Puchar Polski na uratowanie sezonu. Weteranki czy debiutantki?

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: piłkarki Czarnych Sosnowiec, triumfatorki Pucharu Polski 2021
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: piłkarki Czarnych Sosnowiec, triumfatorki Pucharu Polski 2021

Kwestia kobiecego mistrzostwa Polski jest już rozstrzygnięta. Pozostała w tym sezonie jeszcze jedna niewiadoma: kto sięgnie po Puchar Polski? Jego obrońca Czarni Antrans Sosnowiec czy kopciuszek - Śląsk Wrocław. W czwartek w Puławach wielki finał.

Dla obu ekip krajowe trofeum byłoby swego rodzaju szansą na uratowanie sezonu 2021/2022. Sosnowiczanki po weekendowej przegranej z Górnikiem Łęczna 0:3 straciły szansę już nie tylko na mistrzostwo kraju, ale także na drugie miejsce ze względu na bezpośredni bilans spotkań z ekipą z Lubelszczyzny. Najbardziej utytułowanemu polskiemu klubowi (13 MP, 12 PP) pozostaje więc walka o Puchar Polski.

Droga Czarnych Antrans do finału wiodła kolejno przez mecze z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Górnikiem Łęczna, AZS-em UJ Kraków, Pogonią II Tczew i Medykiem Polomarketem Konin. Po raz piętnasty w meczu finałowym zagra kapitan zespołu z Sosnowca Anna Szymańska.

- Przez ten czas zaszła ogromna zmiana pod względem organizacyjnym i medialnym. Gdy przypominam sobie swój pierwszy finał w Kutnie, to nie był on na takim poziomie jak obecne. Widać ogromny krok naprzód dzięki wsparciu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Widać, że federacja chce na nas stawiać i zależy jej na rozwoju tej dyscypliny. Do tego Polska stara się przecież o organizację finałów kobiecego Euro 2025, co z pewnością jeszcze bardziej napędzi rozwój kobiecej piłki w Polsce - mówiła bramkarka w wywiadzie dla WP SportoweFakty niecały miesiąc temu.

ZOBACZ WIDEO: Wiemy, kiedy Lewandowski chce odejść z Bayernu i dlaczego

Z kolei dla piłkarek Śląska Wrocław już sam awans do finału to ogromny sukces. Aby się w nim znaleźć, zespół trenera Piotra Jagieły wyeliminował Pomorzanina Toruń, Bielawiankę Bielawa, Sportis KKP Bydgoszcz, Rekord Bielsko-Biała, a w półfinale - dość sensacyjnie - TME SMS Łódź, późniejszego mistrza Polski.

- Byłyśmy gotowe na to, że ten mecz będzie ciężki, że SMS może przeważać, ale miałyśmy swój plan na to spotkanie. Dobrze się broniłyśmy, byłyśmy dobrze zorganizowane w defensywie i to my ostatecznie strzeliłyśmy o jednego gola więcej. Patrząc na całe spotkanie można powiedzieć, że szczęście sprzyja lepszym, z tym stwierdzeniem zgodzę się w stu procentach - przyznała Aleksandra Dudziak, która wykorzystała rzut karny w 90. minucie na wagę awansu do finału.

Choć sam klub (grający wcześniej jako AZS Wrocław) ma już na koncie cztery Puchary Polski, dla wielu piłkarek będzie to pierwsze granie o tak wielką stawkę, a przy okazji szansa na to, by powetować sobie ligowe niepowodzenia. Piłkarki z Dolnego Śląska długo przebywały w dolnej połowie Ekstraligi. Na kolejkę przed końcem zmagań zajmują szóstą lokatę.

Finał Pucharu Polski kobiet odbędzie się na stadionie MOSiR w Puławach w czwartek 26 maja o godzinie 17:30.

Czytaj też: Co za historia! TME SMS Łódź mistrzem Polski!

Źródło artykułu: