"Poznajcie największego klauna, który kiedykolwiek reprezentował światowy futbol" - tak niemiecki dziennikarz focus.de, Martin Volkmar nazwał w styczniu 2022 roku (jeszcze przed rozpoczęciem wojny w Ukrainie) szefa FIFA Gianniego Infantino.
Volkmar nie wiedział jeszcze, jak najważniejsza osoba w światowym futbolu skompromituje się wobec tego, co stało się 24 lutego 2022 roku. Jego przyjaciel - sam wielokrotnie tak nazywał Władimira Putina - rozpoczął największą wojnę w Europie od prawie 80 lat. Reakcja Infantino na ludobójstwo prezydenta Rosji? Szkoda gadać.
Tak czy nie?
Dzień po rozpoczęciu wojny, kiedy świat był jeszcze w szoku, kiedy na granicy polsko-ukraińskiej rozpoczynał się potężny kryzys związany z milionami ludzi, którzy uciekali z kraju przed bombardowaniami, Infantino uczestniczy w konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Czerwona kartka dla agenta Macieja Rybusa. "To było żenujące"
Dziennikarz Associated Press - Rob Harris - poprosił o mikrofon i zadał pytanie: - Czy w świetle wszystkiego, co się wydarzyło w Ukrainie, żałuje pan organizacji mundialu w Rosji, bliskiej znajomości z Putinem, przyjęcia od prezydenta Rosji orderu przyjaźni?
Infantino zaczął się czerwienić i jąkać, co w przeszłości nie zdarzało mu się nigdy. Przecież to prawdziwy showman, który na scenie czuje się jak ryba w wodzie. - Nieustannie zastanawiamy się nad rolą sportu - zaczyna swoją wypowiedź. - W szczególności rolą sportu w zbliżaniu ludzi w pokojowym otoczeniu. Nawet ludzie, kraje, które nie mają ze sobą relacji lub są w konflikcie...
Harris rozłożył bezradnie ręce. Nie miał już mikrofonu (oddał rzecznikowi prasowemu prowadzącemu konferencję). Próbował więc głośno dopytać: - Panie prezydencie, proszę o krótką odpowiedź na moje pytanie: tak czy nie.
Człowiek prowadzący spotkanie bardzo sprawnie zmienił temat. Infantino odetchnął.
Order od Putina
"Infantino pozwolił, by sport przez lata tuszował działania Putina" - Harris napisał potem w swoim artykule. "Teraz robi dokładnie to samo z szejkami z Bliskiego Wschodu, którzy są często oskarżani o łamanie praw człowieka. A co robi szef FIFA? Daje swoją głowę, że to nieprawda, występuje nawet w filmach promocyjnych, które są kłamliwe".
W maju 2019 roku Putin odznaczył Infantino Orderem Przyjaźni - to wyróżnienie jest przyznawane od 1994 roku za "szerzenie przyjaźni i współpracy między narodami". Wśród do tej pory wyróżnionych był m.in. nieżyjący już znany polski reżyser, Andrzej Wajda.
Po 24.02. order oddało wielu ludzi z całego świata. Infantino? Nic o tym nie wiadomo. "Może chce zachować tę przyjaźń z Putinem?" - zastanawiał się Harris. "Ten order to symbol tego związku między nimi. Wydaje się, że szef FIFA nie chce odciąć się od ludobójcy i mordercy. To jego wybór".
Historia go osądzi
- Relacja na linii Putin-Infantino jest zbyt bliska - komentował z kolei były prezes angielskiej federacji piłkarskiej i Manchesteru City David Bernstein. - To spowodowało wiele szkód wizerunkowych i nie tylko.
"Piłka nożna sprzedała nie tylko swoją moralność (...) ale także część swojej duszy każdemu, kto oferował pieniądze, odpowiednio duże pieniądze" - napisał w swoim artykule opublikowanym na łamach "New York Times", Rory Smith.
