").
"Trzy minuty od tragedii. Auto słowackiej gwiazdy narciarstwa zostało zniszczone, zaraz po tym, jak z niego wysiadła" - pisze czeski dziennik "Blesk".
Vlhova urodziła się w Liptowskim Mikułaszu. Karierę międzynarodową rozpoczęła w 2010 r. na zawodach z cyklu FIS Race w Norwegii. Cztery lata później została mistrzynią świata juniorów w slalomie. W seniorskim Pucharze Świata zadebiutowała w grudniu 2012 r. W ubiegłym sezonie Słowaczka zdobyła srebrny medal mistrzostw świata w Sankt Moritz (drużynowo) i zajęła 5. miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki: Tomasz Mackiewicz miał wspaniałą wizję, ale był postrzegany krytycznie