Do incydentu miało dojść w ostatni weekend w domu 28-letniego pomocnika reprezentacji Chile. Sam zawodnik oddał się w ręce wymiaru sprawiedliwości, żeby przedstawić swoją wersję.
Według historii przekazanej stróżom prawa przez 24-latkę, kobieta straciła przytomność w jednym z lokali w dzielnicy Las Condes, a potem miała zostać zabrana przez minimum dziesięć osób do posiadłości piłkarza.
Do raportu policyjnego dotarli przedstawiciele Radia Bio Bio. Kobieta miała złożyć skargę twierdząc, że była "ofiarą napaści na tle seksualnym".
Erick Pulgar podczas zeznań miał przyznać, że faktycznie zorganizował imprezę we własnym domu, w którym udział wzięło około 20 osób. Oskarżenia jednak odrzuca tak on, jak i jego bliscy i przyjaciele. Zapewniają, że nie jest zaangażowany w to "wydarzenie".
Co więcej. W domu mają być zamontowane kamery, które miałby udowodnić niewinność zawodnika. Jednocześnie prokuratura toczy postępowanie i kontynuuje serię przesłuchań. Szuka też świadków oraz sprawdzenie kamer.
Do sprawy odniósł się szef chilijskiej federacji piłkarskiej (ANFP) Pablo Milad. - Toczy się śledztwo i nie mamy akt, nie znamy żadnych szczegółów. Kiedy je zdobędziemy, wydamy specjalne oświadczenie oparte na tych informacjach - przyznał cytowany przez "AS".
Dodał też, że sztab szkoleniowy reprezentacji przeprowadził już z piłkarzem rozmowę, w której ten zapewnił, że nie ma nic wspólnego z kobietą, która wniosła oskarżenie.
Zobacz także:
Wielkie serce Łukasza Fabiańskiego. Za ten gest należy mu się szacunek
A to numer! Nieoczekiwany zwrot akcji ws. Paulo Sousy
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". W co gra Bayern? Taką strategię obrał mistrz Niemiec ws. Lewandowskiego