IO koszykówka mężczyzn: Ginobili prowadzi Argentynę do kolejnego zwycięstwa

Reprezentacja Argentyny pewnie pokonała ekipę Iranu 97:82. Do zwycięstwa koszykarzy z Ameryki Południowej poprowadził Manu Ginobili. Obrońca San Antonio Spurs zdobył dla swojego teamu aż 30 "oczek". Po stronie rywala natomiast najskuteczniejszy był jak zwykle Hamed Ehadadi, który tym razem do swojego dorobku dopisał 21 punktów oraz aż 16 zbiórek.

W tym artykule dowiesz się o:

Spotkanie lepiej otworzyli Argentyńczycy, którzy za sprawą punktów Manu Ginobiliego oraz Luisa Scoli objęli 4-punktowe prowadzenie. Jednak Irańczycy nie zamierzali pozostawić tych zagrań bez odpowiedzi. Bardzo szybko celną "trójką" popisał się Hamed Afagh Eslamieh. Z biegiem czasu gra stała się bardzo wyrównana. Jednak kiedy po raz kolejny dał o sobie znać Eslamieh, ku zaskoczeniu wszystkich to gracze z Bliskiego Wschodu objęli prowadzenie w tym pojedynku. Sprawy w swoje ręce wziął jednak Ginobili, który przeprowadził kilka skutecznych akcji i tym samym przywrócił minimalną przewagę swojemu zespołowi. Pod koniec pierwszej kwarty z bardzo dobrej strony pokazał się także Fabricio Oberto. Wynik tej kwarty na 19:14 po skutecznym kontrataku równo z końcową syreną ustalił Ginobili.

Na początku drugiej odsłony w szeregach koszykarzy z Ameryki Południowej brylował Scola, który raz po raz dziurawił kosz rywala. Jednak sygnał do ataku w irańskiej ekipie dał celnym rzutem za 3 punkty Eslamieh. W kolejnych dwóch akcjach wsadami popisał się Hamed Ehadadi, a na tablicy widniał rezultat 25:27 na korzyść reprezentacji Argentyny. Na taki obrót wydarzeń szybko zareagował szkoleniowiec drużyny Sergio Santos Hernandez. Po przerwie Argentyna powróciła do swojej skutecznej gry. Dwukrotnie celnymi rzutami z dystansu popisał się Pablo Prigioni. Dwa "oczka" dołożył także Roman Javier Gonzalez, dzięki czemu przewaga koszykarzy z Ameryki Południowej wzrosła już do 8 punktów. Jednak rywale nie zamierzali odpuszczać. Po raz kolejny w tym spotkaniu "trójkę" trafił Eslamieh. Końcówka kwarty jednak należała już do faworytów tego meczu. W efekcie po pierwszej połowie schodzili oni z parkietu prowadząc 42:33.

Po zmianie stron do ataku rzucili się Irańczycy. Znakomite zawody rozgrywał Ehadadi. Postrach w szeregach srebrnych medalistów mistrzostw świata z 2002 roku siał także Mohammadsamad Nikkhah. Świetna postawa tych dwóch graczy sprawiła, że drużyna z Bisliego Wschodu ponownie zbliżyła się do swoich rywali. Wówczas koncert rozpoczął Ginobili. Obrońca San Antonio Spurs znakomicie prezentował się szczególnie na obwodzie, skąd zdobywał większość swoich punktów. Wielokrotnie jednak także wdzierał się w strefę podkoszową przeciwnika wymuszając przy tym sporo fauli. Tylko w tej kwarcie zapisał on na swoim koncie aż 17 "oczek". Nie pomagały nawet liczne reprymendy szkoleniowca irańskiej drużyny - Rajko Toromana. W efekcie przed ostatnią częścią gry Argentyńczycy prowadzili już 72:57.

Na początku czwartej kwarty ponownie dał o sobie znać Ginobili, który szybko zapisał na swoim koncie skuteczną akcję 2+1. Wówczas wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty. Hernandez wobec takiej sytuacji dał odpocząć swojemu liderowi. Po zejściu Ginobiliego gra koszykarzy z Ameryki Południowej nie układała się już tak dobrze. W pewnym momencie Irańczycy zniwelowali straty do 11 "oczek". Wówczas szkoleniowiec Argentyny poprosił o przerwę. Po niej też wicemistrzowie świata z 2002 roku wrócili do swojej skutecznej gry. W końcu na dobrym poziomie prezentował się Carlos Delfino. Po kilka punktów dołożyli także Scola oraz Prigioni. W szeregach drużyny z Bliskiego Wschodu natomiast na wyróżnienie zasłużyli Mahdi Kamrany oraz Hamed Sohrabnejad, który znakomicie wprowadził się do gry z ławki rezerwowych. Ostatecznie wynik spotkania na 97:82 efektownym wsadem ustalił Guillermo Kammerichs. Podopieczni Hernandeza odnieśli tym samym swoje trzecie zwycięstwo w Pekinie.

Argentyńczycy zagrali w tym spotkaniu znacznie bardziej zespołowo. Momentami koszykarze z Ameryki Południowej mocno naciskali swoich rywali w obronie, a ci mieli spore problemy z oddawaniem rzutów. Oba zespoły bardzo dobrze zaprezentowały się na obwodzie, skąd trafiły po 11 "trójek". Jednak w całym meczu skuteczniej zagrała Argentyna. Irańczykom nie pomogła nawet lepsza postawa na tablicach, gdzie królował Ehadadi, który zanotował na swoim koncie double - double. Argentyńczycy popełniali jednak znacznie mniej błędów własnych i to wydaje się być kluczem do końcowego sukcesu w tym pojedynku.

Iran - Argentyna 82:97 (14:19, 19:23, 24:30, 25:25)

Iran: Ehadadi 21 (16 zb), Afagh Eslamieh 19, Nikkhah 13, Kamrany 11 (4 as), Davari 7, Sohrabnejad 5, Zandi 4, Sahakian 2 (5 zb)

Argentyna: Ginobili 32 (4 as), Scola 20 (7 zb), Prigioni 11 (6 as), Delfino 8, Nacioni 7 (5 zb), Oberto 6 (5 zb), Quinteros 6, Gutierrez 3, Gonzalez 2, Kammerichs 2

Źródło artykułu: