Kuriozum w IV lidze. O awansie zdecydował walkower

Niebywałe okoliczności najważniejszych rozstrzygnięć w IV lidze wielkopolskiej. Unia Swarzędz może się cieszyć z awansu po tym jak jej główny rywal - i to w bezpośrednim meczu - popełnił kompromitujący błąd proceduralny.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
Druga drużyna Lecha nie ma powodów do radości Materiały prasowe / Druga drużyna Lecha nie ma powodów do radości
W 36. kolejce rozgrywek (trzeciej od końca) liderująca Unia spotkała się u siebie z Kotwicą Kórnik, która zajmowała wtedy 2. miejsce w tabeli ze stratą trzech punktów do głównego przeciwnika.

Mecz był dramatyczny. Goście prowadzili po bramce Radosława Jasińskiego w pierwszej połowie i utrzymywali ten wynik aż do doliczonego czasu. Dopiero w 96. minucie wyrównał Radosław Barabasz.

Uciekli spod topora, a potem nagła radość

To wyrównanie wydawało się kluczowe, bo gdyby Kotwica utrzymała skromne 1:0 do końca, wskoczyłaby na 1. miejsce w tabeli (przy równej liczbie punktów decydowałby bilans meczów bezpośrednich, a wcześniej ekipa z Kórnika wygrała z Unią 2:0 u siebie).

Remis oznaczał status quo w czołówce. Podopieczni Tomasza Bekasa wciąż mieli trzy punkty przewagi i walczyliby o zapewnienie sobie awansu w dwóch ostatnich kolejkach. Ostatecznie jednak nie muszą tego robić, bowiem dzień po meczu wynik hitu IV ligi został zweryfikowany jako walkower na ich korzyść.

ZOBACZ WIDEO: Będzie produkcja o polskim piłkarzu. "Rozmowy są bardzo zaawansowane"

Kuriozalny błąd

Kotwica została ukarana za to, że w jej składzie pojawił się Maurycy Niemczyk, który miał na koncie osiem żółtych kartek i powinien w Swarzędzu pauzować. Kierownik drużyny Wiktor Stempowski wpisał go jednak do protokołu, bo założył, że tych napomnień jest siedem.

Powodem całego zamieszania jest sytuacja jeszcze z rundy jesiennej. Wilki Wilczyn, które wycofały się z rozgrywek, nie rozegrały połowy wymaganych meczów, a w takich sytuacjach, po ich rezygnacji, nie orzeka się walkowerów, lecz spotkania już rozegrane z udziałem tej drużyny uznano za niebyłe.

I właśnie w tym spotkaniu jedną z kartek obejrzał Niemczyk. W Kórniku założono, że skoro mecz się oficjalnie nie odbył, napomnienia w nim pokazane się nie liczą. Tu popełniono błąd, bo Wielkopolski Związek Piłki Nożnej zalicza do statystyk zarówno bramki, jak i kartki. Po pierwsze, nie chce krzywdzić strzelców, po drugie, nie chce dopuścić do sytuacji, by zawodnik, który np. otrzymał w takiej potyczce czerwoną kartkę za jakieś brutalne zagranie, uniknął kary.

Efekty są dla Kotwicy druzgocące. Wysiłek z całego sezonu poszedł na marne, a remis w Swarzędzu zweryfikowano na rezultat 3:0 dla gospodarzy, którzy dzięki temu mogą się cieszyć z awansu do III ligi (po tej decyzji mają już lepszy bilans bezpośrednich spotkań z ekipą z Kórnika).

To już druga taka sytuacja

Unia wraca na czwarty poziom rozgrywkowy po rocznej nieobecności. Co ciekawe, poprzedni awans na ten szczebel wywalczyła w 2020 roku w równie dziwnych okolicznościach jak teraz. Wtedy była na finiszu wiceliderem, a IV ligę w Wielkopolsce wygrał LKS Gołuchów, lecz nie otrzymał licencji ze względu na problemy infrastrukturalne.

Awans Unii to także osobisty sukces Tomasza Bekasa. 47-letni szkoleniowiec (w przeszłości piłkarz Lecha i Warty), cieszy się z takiego wyczynu już po raz czwarty. Wcześniej dwukrotnie wchodził do IV ligi z Wełną Skoki, jednak największe osiągnięcie świętował w 2016 roku, wprowadzając do II ligi, czyli na szczebel centralny, Wartę Poznań, która dziś jest już w PKO Ekstraklasie.

Czytaj także:
Grzegorz Lato zaskoczył po losowaniu. "Grupa z Katarem byłaby trudniejsza"
Polska poznała rywali na MŚ w Katarze! Mocna grupa i wielkie emocje

Czy bramki i kartki z meczów uznanych za niebyłe powinny się wliczać do protokołu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×