Nie opadł jeszcze kurz po poniedziałkowej konferencji reprezentacji Polski, podczas której Robert Lewandowski w bardzo dosadny sposób przyznał, że jego czas w Bayernie Monachium dobiegł końca.
Te słowa wywołały ogromną burzę na całym świecie. Były komentowane przez niemieckie, jak i hiszpańskie media, odpowiedział też sam Bayern.
Głos zabrał także Jan Tomaszewski, który skrytykował Lewandowskiego. W dosadny sposób wypowiedział się także Andrzej Juskowiak.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski zabrał głos ws. swojej przyszłości i skrytykował Bayern! Padły mocne słowa
W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" mówi, że cała sytuacja wyglądała jak... "ustawka". Pytanie zadawał dziennikarz z Hiszpanii.
- Wygląda mi to na ustawkę. Czy wcześniej na zgrupowanie reprezentacji Polski i konferencję prasową Roberta przyjeżdżali zagraniczni dziennikarze? Nie sądzę. Teraz pojawił się wysłannik katalońskiego "Sportu" i jako pierwszy zadał pytanie - powiedział Juskowiak.
- Lewandowski nie bawił się w dyplomację. Próbuje wymusić na Bayernie działania. [...] Robert otwarcie powiedział, że chce odejść, czym postawił Bayern w trudnej pozycji negocjacyjnej z innymi klubami, w których szuka następcy. Wszyscy wiedzą, że musi kogoś znaleźć, więc cena rośnie. Mleko się rozlało, teraz w Bayernie będą myśleć, jak rozwiązać kłopot - zaznaczył Juskowiak.
Kontrakt Lewandowskiego z Bayernem obowiązuje jeszcze przez rok. Polak nie wyobraża sobie jednak dalszej gry w Monachium, nieco innego zdania są przedstawiciele mistrzów Niemiec. Oni nie chcą, by Lewandowski odchodził.
- Sądzę, że poluzują stanowisko, choć nie pamiętam takiej presji na Bayernie, ale teraz wszystkim powinno zależeć na zmiękczeniu sytuacji. Jeśli Niemcy pójdą w zaparte, tylko na tym stracą - przyznał były reprezentant Polski.
Zobacz także:
Robert Lewandowski zabrał głos w sprawie transferu! Te słowa przejdą do historii
Boniek o mocnych słowach Lewandowskiego. "To wywoła absolutne trzęsienie ziemi"