Mike Krzyzewski: Nadszedł czas, aby zdobyć złoty medal

Nie sprostały Chiny i Angola. Nic do powiedzenia nie mieli także Grecy i Hiszpanie. Z kolei w swoim ostatnim spotkaniu fazy grupowej Amerykanie zmiażdżyli reprezentację Niemiec, gromiąc naszych zachodnich sąsiadów 106:57. Tuż po tym pojedynku szkoleniowiec gwiazd z NBA Mike Krzyzewski zapowiedział wyraźnie, że jego gracze rozpoczynają walkę o medal z najcenniejszego kruszcu.

Reprezentacja Niemiec w fatalnym stylu zakończyła swój udział na igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Przegrana różnicą 49 punktów mówi sama za siebie. Nasi zachodni sąsiedzi wracają do kraju z zaledwie jednym zwycięstwem, odniesionym na początku rozgrywek ze słabiutką Angolą. - Graliśmy z nimi cztery lata temu. Wtedy to był jednak kompletnie inny zespół. Ich chemia w grze jest teraz tak dobra, poza tym świetnie bronią. Myślę, że są nie do pokonania. Co prawda przez 40 minut gry na parkiecie nigdy nie wiadomo co się wydarzy, ale byłbym niezwykle zaskoczony gdyby nie wywalczyli złotego medalu - powiedział Dirk Bauermann, szkoleniowiec niemieckiego zespołu.

Zdanie Bauermanna podziela także opiekun Amerykanów, który po raz pierwszy wyraźnie dał znak, że jego podopiecznych interesuje tylko złoty krążek. - Jesteśmy zadowoleni z faktu, że ukończyliśmy fazę grupową bez porażki i przystępujemy do rundy medalowej. Nadszedł czas, aby zdobyć złoty medal - stwierdził Mike Krzyzewski, szkoleniowiec USA.

Już w czwartek główni faworyci do olimpijskiego złota rozegrają swój mecz w ćwierćfinale a ich przeciwnikiem będzie reprezentacja Australii. Podopieczni trenera Krzyzewskiego tuż przed igrzyskami olimpijskimi potykali się z "Kangurami", które bez Andrewa Boguta w składzie zaprezentowały się bardzo przyzwoicie. - Australia prezentuje całkiem inny styl niż ten, który zaprezentowaliśmy dzisiaj. Są szczególnie skuteczni w grze ofensywnej i wyjątkowo szybcy. To będzie zdecydowanie inny mecz. Spodziewam się, że zagrają twardo i nieustępliwie. Wyjdą na parkiet gotowi do gry i na pewno łatwo się nie poddadzą - prorokuje Kobe Bryant.

Źródło artykułu: