[tag=58501]
Ryan Crouser[/tag] od długiego już czasu rządzi jeśli chodzi o pchnięcie kulą. Na początku roku Amerykanin pobił halowy rekord świata, który obowiązywał aż 32 lata, uzyskując 22,82 metra. W sobotę, podczas Festiwalu Rzutów w Tuscon, był bliski pobicia absolutnego rekordu świata.
W piątej próbie uzyskał aż 23,01 metra, czyli wynik o zaledwie 11 centymetrów gorszy od rekordu świata Randy'ego Barnesa (23,12 m). O tym, jak znakomity to rezultat, niech świadczy fakt, że Crouser został trzecim zawodnikiem w historii, który pokonał granicę 23 metrów w pchnięciu kulą. Oprócz wspomnianego już Barnesa, dokonał tego jeszcze Niemiec - Ulf Timmermann (23,06 m w 1988 roku).
W sobotę Crouser regularnie posyłał kulę poza 22 metr, jedną spalił, a w jednej uzyskał wspomniane 23,12 m. Amerykanin jest piekielnie mocny i regularny, co stawia go w pozycji murowanego kandydata do złotego medalu igrzysk olimpijskich w Tokio.
Drugie miejsce na zawodach w Tuscon zajął Joe Kovacs (22,04 m), a trzeci był Darrell Hill (21,88 m). Amerykanie wzięli całe podium, a tuż za nim znalazł się Tomas Walsh (21,62 m).
Czytaj także:
- Lekkoatletyka. Klaudia Kardasz coraz mocniejsza. Przetarcie przed Drużynowymi Mistrzostwami Europy
- Tokio 2020. Igrzyska olimpijskie bez wielkiej gwiazdy! Miał walczyć o trzecie złoto
ZOBACZ WIDEO: Aleksander Matusiński o Justynie Święty-Ersetic: Podpowiadano mi, że są większe talenty niż ona