Sylwia Gruchała: Mam nadzieję, że w drużynie pokażemy na co nas stać

Sylwia Gruchała, brązowa medalista Igrzysk Olimpijskich z Aten, nie powtórzy sukcesu sprzed czterech lat. Polka odpadła już w 1/16 finału przegrywając z Rosjanką Aidą Szanajewą. Po walce wielokrotna medalista mistrzostw świata i Europy była niepocieszona i zapowiadała walkę w drużynie.

Przemysław Jastrzębski
Przemysław Jastrzębski

W rozmowie z Aleksandrem Dzięciołowskim w TVP2 Sylwia Gruchała podkreśliła, że do pojedynku podeszła zbyt nerwowo i to ją zgubiło. - Walkę z Aidą Szanajewą rozpoczęłam chyba za bardzo zdenerwowana. Rosjanka dość szybko objęła prowadzenie 8:1. Potem leciał czas, a ja musiałam gonić. Doprowadziłam do stanu po 11 i w decydującej minucie przegrałam. Chciałam zaatakować, ale rywalka spychała mnie z planszy i nie udało mi się wykonać przeciwnatarcia. Nie skupiłam całej energii tam, gdzie trzeba. Powinnam od początku wyjść skoncentrowana, nie popełniać błędów. Przez to, że musiałam nadrabiać byłam cały czas pod presją. Zmęczyło mnie to bardzo i zwycięstwo należało do Rosjanki.

Pomimo porażki, najlepsza polska florecistka w swojej walce potrafiła znaleźć pozytywne aspekty i krytycznie spojrzeć na samą siebie. - Jestem zadowolona z tego, że walczyłam do końca. Kiedy Rosjanka prowadziła 8:1 nie poddałam się. Wierzyłam, że tą walkę mogę wygrać. Nie jestem chyba do końca odporna psychicznie, bo gdybym była, to z pewnością wygrałabym.

- Bardzo się cieszę, że dostarczyłam kibicom wiele emocji, aczkolwiek końcówkę mogłam wygrać. Nie chcę się tłumaczyć, ale od samego rana źle się czułam. Byłam osłabiona i to mogło spowodować, że przegrałam. Ale oczywiście nie jest to wytłumaczenie, bo szansa na start w igrzyskach olimpijskich jest raz na cztery lata. Niestety nie udało mi się jej wykorzystać. Jest jeszcze szansa w turnieju drużynowym. Cieszymy się z tego, bo w drużynie jesteśmy silne. Mam nadzieję, że pokażemy na co nas stać - skomentowała swój występ Polka.

Los Gruchały podzieliła również Małgorzata Wojtkowiak, która wyraźnie przegrała z Chinką Lei Zhang 7:15. - Od samego początku moja walka prowadzona była za nerwowo. Nie starczyło mi czasu na odrobienie strat. Nie była odpowiednio skoncentrowana, na nogach stałam za sztywno. Walka wyglądała tak, jak wyglądała. Był moment, gdy czułam, że jestem w stanie coś nadrobić, ale po chwili znowu przyszła dekoncentracja.

W 1/16 odpadła również trzecia nasza zawodniczka. Magdalena Mroczkiewicz po pokonaniu Ukrainki Olgi Leleiko 15:9 uległa najbardziej utytułowanej florecistce świata, aktualnej mistrzyni świata i obrończyni tytułu mistrzyni olimpijskiej, Włoszce Marii Valentinie Vezzali 3:15.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×