- Nie podejmiemy zbyt wielkiego ryzyka - zapowiadał na konferencji prasowej trener Azerów Gurban Gurbanow, komplementując "Kolejorza" i podkreślając szacunek, jakim go darzy. Boisko pokazało jednak, że to była zasłona dymna, bo goście od początku czuli się w stolicy Wielkopolski bardzo swobodnie.
Karabach jest najwyżej notowanym uczestnikiem I rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów (jego współczynnik rankingowy to 25,000 przy 6,000 Lecha) i tę różnicę było widać. Mistrz Azerbejdżanu szybko przejął inicjatywę, dyktował warunki i sprawiał zdecydowanie lepsze wrażenie niż zagubieni gospodarze.
Z przewagi w polu Karabachu nie wynikał może nadmiar konkretów i nowy bramkarz poznaniaków Artur Rudko nie był zmuszany do nadludzkiego wysiłku. Kilka razy jednak pod jego bramką mocno się zakotłowało i kibice na trybunach stadionu przy ul. Bułgarskiej patrzeli na to z trwogą.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wolny - palce lizać! Przymierzył idealnie
Ten niekorzystny dla ekipy Johna van den Broma obraz gry skończył się szokującą ripostą! Zupełnie nic tego nie zapowiadało, tymczasem w 41. minucie gospodarze przeprowadzili jedną szybką akcję i zadali Azerom bolesny cios. Płasko z prawego skrzydła dośrodkował Joel Pereira, obrońcy nie upilnowali Mikaela Ishaka, a Szwed bez trudu wpakował piłkę do siatki z 5 metrów.
Lech miał w garści świetny wynik - o wiele lepszy niż gra i musiał go dobrze wykorzystać. Nietrudno było przewidzieć, że po przerwie Karabach zaatakuje jeszcze mocniej i zrobi wszystko, by wyjść z kłopotów.
Tak było, goście nacierali niemal nieustannie, a bardzo groźni w ich szeregach byli zwłaszcza skrzydłowi - Kady oraz Abdellah Zoubir. To oni napędzali akcje, prowadzili piłkę przy nodze bardzo krótko, przez co obrona "Kolejorza" musiała uważać na faule.
Jednak mimo dominacji rywali, to poznaniacy mieli kapitalną okazję, po której w 67. minucie powinni prowadzić 2:0. Rezerwowy Filip Szymczak wybiegł sam na sam z Szachrudinem Magomedalijewem, lecz przegrał ten pojedynek i bramkarz Azerów zdołał odbić piłkę.
To była największa różnica między obiema drużynami. Mistrz Polski atakował niezmiernie rzadko, ale i tak był groźniejszy. Podopieczni Gurbana Gurbanowa natomiast wymieniali mnóstwo podań, górowali kulturą gry, mimo to czas mijał, a Rudko w ogóle nie był poważniej sprawdzany.
Trzeba przyznać, że "Kolejorz" postawił we wtorek na bardzo chytrą taktykę i to mu się opłaciło. Zneutralizował ofensywne atuty bardzo mocnego przeciwnika, dowiózł skromne 1:0 do ostatniego gwizdka i przed gorącym rewanżem w Baku ma realne nadzieje na awans. Kluczem będzie jednak utrzymanie maksymalnej koncentracji w tyłach, bo na własnym terenie Karabach z pewnością postawi jeszcze trudniejsze warunki.
Lech Poznań - Karabach Agdam 1:0 (1:0)
1:0 - Mikael Ishak 41'
Składy:
Lech Poznań: Artur Rudko - Joel Pereira, Lubomir Satka, Antonio Milić, Pedro Rebocho, Michał Skóraś, Jesper Karlstrom, Radosław Murawski (83' Alan Czerwiński), Kristoffer Velde (62' Adriel Ba Loua), Joao Amaral (62' Filip Szymczak), Mikael Ishak (80' Nika Kwekweskiri).
Karabach Agdam: Szachrudin Magomedalijew - Marko Vesović, Maksim Miedwiediew, Kevin Medina, Elvin Jafargulijew (82' Turał Bajramow), Gara Garajew, Richard Almeida (62' Marko Janković), Kady (82' Kwabwena Owusu), Leandro Andrade (62' Filip Ozobić), Abdellah Zoubir, Ibrahima Wadji (62' Ramił Szejdajew).
Żółte kartki: Jesper Karlstrom, Filip Szymczak (Lech Poznań) oraz Richard Almeida, Leandro Andrade (Karabach Agdam).
Sędzia: Jose Luis Munuera (Hiszpania).
Widzów: 25 118.
Grafika za SofaScore.com:
Czytaj także:
Gorzkie wnioski dla reprezentacji Polski. "Ten poziom jest dla nas za wysoki"
Ostatni uczestnik mundialu wyłoniony! Zdecydował błyskawiczny gol