Przypomnijmy, że kłopoty "Bebeto" zaczęły się w sobotę przed wyjazdem do Świnoujścia na ligowy mecz z Flotą. Szkoleniowiec poczuł się bardzo źle i został odwieziony do placówki służby zdrowia, gdzie przeszedł m. in. zabieg koronografii. Rekonwalescencja potrwa jeszcze kilkanaście dni.
- Sytuacja jest stabilna. Lekarze na bieżąco kontrolują stan trenera. Niebawem przeprowadzone zostaną kolejne badania i wówczas dowiemy się, jakie są rokowania na najbliższą przyszłość. Trzeba pamiętać, że szkoleniowiec przeszedł już drugi zawał i tym razem jego kłopoty były poważniejsze niż poprzednio - powiedział portalowi SportoweFakty.pl dyrektor sportowy Warty, Zbigniew Śmiglak.
W ostatnich dniach przy Drodze Dębińskiej rozdzwoniły się telefony. Bezrobotni trenerzy liczą, że w klubie zwolni się stanowisko opiekuna pierwszej drużyny i oferują swoje usługi. - Na rynku jest dużo osób posiadających odpowiednie uprawnienia, a nie mających pracy. Okazuje się, że posada Bogusława Baniaka to łakomy kąsek - dodał Śmiglak.
Zachowanie szkoleniowców kontaktujących się z Wartą wzbudza duży niesmak. - Prawda jest taka, że o żadnych zmianach nie ma mowy, a gdy tylko w mediach pojawiła się informacja o zawale trenera, to znalazło się wielu chętnych do zajęcia jego miejsca. To bardzo niesympatyczna, a wręcz żenująca praktyka. Ale taki to jest niestety zawód. Ilość stanowisk jest ograniczona, a chętnych zdecydowanie więcej. Dlatego mają miejsce dziwne i nieprzyjemne zdarzenia - stwierdził dyrektor Warty.
Czy zmiana szkoleniowca Zielonych jest obecnie możliwa? - Tylko jeśli lekarze zabronią Bogusławowi Baniakowi wykonywania swojego fachu. Jeśli trener odzyska zdrowie i będzie mógł dalej pracować, to na pewno wróci do drużyny. Rozmawiałem z nim w dniu, w którym miał zawał i zadeklarował, że chce poprowadzić zespół już w spotkaniu z Pogonią Szczecin - zakończył Śmiglak.