Ostatnio wiele osób zaniepokoiła decyzja władz ATP i WTA. Działacze ukarali organizatorów Wimbledonu za to, że nie dopuścili do startu tenisistów z Rosji i Białorusi. Pozostali uczestnicy turnieju wielkoszlemowego za karę nie zdobędą w nim punktów rankingowych.
Czyżby zaczęło się powoli ulgowe traktowanie zawodników z krajów, które toczą koszmarną wojnę w Ukrainie? Na razie nie widać, aby inne federacje sportowe planowały iść podobną drogą. Andrij Szewczenko jednak wysłał jasny sygnał, jak należy traktować Rosjan w sporcie.
- Podczas gdy w Ukrainie trwa wojna, żaden rosyjski sportowiec nie może zostać dopuszczony do żadnych zawodów. Z powodu Rosji nasi sportowcy są pozbawieni wszelkich startów. I mogą zostać zabici w każdej chwili - komentuje legendarny piłkarz w BBC.
ZOBACZ WIDEO: Glik jak Robocop. Wrócił szybciej i gra o kolejny awans
Były reprezentant Ukrainy podczas wojny nie był w swoim rodzinnym kraju. Pomaga jednak, jak może. Nie tylko organizuje zbiórki charytatywne, ale także głośno mówi o tym, co robią rosyjscy żołnierze.
- Ta wojna jest brutalna. To okropne. To jest ludobójstwo - mówi wprost "Szewa".
BBC dodatkowo zapytało Szewczenkę, czy po wybuchu wojny miał kontakt z Romanem Abramowiczem. Rosyjski oligarcha to człowiek Władimira Putina, który jednocześnie ściągał słynnego napastnika do Chelsea FC. Od inwazji rosyjskich wojsk jednak ani razu ze sobą nie rozmawiali.
Nie żyje Oleg Prudky. Zginął na wojnie >>
"To zwykłe świństwo". Polak oburzony decyzją tenisowych władz >>