Odkąd Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę, większość polskich sportowców grających w kraju agresora podjęła decyzję o wyjeździe z niego i kontynuowaniu kariery gdzie indziej. Część z nich zrobiła to natychmiastowo, część czekała do zakończenia sezonu lub kontraktu.
Inną decyzję podjął Maciej Rybus. Polak był związany z Lokomotiwem Moskwa i z klubu odszedł, ale nowy sezon spędzi w Spartaku Moskwa. Żona piłkarza to Rosjanka, mają dzieci. W Polsce nie czuliby się bezpieczni - tak tłumaczył to menedżer obrońcy, Mariusz Piekarski.
Wybór ten spowodował wściekłość wśród kibiców, ekspertów i polityków w Polsce. Wielu z nich domagało się tego, by Rybus już więcej w kadrze nie zagrał. Po czerwcowym zgrupowaniu Czesław Michniewicz ogłosił, że nie zamierza go powoływać.
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Czerwona kartka dla agenta Macieja Rybusa. "To było żenujące"
Decyzję tę poparł minister sportu Kamil Bortniczuk. Podczas konferencji prasowej w Raszynie mówił, że dla Rybusa nie ma usprawiedliwienia. Bronił za to Sebastiana Szymańskiego i Grzegorza Krychowiaka, którzy też mają ważne kontrakty z rosyjskimi klubami.
- Czym innym jest podpisanie nowego kontraktu z nowym rosyjskim klubem w kontekście tego, co dzieje się w Ukrainie - mówił Bortniczuk, którego cytuje Polska Agencja Prasowa. Do ministra sportu nie przemawiają argumenty dotyczące rodziny.
Bortniczuk uważa, że przeprowadzki to w życiu sportowców coś naturalnego. Jego zdaniem ze strony zawodnika nie było woli, by grać gdzie indziej, a piłkarz kierował się nie tylko względami sportowymi.
Czytaj także:
Radomiak sprowadził piłkarza Liverpoolu
Wielki transfer Bayernu potwierdzony!