"Xavi jest zmartwiony". Trener czeka na transfery

Na koniec poprzedniego sezonu trener wezwał zarząd Barcelony do działania i poprawienia sytuacji w klubie. Drużyna rozpoczyna przygotowania do sezonu, a brakuje nowych graczy. Do tego przeciąga się oczekiwanie na wielką gwiazdę.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Xavi Getty Images / Diego Souto/Quality Sport Images / Na zdjęciu: Xavi
Po efektownie uratowanym na finiszu sezonie FC Barcelona w poniedziałek wznawia przygotowania do nowych rozgrywek. Celem jest powrót do rywalizacji o puchary. Będzie to też pierwszy okres przygotowawczy pod wodzą Xaviego, który w listopadzie wrócił do Katalonii w nowej roli i zażegnał kryzys po zwolnieniu Ronalda Koemana. Z legendarnym pomocnikiem na ławce Barcelona wprawdzie odpadła z ćwierćfinału Ligi Europy, jednak hiszpańską ligę skończyła na drugim miejscu, po drodze pokonując Real Madryt 4:0.

Rozgrywki zakończyły się gorzko, bo porażką z Villarrealem 0:2. I wtedy Xavi przemówił do działaczy. - Teraz czas na pracę w gabinetach, która jest ważniejsza od tego co na boisku. Musimy zmienić wiele rzeczy - zaapelował.

Zmartwiony trener

Oliwy do ognia dolał niedawno Joan Vila, przyjaciel i były trener Xaviego. - On jest zmartwiony. Przyszedł do klubu podekscytowany, ale potrzebuje narzędzi do pracy. A sytuacja w klubie jest skomplikowana. To ciągnie się od dawna, a zarząd nadal nie ma jasnych pomysłów, jak to rozwiązać - powiedział w radiu "Cadena COPE".

ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". W co gra Bayern? Taką strategię obrał mistrz Niemiec ws. Lewandowskiego

Największym problemem Barcy są jej finanse. Klub popadł w długi, a najmocniej dało to o sobie znać rok temu, kiedy nie było możliwości przedłużenia kontraktu z Lionelem Messim. Legenda Barcelony przeszła za darmo do Paris Saint-Germain.

Optymizm wrócił dwa tygodnie temu. Wtedy socios, czyli zarejestrowani członkowie klubu, w głosowaniu wyrazili zgodę na dwie transakcje. Pierwsza dotyczy sprzedaży udziału mniejszościowego w swojej spółce sprzedającej akcesoria dla kibiców, a druga użyczenia wpływów z praw telewizyjnych na najbliższe 25 lat w zamian za jednorazową dużą wpłatę. W czwartek aktywowano już drugą z opcji. Dzięki temu Barcelona otrzyma ponad 200 mln euro.

Jednak nadal może to być za mało, by przeprowadzić tego lata wiele transferów. Według relacji gazety "AS" wicemistrz kraju będzie mógł ruszyć na poważne zakupy dopiero, gdy zbierze 500 mln euro potrzebnych na uzyskanie płynności finansowej. Tę Barcelona straciła przez lata złych rządów i nieudane transfery.

Już udało się Katalończykom uwolnić część pieniędzy wypłacanych Ousmane'owi Dembele. Francuz, który miał ogromne problemy z kontuzjami, rozstał się z klubem, chociaż wszystko wskazuje na to, że obie strony jednak dogadają się. Do tego udało się sprzedać Philippe Coutinho do Aston Villi za 20 mln. Obaj zawodnicy mieli wypełnić lukę po Neymarze wyciągniętym przez PSG za 222 mln. A dwa lata po jego odejściu doszedł do Barcy jeszcze Antoine Griezmann za 120 mln.

W ostatnim sezonie w Barcelonie Neymar strzelił 26 goli i przy kolejnych 20. asystował. Takich statystyk w żadnym sezonie na Camp Nou nie miał Dembele, Coutinho ani Griezmann.

Prezes: Zostaje i basta!

Po odejściu Messiego klub potrzebuje nowej supergwiazdy, która zostanie twarzą nowej Barcelony. A Xavi potrzebuje kogoś, kto umocni jego autorytet w szatni i pomoże wskazać drogę powrotu na szczyt. Kimś takim, kto rzuca się z listy życzeń trenera, ma być Robert Lewandowski, piłkarz uznany w Europie za wzór profesjonalizmu. A i dla Polaka brzmi to interesująco - w końcu będzie spróbuje sił w bardziej medialnej lidze niż niemiecka i będzie dalej grał w niezwykle utytułowanym klubie. Co mogłoby mu nareszcie pomóc w zdobyciu Złotej Piłki.

- Chce pokazać, że jest lepszy niż Benzema. To kolejny powód, by iść do Barcelony - uważał w rozmowie z "Cadena SER" Cezary Kucharski, były agent "Lewego". To Francuz z Realu Madryt jest typowany jako faworyt do zdobycia prestiżowej nagrody.

Na przeszkodzie Barcelonie i Polakowi nadal stoi Bayern Monachium. Mistrzowie Niemiec stawiają poważny opór. Według najnowszych nieoficjalnych informacji, przystąpią do rozmów, gdy Barcelona da za Lewandowskiego co najmniej 50 mln euro. Ostatnia opiewała na 40 mln euro plus bonusy.

I choć Barca nadal nie sfinalizowała żadnego transferu, to kibice wierzą, że po przegłosowaniu ważnych zmian, sytuacja się rozwiąże i znajdą się pieniądze na wzmocnienie zespołu.

- Wydaje mi się, że klub jest teraz bliżej ściągnięcia go z Bayernu. Wyrażono zgodę na te transakcje z myślą o celach długoterminowych, ale także najbliższych transferach. Chodzi też o to, by po ostatnich okienkach w końcu wyjść na prostą i zapomnieć o problemach z rejestracją zawodników i niskim budżetem na transfery. A głównym celem jest teraz Lewandowski - mówił nam tydzień temu Michał Gajdek, socio Barcelony, który wziął udział w kluczowym o finansach głosowaniu (więcej TUTAJ).

Tymczasem działacze Bayernu upierają się, że Lewandowski nie odejdzie tego lata. Prezes Oliver Kahn powiedział nawet: - On ma kontrakt do 2023 i go wypełni. Basta!

Brzmi to bardzo dziwnie w porównaniu z marketingowymi działaniami Bayernu. Ostatnio klub wypuścił materiał promocyjny z okazji przedłużenia współpracy z twórcą gier komputerowych. W dwuminutowej produkcji zabrakło legendarnego strzelca.

- Według mnie część ludzi Bayernu zdaje sobie sprawę, że 50 mln euro za 34-latka, który chce odejść i ma tylko rok kontraktu, to byłaby bardzo dobra oferta - tłumaczył nam Tobi Altschaffl, jeden z najlepszych niemieckich dziennikarzy (więcej TUTAJ).

Pierwsi zawodnicy Barcelony, którzy nie byli na ostatnich zgrupowaniach reprezentacji, już w poniedziałek wrócą do treningów. Pierwszy sparing rozegrają 13 lipca, a potem wylecą na tournee do USA.

Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Kibicuj Lewemu i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy Barcelona to odpowiedni kierunek dla Lewandowskiego?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×