Igrzyska Olimpijskie na wyciągnięcie ręki (relacja)

Polskie siatkarki po trudnym meczu pokonały reprezentantki Tajlandii 3:1 (18:25, 25:14, 25:19, 25:23). Dzięki tej wygranej podopieczne trenera Bonitty są już bardzo blisko udziału w pekińskich Igrzyskach Olimpijskich. Piątkowe spotkanie momentami była bardzo nerwowe, jednak Polki były zdecydowanie lepsze od swoich rywalek.

W tym artykule dowiesz się o:

Polska – Tajlandia 3:1 (18:25, 25:14, 25:19, 25:23)

Polska: Barańska, Liktoras, Sadurek, Glinka, Bednarek, Podolec, Zenik (libero) oraz Skowrońska, Skorupa, Rosner, Dziękiewicz, Ciaszkiewicz

Tajlandia: Wilavan, Pleumjit, Nootsara, Malika, Amporn, Onuma, Wanna (libero) oraz Narumon, Rattanaporn, Saymai, Siriporn, Tapaphaipun

Spotkanie rozpoczęło się od długiej akcji, z której po ataku Apinyapong Wilavan zwycięsko wyszły zawodniczki z Tajlandii. Po chwili Tajki za sprawą Hyaphy Amporn podwyższyły na 0:2. W kolejnej akcji pierwszy punkt dla naszej reprezentacji zdobyła Anna Podolec. Chwile później po ataku Małogorzaty Glinki na tablicy wyników pojawił się remis 3:3, jednak Polki nie potrafiły wyjść na prowadzenie. Udało się to dopiero przy stanie 6:5, kiedy jedna z Tajek atakując posłała piłkę poza pole gry. Po przerwie technicznej (8:7) Azjatki z nawiązką odrobiły straty i po asie serwisowym Sittirak Onumy prowadziły 8:10. Po chwili ich prowadzenie urosło do jeszcze większych rozmiarów (9:12, 10:13, 11:14). Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej po drugiej przerwie technicznej, gdyż reprezentantki Polski w końcówce spotkania przegrywały już 15:23. Set zakończył się autową zagrywką Marii Liktoras.

Druga partia rozpoczęła się od dwóch skutecznych bloków Polek. Chwile później Onuma nie potrafiła przebić piłki na stronę naszej drużyny, a w następnej akcji efektownym atakiem z drugiej linii popisała się Katarzyna Skowrońska. Wszystko to złożyło się na prowadzenie 4:0. Pierwszy punkt dla Tajek zdobyła dopiero Kanthong Malika. Mimo tego zawodniczki z Tajlandii nie zdołały zbliżyć się do Polek i na pierwszej przerwie technicznej przegrywały 8:3. Podopieczne Marco Bonitty poprawiły przyjęcie i dzięki temu mogły podnieść procent skutecznych ataków. W rezultacie prowadzenie naszych siatkarek ciągle rosło i na drugiej przerwie technicznej doszło do granicy ośmiu punktów (16:8). Po wznowieniu gry nic nie uległo zmianie. Tajki miały wielkie problemy z podbijaniem mocnych ataków reprezentantek Polski. Trener z Tajlandii próbował ratować sytuację dokonując mnóstwa zmian, jednak nie przyniosło to oczekiwanego efektu, gdyż Polki wyszły na prowadzenie 22:11. Tej przewagi nie dało się już roztrwonić i Polki wygrały pewnie 25:14.

Trzecia partia zaczęła się od ataku Glinki, jednak w następnej akcji Tajki popisały się blokiem. Początek seta był dosyć wyrównany, gdyż żadna z drużyn nie potrafiła objąć wyższego prowadzenia, jednak minimalną przewagę po swojej stronie posiadały Polki. Po pierwszej przerwie technicznej (8:6) prowadzenie zawodniczek z Polski jeszcze wzrosło. Tajki zaczęły popełniać coraz więcej błędów, a na dodatek polski blok zaczął funkcjonować coraz lepiej. Tajlandia nie potrafiła znaleźć sposobu na mocne i celne ataki naszych zawodniczek, które z biegiem czasu grały coraz bardziej skutecznie. Po autowej zagrywce jednej z reprezentantek Tajlandii na tablicy wyników pojawił się rezultat 23:17 i było już wiadome, że siatkarki z Polski nie przegrają tego seta. Zwycięstwo naszych zawodniczek stało się faktem po efektownym ataku ze środka Agnieszki Bednarek.

Czwartą odsłonę meczu lepiej zaczęły Tajki, które po pierwszych trzech akcjach prowadziły 0:3. Wszystko to za sprawą szczęśliwego ataku Onumy oraz autowym atakom Liktoras i Skowrońskiej. W tym momencie trener Bonitta poprosił o przysługujący mu czas, jednak jego rady nie przyniosły oczekiwanego efektu, gdyż w kolejnych dwóch akcjach rywalki znów okazały się górą. Na boisku pojawiły się Milena Sadurek oraz Eleonora Dziękiewicz. Pierwszy punkt dla Polek zdobyła Katarzyna Skowrońska. Dało to sygnał do ataku, gdyż kolejne dwie akcje zakończyły się dobrymi atakami Glinki (3:6). Tajki dwoimy się i troiły żeby utrzymać wypracowaną na początku seta przewagę. Trzeba przyznać, że udawało się im to dosyć długo, jednak po jednym z ataków Skowrońskiej na tablicy wyników pojawił się remis 15:15. W tym czasie na wielką pochwałę zasługiwała również Małgorzata Glinka, która kończyła niemal wszystkie ataki. Właśnie po ataku tej zawodniczki Polki wyszły na prowadzenie 18:17. Tego prowadzenia zawodniczki z Polski nie oddały już do samego końca spotkania i po ostatnim gwizdku sędziego mogły cieszyć się z ciężko wywalczonego zwycięstwa.

Komentarze (0)