I od razu trzeba przyznać, że winny jest nie tylko Inftantino. Przecież jego poprzednik - Joseph Blatter - również romansował z ludźmi, którzy byli uważani za niebezpiecznych. "Ale Infantino wprowadził te zależności na wyższy poziom" - skomentował Barney Ronay z "The Guardian".
"To historia osądzi Infantino" - dodał Ronay. "Ale jego pochlebstwa, jego przytulanie się do zakrwawionych despotów... To się w głowie nie mieści. Cofnijmy się o trzy i pół roku, Infantino był na Kremlu, twierdził, że świat jest teraz "zakochany" w Rosji, przytulał Putina do piersi jak brata".
Pieniądze za wszelką cenę
W podobnym tonie napisał jeden ze swoich artykułów Rafał Stec, dziennikarz "Gazety Wyborczej". "Odkąd objął najbardziej prestiżowe stanowisko w globalnym futbolu, notorycznie dawał się poznać jako działacz, który prze do możliwie maksymalnego zysku bez względu na koszty" - napisał. "Podobnie Infantino myśli o Rosji. Zawsze "słyszał, że to kraj pełen przemocy, rasizmu i biurokracji", po nawiązaniu ścisłej współpracy "odkrył w niej zupełne przeciwieństwo".
Futbol sam postawił się w tym miejscu, w którym obecnie jest. W miejscu wstydliwym, niewygodnym, wystawionym na pośmiewisko. "To cena, którą Infantino dawno temu uznał za wartą zapłaty" - stwierdził Smith. "FIFA za wszelką cenę zdecydowała się ściągać pieniądze, blask i wpływy niezależnie, czy kontrahent był uczciwy, czy był mordercą".
A chętnych nie brakowało i pewnie w przyszłości nie będzie brakować. "Weźmy Putina i Rosję" - zaczął Ronay. "Przecież o to właśnie chodziło. Dzięki współpracy z FIFA Rosja Putina zyskała wpływy i legitymację do swoich przestępczych działań. Rosjanie zostali uspokojeni. Bo skoro z Putinem współpracuje największa organizacja piłkarska na świecie, to przecież nie może być taki zły".
"Chrząknięcie" FIFA
Odebranie finału Ligi Mistrzów (miał się odbyć w Sankt-Petersburgu) czy wyrzucenie reprezentacji Rosji i rosyjskich klubów z rozgrywek międzynarodowych to jak... "Chrząknięcie, które ma odstraszyć bandę zamaskowanych i uzbrojonych mężczyzn, którzy stoją na schodach i nie chcą cię przepuścić" - opisał Ronay z "The Guardian".
A i to "chrząknięcie" może okazać się niedługo nieaktualne. Infantino do tej pory (a wojna trwa już prawie 4 miesiące) nie zdecydował się, by wymienić z imienia i nazwiska tych, których ręce są splamione ludzką krwią. Coraz częściej słychać też nieoficjalne głosy, iż FIFA i UEFA wkrótce (za rok?) przywrócą ekipy zza naszej wschodniej granicy do międzynarodowych rozgrywek. Ewentualnie będą zmuszone do gry bez flagi, hymnu i innych narodowych symboli.
- Musieliśmy usunąć Rosję z gry - Infantino mówił kilka tygodni temu wyraźnie łamiącym się głosem w rozmowie z rosyjską stacją telewizyjną Match.tv. - Decyzja nie była łatwa, bo dotyczy ludzi, którzy kochają piłkę, jak my wszyscy. Teraz musimy mieć nadzieję, że konflikt szybko się skończy i rosyjscy zawodnicy wrócą na boiska. Liczę na to bardzo gorąco. Trzymajcie się.
Czy powyższe słowa dziwą w ustach człowieka, który w 2018 roku mówił publicznie do Putina, że "nasze więzi przyjaźni nigdy nie zostaną zerwane"? Nie bardzo. Ale na pewno bulwersują. Przecież nieustannie w Ukrainie giną niewinni ludzie!
Marek Bobakowski,
dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także: Putin zadzwonił jako pierwszy. Tak "odpłaca się" Niemiec >>
Czytaj także: Zapytali Adamka o wojnę. Naprawdę to powiedział >>